Epilog

17.9K 1.1K 1.1K
                                    

Gdy tylko dowiedziałam się o śmieci Harry'ego odwołałam spotkanie z Cameronem.

Godzinę później razem z Louisem siedzieliśmy w moim pokoju tępo wpatrując się w ścianę.

Dzień później zamknęłam się w pokoju i cały czas spałam.

Tydzień później odbył się pogrzeb. Przyczyną śmierci było zatrzymanie pracy serca, które zawsze było słabe, a wypadek jedynie to pogorszył.

Miesiąc później wziąż siedziałam zamknięta w pokoju, jednak już nie płakałam. Byłam zbyt wyczerpana. Jack i matka postanowili dać mi trochę czasu na pozbieranie się. Cameron wciąż wydzwaniał nie wiedząc co się stało. Kilka razy nawet pukał do naszego domu , ale za każdym razem Jack wyrzucał go bez wyjaśnień. Dostałam też jednego sms od Louisa, ale go nie przeczytałam.

Zaczęłam normalnie jadać i wychodzić z pokoju po trzech miesiącach.

Dopiero po czterech postanowiłam przeczytać tą jedną wiadomość, którą dostałam od Louis'a :

Lou : Cześć Bea. Pewnie zastanawiasz się dlaczego wysłałem Ci tylko jedną wiadomość? W końcu powinienem wysłać ich masę, żebyś w końcu zareagowała, czy coś. Odpowiem Ci na to pytanie. Zrobiłem w ten sposób, bo wiedziałem, że i tak nie przeczytasz tych wiadomości. Pamiętam jak wyglądałaś, i zachowywałaś się podczas gdy Harry leżał w śpiączce, teraz jest napewno znacznie gorzej. To napewno jest spotęgowane przez Twoją chorobę, rozumiem to.
Chciałem Ci napisać, że nie winię Cię za Jego śmierć. To był cios dla nas obu. Początkowo sam nie mogłem się pozbierać. Całymi dniami siedziałem na cmentarzu tępo wpatrując się w nagrobek. Mało piłem, prawie w ogóle nie jadłem... Aż pewnej nocy przyśnił mi się Harry. Nie wierzę w bzdury, że zmarli mogą chcieć nam przekazać wiadomość przez sen, ale zdałem sobie z czegoś sprawę. On nie chce, żebyśmy nad nim rozpaczali. Chce, żebyśmy byli szczęśliwi, i starali się żyć normalnie. Wiem, że On niechciałby być zapomniany. I nigdy go nie zapomnę. Był moją pierwszą miłością, włąściwie to wciąż go kocham. Ale wierzę, że on chce bym pokochał kogoś innego tak mocno jak Jego, ze wzajemnością (choć prawdopodobnie patrząc na nas z góry byłby zazdrosny jak cholera). Ogarnij się, a kiedy to zrobisz powiadom mnie o tym. Co prawda nie odpiszę ani nie będe się z Tobą kontaktował bez potrzeby. Nie chcę, żebyś zrozumiała mnie źle - kocham Cię jak siostrę i w razie problemów możesz na mnie liczyć, ale wyprowadzam się. Zaczynam od nowa. Ty też powinnaś. Spróbuj szczęścia z tym gościem z lodziarni, czy tam z kawiarni, nie ogarniam tego. Harry zawsze twierdził, że pasujecie do siebie, podobnie jak ja. Na zawsze Twój przyjaciel, Lou.

Skontakowałam się z Cameronem dopiero po pięciu miesiącach prosząc o spotkanie. On się zgodził. Zrozumiał moją sytuację, nie gniewał się. Był szczęśliwy, że jest ze mną lepiej. Pocałowałam go, a on odwzajemnił pocałunek.

Pół roku później ponownie (brak wiadomości ode mnie był dla niego jednoznaczny) zeszłam się z Cameronem, ale wciąż nie wychodziłam nadmiernie z domu, i mało mówiłam.

Po roku wróciłam do szkoły ukończyć klasę, którą opuściłam.

Po dwóch latach zaczęłam funkcjonować normalnie.

Po sześciu zaręczyłam się z Cameronem. Było to w Halloween. Poprosił mnie o ręke w domu strachu. Były to najcudowniejsze zaręczyny, jakie kiedykolwiek mogłabym sobie wymarzyć i szczerze mówiąc najzabawniejsze.

Po ośmiu latach wzięliśmy ślub. Odbył się on w Paryżu zimą.

Po dziewięciu latach urodziłam pierwsze dziecko. Był to chłopczyk. Wspólnie ustaliliśmy, że nazwiemy go Harry.

Po jedenastu latach dostałam zaproszenie na ślub Louis'a. Był szczęśliwy ze swoim partnerem. Nazywał się Niall. Był całkiem wysokim, sympatycznym blondynem. Myślę, że nawet Harry by go polubił.

Po czternastu latach urodziłam bliźniaczki. Chloe, i Clark.

Po dwudziestu mogłam szczerze stwierdzić, że jestem szczęśliwa.

Po dwudziestu pięciu Cameron umarł na białaczkę. Byłam z nim do samgo końca.

Kilka sekund po jego śmierci obudziłam się zlana potem i cała drżąc, mimo, że nie pamiętałam swojego snu.

Obudziłam się jako siedemnastolatka.

Harry, który był moim przyjacielem od dzieciństwa żył. Jego matka akceptowała jego związek z Lou. Nieznany numer nie wysłał mi ponownie wiadomości, a Cameron nigdy nie istniał.

Nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Przyzwyczaiłam się do pisania rozdziałów, nawet tych krótkich.  Przepraszam, jeśli Was zawiodłam tym zakończeniem, ale od początku właśnie taki był plan (podobnie jak z uśmierceniem Harry'ego w poprzednim rozdziale xdd)

Pamiętam, że gdy dodałam pierwszy rozdział czekałam kilka dni na pierwszą gwiazdkę, lub wyświetlenie. Miałam nawet taką myśl, żeby usunąć książke. W końcu skoro nikt jej nie czyta, to czy ma to jakiś sens? Okazało się, że ma. Jestem z siebie dumna, że nie poddałam się, i dzieki temu jestem teraz tutaj.

Dziękuję, że dotrwaliście do końca tej infantylnej, i czasem słabej książki. Jednak skoro tu jesteście, prawdopodobnie wam się podobała. Cieszę się z tego powodu.

Chciałam jeszcze dodać, że postaram się poprawić wszystkie błędy.  A wiem, że jest ich mnóstwo, zwłaszcza interpunkcyjnych.

I po raz ostatni w tej książce : Buziaki. xx

We'll shine togetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz