"Impreza" cz.1

1.5K 139 61
                                    


 (PRZEPRASZAM ZA OPÓŹNIENIE, NIEKTÓRZY WIEDZĄ O CO CHODZI WIĘC NIE BĘDĘ TU TEGO WYPISYWAĆ. PS: Dzisiejszy rozdział zawdzięczamy mojemu bratu który wreszcie wyniósł mi się z pokoju X"D)

^*^*^**^*^*^*^*^*^*^***^*^**^*^*^**^*

(Hikari)

Zegar wybił godzinę 20:00 dając mi znak, że nieubłaganie zbliża się pora by wychodzić z domu. Odłożyłam na umywalkę zestaw kosmetyków podwędzonych mamie, z satysfakcją spoglądając w lustro na odbicie twarzy której widoku dawno nie było mi dane zobaczyć.

- No, przynajmniej kreska mi wyszła.. - Odetchnęłam z ulgą, nieco obawiając się kwestii makijażu który na ten wieczór musiałam mieć obowiązkowo. W końcu, jestem ekspertką od harakteryzacji a nie jakimś Da Vinci albo innym Di Caprio.

..Zaraz, a ten drugi to nie był przypadkiem aktorem? A tam, kij z tym i tak już nie żyje. ..Czy żyje? Wszystko jedno, tak czy siak w kwestii zwyczajnego makijażu jestem zielona.

Na koniec, musiałam zająć się fryzurą którą zaczęłam przygotowywać już nieco wcześniej robiąc jaśniejszą ombrę która moim zdaniem wyglądała całkiem nieźle zwłaszcza, że włosy zdążyły mi już znacznie urosnąć i opadały teraz swobodnie na ramiona. Dawniej strasznie przeklinałam fakt, że musiałam je ścinać praktycznie co miesiąc ale kto wie.. może nadszedł czas na małe zmiany? Te geny po babci na coś się przydały. W sumie, to chyba jedyna rzecz jaką po niej odziedziczyłam ale niestety nie jestem w stanie tego stwierdzić bo nigdy jej nie spotkałam. Tak więc, zmoczyłam je wcześniej zmuszając tym samym by ułożyły się w loki, a następnie znaczną ich część zaczesałam na bok przerzucając sobie przez ramię dla lepszego efektu który był na moje oko niczego sobie i przy okazji odsłaniał srebrny kolczyk z łańcuszkiem w uchu.

- No dobra.. to w drogę. - Odrzekłam sama do siebie, na wszelki wypadek spryskując włosy lakierem.

Wyszłam z łazienki zgarniając z szafy długi do kolan płaszcz z kapturem, dziękując bogu za dłuższy pobyt mamy u koleżanki której muszę serdecznie podziękować za uraczenie jej alkoholem. Ma tak słabą głowę, że przywiezie ją z samego rana gdy już neico otrzeźwieje i przetsanie bredzieć. Lepiej być po prostu nie mogło!

Po zejściu na parter i upenieniu się, że wzięłam portfel, telefon i klucze wyszłam z domu mając nadzieję że wszystko się uda. Ruszyłam na przystanek przeklinając nocny mróz, oraz od czasu do czasu Eiko której strój składał się z krótkich spodenek których ZDECYDOWANIE nie polecam na późną jesień. Zastanawiałam się, jakim cudem laski z większych miast o tej porze roku potrafiły zakładać krótkie spódnice, ale jedyne co przyszło mi na myśl to to, że są jakieś porąbane. Albo to masochistki.

- Panienka dokądś się wybiera? - Usłyszałam za sobą znajomy głos, który był zarazem ostatnim który spodziewałam się teraz usłyszeć.

- Armin? Co ty tu robisz? - Zapytałam, nieco unosząc kaptur by móc na niego spojrzeć. - Wiesz, która godzina?

- Po dwudziestej? Musiałem wyjść z domu, Aleksy nie daje mi żyć i po prostu muszę ochłonąć. A ty co tu robisz w tym cosplayu dementora? - Zaśmiał się, na co z rozbawieniem przewróciłam oczami czego nie mógł zobaczyć przez gruby materiał płaszcza.

- A tam, nic takiego.

- Mhm, daj już spokój, wiem o wszystkim i idę z tobą.

- ..Zaraz, co? - Zapytałam, mając nadzieję że żartuje. Niby skąd miałby wiedzieć o moim planie dotyczącym tej pustej lalki bratz? Przecież nikomu nic nie mówiłam!

Słodki Flirt (PISANE OD NOWA)Where stories live. Discover now