Czternaście

25.3K 1.5K 552
                                    

Sprawdź czy czytałeś/aś poprzedni rozdział, dodałam dwa pod rząd. Chcę również przeprosić za tak infantylny rozdział, ale ostatnio mam strasznie dużo na głowie.

Nie chciałam olać Camerona, ale naprawdę zależy mi się na tym spotkaniu, a biorąc pod uwagę, że za chwilę autobus się zatrzyma na przystanku przed szkołą byłam zmuszona to zrobić. Gdy pojazd się zatrzymał wysiadłam i podeszłam pod szkołę, gdzie Harry już na mnie czekał. Gdy mnie zobaczył uśmichnął się i ruszył w moją stronę.

-Hej Bea - po powiedzeniu tego mocno nie przytulił, bardzo mnie to zdziwiło, nie byłam przyzwyczajona, że ktokolwiek poza bratem mnie przytula, a napewno nie po tak krótkiej znajomości. Po chwili już mnie nie obejmował.

-Cześć - powiedziałam patrząc na czubki swoich butów. Prawdopodobnie moje policzki były obficie czerwone, i on nie musiał tego wiedzieć.

-Gdzie chcesz iść? Do kina, klubu, czy do kawiarni?

-Myślę, że kawiarnia jest najodpowiedniejsza na rozmowę.

-Tak, masz rację. Chodź - złapał mnie za ręke i pocinągnął mnie w stronę najbliższej kawiarni. Widocznie przed spotkaniem sprawdził gdzie co jest. Albo ktoś mu pokazał. Cokolwiek.

-Ekhm... Czy to - podniosłam nasze splecione dłonie - jest konieczne?

-Oczywiście, że tak - zaśmiał się. - Ale nie bój się, nie zgwałce cię ani nic.

-Wcale się nie boje. Po prostu... To trochę dziwne...

-W porządku, po rozmowie, którą chcę z tobą przeprowadzić taki kontakt fizyczny nie powinien ci sprawiać żadnego problemu.

Jego słowa lekko mnie przeraziły. Czy to było coś na kształt "po rozmowie będziesz tak przerażona, że nawet nie będziesz protestować"?

-Jesteśmy - weszliśmy do kawiarni, była tu naprawdę miła atmosfera. - Chodź do tego stolika.

Nie sprzeciwiając się usiadłam obok niego.

-Co chcesz zjeść? Szarlotkę, sernik... A może po prostu gorącą czekoladę albo kawę? Albo to i to?

-Um... Nie wzięłam pieniędzy, więc..

-Hej, przecież to ja z naszej dwójki jestem chłopakiem, więc to ja zapłacę.

-Naprawdę nie trzeba - zaczęłam protestować. Nigdy nie lubiłam gdy ktoś za mnie płacił. Czułam się wtedy strasznie nieswojo.

-Zamówię ci sernik i gorącą czekoladę, i dla siebie to samo.

-W porządku...

-Poczekaj tu, pójdę zamówić - po powiedzeniu tego wstał i poszedł zmówić zamówienie.

Zaczęłam się rozglądać nerwowo. Co jeśli poda mi tabletkę gwałtu? Przecież dziwnie się zachowywał w szkole... Może jest psychopatą? Dlaczego nie mogliśmy porozmawiać w szkole? Napewno coś knuje... Może lepiej uciec... Nie! Jak ucieknę to zacznie mnie gonić, a w szkole i tak się spotkamy.
Chyba zaczynam dramatyzować...
Po prostu poczekam... Poddenerwowana patrzyłam jak Harry wraca do stolika.

-Zamówienie powinno się pojawić za kilka minut.

-Mhm. Okej - starałam się nie patrzyć mu w oczy. Gdzieś czytałam, ludzie chorzy psychicznie tego nie lubią...

-Wszystko dobrze? Wyglądasz na zdenerwowaną?

-Nie, wydaje ci się.

Przyglądał mi się uważnie. Co jeśli wyczuje mój strach do niego? Poczuje, że ma nademną przewagę i wszystko stracone.

-Okej, więc o czym chciałeś rozmawiać? - z trudem powstrzymałam drżenie głosu. Zauważyłam jak się spiął, co jeszcze bardziej mnie przeraziło.

-Słuchaj, wyglądasz na spoko dziewczynę, ale... Obiecaj mi, że to zostanie między nami, a ty nie uciekniesz trzaskając drzwiami od kawiarni.

Może jednak nie był psychopatycznym mordercą tylko kimś z fetyszem jak Grey? Wąpię. Prędzej mu było do mordercy.

-Czy chcesz mnie zabić? - spytałam cicho dziwnie piskliwym głosem.

Jego oczy się rozszerzyły.

-Ja... Co? - zaczął się głośno śmiać co zwróciło na nas uwagę innych ludzi. - Boże, oczywiście, że nie skąd ci to przyszło do głowy?

-Czyli... Nie chcesz mnie skrzywdzić ani nic? - spytałam lekko zażenowana tą sytuacją.

-Nie, jasne, że nie. Chciałem ci tylko wyznać, że jestem gejem, który leci na Tomlinsona i potrzebuje pomocy jedynej osoby, która wydawała się w szkole przyjazna. Czyli ciebie, jeśli nie zrozumiałaś.

Mentalnie walnęłam się w czoło.

Harry jest gejem, który potrzbuje pomocy w poderwaniu jakiegoś chłopaka. A kto pomoże mu doradzi jak poderwać chłopaka lepiej niż jakaś dziewczyna?

-O mój Boże... Jestem taką idiotką.

-Nie ważne - chłopak ciągle się śmiał. - Przynajmniej rozluźniłaś sytuację. Byłem przerażony. Myślałem, że mnie odrzucisz, wyśmiejesz czy coś, a ty w tym samym czasie byłaś nie mniej przerażona, podejrzewając mnie o bycie psycholem.

Teraz ja zaczęłam się śmiać. To wszystko to było jedno wielkie komiczne nieporozumienie.

We'll shine togetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz