- Już myślałam, że ten dzień się nigdy nie skończy!.. - Westchnęła Hikari, pakując zeszyty do torby. Akurat dziś nauczyciele zmówili się przeciwko nim, ponieważ zorganizowali trzy kartkówki, z czego jedynym poleceniem które rozumiała było wpisanie imienia i nazwiska.
- ..A czy przypadkiem nie miałaś zostać dziś po lekcjach?.. - Zapytała Violetta, biorąc do ręki swoją teczkę z rysunkami.
- O matko, zapomniałam! Ale przecież mówiłam nauczycielce, że to nie była moja wina. To wina Amber, siedziała nie tam gdzie trzeba.
- Rzuciłaś jej na ławkę sztucznego pająka..
- Uwierzysz jeśli powiem że celowałam w Aleksego?
Pożegnały się po wyjściu z klasy, i ruszyły w swoją stronę. Hikari niechętnie skierowała soje kroki w stronę dobrze już znanej sobie sali, gdy usłyszała dosyć interesującą rozmowę. Schowała się między swoimi ulubionymi szafkami, by móc dokładniej usłyszeć rozmowę Sofiji i Lysandra. Jak się okazało, blondynka wpadła na pomysł by w szkole zorganizować koncert. Jedno musiała przyznać, nie była to taka głupia myśl.
- Ładnie to tak podsłuchiwać?
- I kto to mówi? - Odparła, zerkając na stojącą obok niej Peggy, która najwyraźniej również zwęszyła sensację. - Nie napalaj się tak, na razie mają tylko pomysł.
- Jeszcze zobaczymy, nie należy nie doceniać władzy prasy! A tak przy okazji, niezła akcja z pająkiem.
- Nie miałaś wtedy przypadkiem zajęć artystycznych? - Odparła, nie chcąc wiedzieć od kogo o tym usłyszała. Kiedy blondynka zniknęła z pola widzenia, mogła wreszcie opuścić swoją kryjówkę i iść do sali skazańców gdzie czekał już na nią Pan Frazowski.
********
Godzina odsiadki minęła dosyć szybko, biorąc pod uwagę że większość z niej przespała. Wyszła ze szkoły, i skierowała się w stronę domu gdzie planowała przeleżeć w łóżku aż do wieczora, gdy usłyszała jak ktoś ją woła.
- Już myślałem że nigdy cię stamtąd nie wypuszczą! - Zza rogu budynku wybiegł Armin, z wielkim bananem na ustach.
- Ok, więc czego chcesz? Normalnie siedziałbyś już dawno w domu i nabijał levele w LOL-a.
- To już nie mogę po prostu poczekać na swoją ulubioną sąsiadkę? - Zapytał, jednak widząc jej uniesioną brew westchnął rozbawiony. - Dobra, masz mnie. Dziś wieczorem mam rozgrywki z kilkoma znajomymi i chciałem dopytać cię o kilka rad.
- Że niby mnie??
- Jakby nie było, jesteś naprawdę niezłą snajperką. Pamiętasz tamten pojedynek gdy się do nas wprowadzaliście?
-Ten kiedy strzeliłam ci w plecy?
- Musiałaś przypominać, prawda?
Zaśmiała się mimowolnie na wspomnienie tamtego dnia. Jakby nie było, to wtedy zaczynali się ze sobą dogadywać. - Ok, mogę zdradzić ci kilka tajników w drodze do domu.
- A może zamiast tego wyskoczymy na sok? Ja stawiam. I tym razem nic na ciebie nie wyleję, słowo skauta.
- Przecież ty nigdy nie..
- Ale słowo się liczy! - Zawołał, niespodziewanie łapiąc ją za rękę i ze śmiechem pociągając w stronę kafejki.
Kiedy już dotarli na miejsce, zmęczona starała się złapać oddech posyłając mu przy tym mordercze spojrzenie. - Kiedyś naprawdę cię zabiję.. - Odparła, jednak on ani trochę się nie wystraszył, wręcz przeciwnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/78857288-288-k220737.jpg)