=^.^= !WRACAM! =^.^=

1.6K 134 72
                                    

..a przynajmniej tymczasowo ;) właśnie siedzę w autobusie wiozącym mnie prosto do Krakowa a co za tym idzie... MAM TELEFON! "Mój sssskarb, mój ssssskarb"! Tak więc na czas wyjazdu postaram się wrzucić jakieś rozdziały a ten macie jako przypieczętowanie tych słów ^^ Trzymajcie za mnie kciuki na kursie cukierniczym bo znając mnie i moje szczęście przyda się 😂

(Armin)

Gdy tylko usłyszeliśmy szkolny dzwonek, razem z Natanielem skierowaliśmy się do pokoju nauczycielskiego. Dyrektorka wyszła z Kikim do ogrodu, z kolei nauczyciele siedzieli w stołówce gdzie zwykle o tej porze piją kawę co tworzyło jedną z niewielu okazji wejścia tam bez niczyjej wiedzy. No i załatwić to, co akurat mieliśmy do załatwienia.

- Ale jak to możliwe, że do tej pory nie masz do niej numeru? - Zapytał chyba już po raz setny Nat, co powoli zaczynało mnie już irytować.

- Tak wyszło, już mówiłem! Nie było na to czasu.

- "Nie było czasu"? Czy ty w ogóle siebie słyszysz?

- Niby o co ci chodzi?

- Ile czasu zajmuje przepisanie numeru do telefonu? Minutę? Dwie?

- Nie gadaj tylko otwieraj zanim Peggy nas przyczai. - Odparłem, wchodząc z nim do pokoju nauczycielskiego do którego miał na szczęście zapasowe klucze. Jednak przydaje się mieć tego typu znajomości, kto by pomyślał?

Gdy już znaleźliśmy się w środku, otworzyliśmy szafkę z dokumentami która to była celem naszej misji. Żaden z nas nie wiedział co się dzieje, ale musieliśmy jakoś skontaktować się z tą rudą lisicą która najwyraźniej bez żadnego uprzedzenia postanowiła urwać się z zajęć zaraz po tym, gdy dyrektorka ledwie dała się ubłagać by wstrzymać jej zawieszenie w prawach uczniowskich. Najdziwniejsze w tej historii było jednak to, że w jej obronie stanął.. Kastiel! Gdy Delaney, sprawdzała obecność i zauważyła jej brak, ten jak gdyby nigdy nic oznajmił, że Hikari ma jakieś problemy rodzinne i musiała wrócić do domu. Musiałem się upewnić o co chodzi w tej historii, jednak gdy na następnej przerwie go "przesłuchiwałem", odparł że miał u niej jakiś dług który w ten sposób spłacił. Poza tym dodał, że ostatni raz widział ją na zewnątrz obok szkolnej bramy. Przecież ona nie znosi zimna! Nie możliwe, żeby wysiedziała tam za długo, nawet ostatnio, gdy wracaliśmy do domu ciągle klęła na niską temperaturę której delikatnie rzecz ujmując nienawidzi.

- Dobra, znalazłem. - Odezwał się po pewnym czasie Nataniel, wyciągając teczkę rudowłosej, po czym umiejętnie przekartkował dokumenty znajdując ten z danymi kontaktowymi. - Dzwoń.

- Może lepiej ty to zrób? Coś czuję, że gdy tylko odbierze na zwykłej wymianie zdań się nie skończy.

- ..Fakt. W końcu, nie chcemy zwracać na siebie niczyjej uwagi, a krzyki jak najbardziej nie są wskazane.

Szybko zapisał numer w telefonie, po czym wcisnął zieloną słuchawkę nawiązując połączenie z naszą uciekinierką. Ciszę panującą w pomieszczeniu przerywał irytujący odgłos połączenia, który zagłuszony został przez dobrze znane mi granie na czekanie.

- "Torero"? - Zdziwiłem się, spodziewając raczej jakiegoś openingu z anime albo innego japońskiego kawałka. Co więcej, gdzieś już kojarzyłem ten sygnał.

- Co? - Zdziwił się Nat, na co jedynie machnąłem ręką tłumacząc, że to taki jeden hiszpański kawałek. Po dłuższej chwili w końcu odezwała się poczta głosowa dając nam do zrozumienia fakt, iż dziewczynie albo nie chce się sięgnąć po telefon, albo najwidoczniej jest zajęta. Tak czy owak, ma nas gdzieś. - No, i co teraz?

Słodki Flirt (PISANE OD NOWA)Where stories live. Discover now