"Ognisko" cz.2

1.9K 153 61
                                    


Kastiel spojrzał na telefon, którego zegar wskazywał równą 22:00. Wszyscy dobrze znali plan i wiedzieli co mają zrobić by odnieść zwycięstwo, a to było w tej chwili najważniejszym priorytetem. Zacisnął mocniej dłoń na niebieskiej chustce Rozalii którą uznano jako ich sztandar i z triumfalnym uśmieszkiem schował ją do kieszeni kurtki.

- Wybiła godzina zero. Zaczynamy!

Chłopaki przytaknęli twierdząco, po czym rozpoczęli swoją misję.

*****

Aleksy i Armin ruszyli w stronę lasu gdzie ukrywały się dziewczyny. Przypadło im całkiem proste zadanie, musieli jedynie patrolować granicę lasu i w miarę możliwości znaleźć ich kryjówki. Było już ciemno i liczyli na to że dziewczyny wystraszą się ciemności i chociaż połowa z nich podda się dobrowolnie.

- Ja idę na północ, ty na południe. - Oznajmił Aleksy, wpatrując się w ekran telefonu.

- Wiesz że  Google ich nie wyszukasz? - Zapytał Armin, zabierając zaskoczonemu bratu telefon.

- Oj no bez przesady, już go chowam! - Odparł, odbierając swój telefon. - Przy odrobinie szczęścia same wyjdą.

- Obyś miał rację.

*****

Armin ruszył przed siebie, starając dostrzec przed sobą jakąkolwiek oznakę obecności dziewczyn. Gdyby nie ten durny pomysł Kastiela nabijałby teraz nowe poziomy w LOL-a, a zamiast tego musi biegać bez celu po ciemnym lesie! W sumie to mógłby rzucić to wszystko i pograć na przenośnej konsoli, jednak kretyn to przewidział i zabrał mu cały sprzęt podczas gdy Aleksemu pozwolił zachować słuchawki!

W pewnym momencie kątem oka zobaczył jakiś ruch. Natychmiast schował się za najbliższym drzewem, starając się jak najciszej podejść do miejsca w którym przebywał podejrzany osobnik. Wstępne podejrzenia Kastiela okazały się być słuszne. Gdy był już dostatecznie blisko, jego oczom ukazała się kryjąca za drzewami Violetta, która wyglądała na nieźle wystraszoną. Na jego twarzy momentalnie pojawił się diaboliczny uśmieszek. Powoli zaczął skradać się do dziewczyny z zamiarem nastraszenia jej, gdy ktoś zakrył mu usta i oczy rękami. Zdezorientowany zaczął się miotać, jednak szybko został powalony na ziemię. Ktoś związał mu ręce i nogi materiałem, a następnie pociągnął ze sobą głębiej w las.

*****

Aleksy szedł znudzony brzegiem lasu, gdy do jego uszu dobiegł przecinający powietrze dziewczęcy wrzask. Zlękniony zaczął rozglądać się dookoła, do momentu w którym wystraszona Rozalia wskoczyła mu na plecy przewracając przy tym na ziemię.

- ZABIERZCIE MNIE STĄD TU JEST PEŁNO ROBACTWA!!! - Wrzasnęła spanikowana, wymachując przy tym rękami przez co wyglądała jakby próbowała odgonić od siebie stado komarów.

- Możesz łaskawie ze mnie zejść? Kobieto ważysz chyba tonę! - Zawołał, jednak szybko pożałował że nie zdążył ugryźć się  w język przez pięść Rozy na swojej głowie.

- Powiedz to jeszcze raz a zrzucę cię z tego klifu!

- Wszystko jedno, bo i tak cię złapałem. - Zaśmiał się triumfalnie, łapiąc ją za nadgarstek i prowadząc w stronę latarni morskiej. - Jeszcze tylko złapać resztę i możemy wracać do domu!

- Normalnie z chęcią bym na to przystała, ale żeński honor mi na to nie pozwala! - Zawołała, starając się wyswobodzić rękę jednak trzymał ją mocno aż do samego klifu nie zważając na jej szarpanie.

Na miejscu czekał na niego Kastiel wraz z Natanielem, który odpowiadał za pilnowanie więźniów. Rozalia chcąc nie chcąc usiadła na kamiennych schodach latarni, oddając swój telefon komórkowy którym mogła porozumiewać się z resztą grupy.

Słodki Flirt (PISANE OD NOWA)Where stories live. Discover now