Dwadzieścia siedem.

19.8K 1.3K 20
                                    

Dodam jeszcze jeden, bo wiem jakie to męczące tyle czekać.

PS Jutro następny rozdział. <3

Cameron's POV

Nie myśląc o niczym innym ubrałem buty i szybko wybiegłem z mieszkania. Nie fatygowałem się nawet, żeby zamknąć drzwi na klucz. Jednak w tamtej chwili liczyło się tylko to, że mam możliwość przeproszenia dziewczyny.

Zatrzymałem się przed drzwiami lodziarni. Dopiero będąc tak blisko ogarnęły mnie wątpliwości.

Nash : Gdzie ty do cholery jesteś?

Ja : przed drzwiami

Nash : Więc chodź tu szybko

Ja : poddaje się. nie dam rady, ona mnie wyśmieje a potem da w pysk

Ja : nie potrafiłbym powiedzieć do niej ani słowa

Ja : jestem takim idiotą, chciałbym wszystko zmienić ale nie umiem

Ja : prędzej bym spieprzył sprawę jeszcze bardziej

Nash : Ona wygląda okropnie. Nie wygląda na kogoś kto by ci nie wybaczył przy tym raniąc samego siebie

Nash : Bea cię potrzebuje. A ty jej, więc dlaczego komplikujesz sprawę?

Ja : bo jestem tchórzem, który nie potrafi schować dumy do kieszeni

Nash : Wejdź tylnymi drzwiami. Mam pomysł

Zmarczyłem brwi, ale zrobiłem tak jak Nash mi kazał. Gdy tylko wszedłem do środka obok mnie pojawił się niebieskooki, zdejmujący... fartuch?

-Załóż to - powiedział dając mi ubranie.

-Po co?

-Będziesz udawał sprzedawcę. Kiedy ona podejdzie po prostu zagadasz, i przeprosisz.

Patrzyłem na niego jak na głupiego.

-Gdy mnie zobaczy ucieknie zanim wydusze z siebie cokolwiek.

-Będziesz miał swoją szansę. Nie zmarnuj jej - powiedział a potem popchnął mnie w stronę kasy.

Niezręcznie ruszyłem w stronę miejsca pracy Nash'a. Po kolei przyjmując zamówienia. Dopiero po obsłużeniu kilkunastu klientów udało mi się dostrzec dziewczynę. Była prawie na końcu kolejki, dzięki czemu mogłem wymyśleć w głowie odpowiednie przeprosiny. Jednak w tym momencie nic nie przychodziło mi do głowy. Nim się obejrzałem stałem naprzeciwko dziewczyny, którą ostatnio tak desperacko chciałem przeprosić.

We'll shine togetherWhere stories live. Discover now