Dwadzieścia pięć

20.7K 1.3K 303
                                    

Cameron's POV

-Stary... Totalnie zjebałeś - podsumował wszystko Nash.

-Myślisz, że nie wiem? Jestem największym frajerem na świecie.

Było mi cholernie przykro z powodu tego jak się zachowałem. Bea miała rację. Nawet nie kręciliśmy... Ale w takim razie dlaczego jestem o nią tak kurewsko zazdrosny?

-Słuchaj, najlepiej szybko ją znajdź i przeproś. Byle z kwiatami. Na żywo. Przez telefon zachowasz się jak jeszcze większy dupek. No wiesz zrywasz kontakt przez sms, a potem tak samo chcesz się do niego wprosić.

-Ona nawet nie lubi kwiatów - westchnąłem.

-To kup jej coś, co lubi. I nie rób z tego takiego problemu. Możliwe, że kiedy ty masz wachania nastroju ona sobie oczy wypłakuje, więc do cholery znajdź ją.

-I niby co powiem? - prychnąłem. - O cześć Bea, dobrze, że cię znalazłem, bo chce cię przeprosić za bycie największym kutasem ever?

-Dokładnie tak. Dobrze, że się rozumiemy. A teraz rusz dupe i ją znajdź - po powiedzeniu tego wypchnął mnie za drzwi. Dosłownie.

Bea POV

Całe ostatnie cztery dni spędziłam z pocieszającym mnie Harry'm, a popołudnia dodatkowo z  Louis'em, który podobnie do loczka cały czas się do mnie przytulał. Chłopcy wypuszczli mnie samą tylko do łazienki. Choć nawet tam nie czułam się do końca sama. Prawdopodobnie było to spowodowane stojącą pod drzwiami i podsłuchującą parą, która  pilnowała mnie,  żebym sobie nie zrobiła podczas jakiegoś napadu krzywdy. Chociaż ręki za to nie dam sobie uciąć.

-Harry?

-Hm? - mruknął, co oznaczało, że chłopak powoli zasypia.

-Wiesz, że nie musicie mnie tak pilnować, a tym bardziej przytulać?

Odpowiedział coś niezrozumiale i jeszcze bardziej się we mnie wtulił.

-Louis?

-Mhm?

-Musisz mnie tak dusić?

-To nie ja, to Harry - wymruczał.

Przewróciłam oczami. Leżeli tak blisko mnie, że nie wiedziałam, która noga do kogo należy. Naprawdę doceniam to, że tak o mnie dbają, ale w tym momencie wolałabym już leżeć nawet obok mojej ciotki, która zawsze śmierdzi przesłodzonymi perfumami, ale nigdy nie dotyka mnie dłużej niż to konieczne.

-Jack - zaczęłam wołać. - Pomocy, duszą mnie.

Rezultat mojego działanie był taki, że Harry zatkał mi ręką usta. Naburmuszona wystawiłam język obśliniając całą wewnętrzną stronę jego dłoni.

-Jesteś ochydna - powiedział chłopak zaraz po zabraniu, i wytarciu ręki.

-Chce zjeść coś słodkiego.

-Wszystko co było już zjadłaś, jak tak dalej pójdzie to strasznie utyjesz.

Spiorunowałam go wzrokiem.

-To chodźmy chociaż na lody... Proszę.

-W porządku - poddał się. - Louis, kochanie. Wstawaj.

-Zostaw mnie głupi pedale - wymamrotał w odpowiedzi niebieskooki.

Nie mogąc się powstrzymać wybuchnęłam śmiechem.

-Chciałem być romantyczny. Wszystko zepsułeś idioto. A teraz wstawaj.

Louis pokazał w jego stronę środkowy palec, ale wstał.

-To idziemy - uradowana klasnęłam w dłonie i wraz z chłopakami opuściłam mój pokój.

We'll shine togetherWhere stories live. Discover now