Dwadzieścia sześć

20.5K 1.3K 124
                                    

Bea POV

Po długiej namowie z mojej strony poszliśmy w stronę lodziarni, zamiast do zwykłego sklepu z lodami. Louis szedł z Harry'm za ręke, natomiast ja szłam sama z boku. Prawdę mówiąc odpowiadało mi to. Przynajmniej nie paradowaliśmy z Harry'm po ulicy wyglądając jak para. Cała droga minęła nam na komfortowej ciszy. Wewnątrz lodziarni panował chaos. O ile tak można nazwać okropne tłumy.

-Harry... Lou... Ja już chyba wolę iść do sklepu.

-O nie. Tak nie będzie moja panno. Zaciągnęłaś nas tu to teraz nawet nie myśl o wycofaniu się.

Spojrzałam na niego błagalnie.

-Louuu, powiedz mu coś. Ciebie posłucha - namawiałam go specjalnie przedłużając literkę "u" w jego imieniu.

-Sorki, ale zobiłaś mi straszną ochotę na te lody.

-Możecie chociaż wy zamówić?  Nie chce tu stać w takiej kolejce przy tłumie.

Oboje spojrzeli na siebie i pokręcili głowami. Momentalnie przylgnęłam do Harry'ego.

-Harry, kochanie nie karz mi się tłuc w tej kolejce...

-Hola, hola. Nie zapędziłaś się z tym "kochaniem"? - Louis surowo na mnie spojrzał, ale na ustach czaił się uśmieszek.

Nieco obrażona odwróciłam się, i poszłam w stronę kolejki.

Cameron's POV

-Co masz na myśli mówiąc, że nie potrafisz jej znaleźć?! - wydarł się przez telefon Nash. - Przecież widziałeś ją kilka razy a teraz dziwnym trafem nie możesz na nią nigdzie wpaść? Niezła wymówka.

Przewróciłam oczami.

-Nawet jeśli bym ją spotkał to prawdopodobnie nie odezwałbym się ani słowem. Spierdoliłem na całego i nie potrafię tego naprawić.

-Stary, odstaw tą pieprzoną dumę na bok i przeproś ją. Tyle. Nie oczekuje od ciebie zaręczyn, a przynajmniej jeszcze nie teraz, więc błagam znajdź ją jakoś.

-W porządku. Zadzwonię potem, narka.

Zanim odpowiedział rozłączyłem się. Czułem się fatalnie, a świadomość, że Bea prawdopodobnie znosi to jeszcze gorzej nie ułatwiała mi sytuacji. Chciałbym ją przeprosić ale nie wiem od czego zacząć. Może mógłbym napisać do niej przeprosiny przez sms, ale wątpie, żeby wogóle odczytała wiadomość odemnie. Na jej miejscu wykasowałbym numer, i wszystkie wiadomości udając, że nic takiego nie miało miejsca. I może ona właśnie tak postąpiła. Moje przemyślenia przerwały wibracje telefonu. Prędko go wyjąłem mając złudną nadzieję, że być może to dziewczyna do mnie napisała.

Nash : Stary, masz przejebane

Nash : Bea jest w lodziarni, w której pracuje przyjdź tu i tego nie spierdol bo jak matkę kocham, osobiście cie zajebie

Nash : A kocham ją naprawdę bardzo mocno

We'll shine togetherNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ