"Iskra"

1.7K 142 374
                                    

UDAŁO SIĘ! ROKIETNIKOWI CHWAŁA!!! *-*

*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^

(Hikari)

Siedziałam w swojej nazwijmy to, "ulubionej ławce" i składałam kolejne rogi kolorowej kartki. Jednak, myślami byłam daleko poza salą lekcyjną i tym, co się dzieje dookoła. 

**

- Nie ma mowy! I do twojej wiadomości, to nawet nie był prawdziwy pocałunek kretynie!

- Oczywiście, że nie. Chyba, że chcesz.

**

Grr.. co on sobie myślał?! Złośliwa menda.. 

Od tamtego dni minęło kilka dni, a przedstawienie zbliżało się wielkimi krokami i jedynie tydzień dzielił naszych wielkich aktorów od wejścia na scenę. A, i Armina też. 

Przez cały ten czas, dzień w dzień Rozalia urządzała sobie u nas wizyty, które dzięki bogu skończyły się wczoraj wraz z ostatnimi przymiarkami. Teraz czekał ją ekspresowy sprint w szyciu kostiumów dla reszty aktorów, a wszystko wedle projektów w których pomagała jej, uwaga.. moja mama! Tak, właśnie! We dwie potrafiły przez godzinę trajkotać o projekcie jednej sukienki, jednak najgorszy był moment przymiarek, gdy jedna marudziła w kwestii kolorów a druga dźgała mnie szpilkami. Cud, że się tam nie wykrwawiłam! 

- ..Hikari, wszystko w porządku? 

Wytrącona z rozmyśleń spojrzałam na siedzącą naprzeciwko Wiolettę, która przyglądała mi się pytająco przerywając w połowie składanie kwiatka z orgiami. 

- Tak, tak, wszystko ok. Czemu pytasz? 

- Bo składasz już czwartego żurawia.. 

Gdy ponownie spuściłam wzrok okazało się, że dziewczyna ma rację a ja trzymam niedokończonego, różowego ptaszora. Zażenowana odłożyłam go na bok, i wróciłam do składania "lilii wodnych" których nawiasem mówiąc na ławce obok miałyśmy już okazały stosik. 

Pewnie ktoś teraz myśli: "jak dałaś się w to wrobić"? Proste. Podeszła.. Zapytała.. A ja nie mam serca by odmawiać słodkim stworzonkom! No i ją przecież lubię, a ostatnimi czasy nie miałyśmy czasu pogadać. 

W sumie, było mi nawet miło, gdy poprosiła mnie o pomoc przy dekoracjach. Raz przelotnie wspomniałam jej o orgiami, jednak nie przyszło mi do głowy, że to zapamiętała. Chciałam spędzić ten czas na chwilowe oderwanie się od tego wszystkiego, jednak jakbym się nie starała, w głowie w kółko buzowały mi następujące myśli: 

Po pierwsze i najgorsze: ten głupi wybryk Armina, za który jeszcze się odegram! Znowu. Cholera, będę musiała spisać listę osób na których musze się zemścić bo mam już w tej dziedzinie spore braki. Sprawiedliwość przede wszystkim! Może znowu wrzucę mu granat do pokoju?.. Tak, to nie głupie. 

Po drugie: scenariusz. Kretyn na całe szczęście jedynie blefował z ta całą nazwijmy to "wieczorną sceną", jednak nie jest tak różowo, o nie! Kto by pomyślał, że scenariusz tak się spodoba Borysowi iż postanowi wprowadzić go w życie!? Już sama nie wiem co gorsze. "To", czy fakt, że ten pomysł spodobał się całej reszcie aktorów. Właśnie w tej chwili wszyscy siedzieli w sali gimnastycznej i urządzali próbę, podczas gdy my dwie w spokoju bawiłyśmy się papierem. Hura my. 

Najgorszy jednak okazał się pierwszy podpunkt. Dla niego to była tylko zabawa, ale przez ten jego głupi numer serce wali mi jak szalone gdy tylko o tym pomyślę! A nie chcę psuć tego, co jest między nami. Dobrze się dogadujemy, ale nie wiem jak długo jeszcze będę umiała ukrywać fakt, że MOŻE, gdzieś bardzo, BARDZO GŁĘBOKO, gdzieś gdzie ludzkie oko nie sięga, w najmroczniejszych odmętach mojej czarnej duszy, istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że być może, prawdopodobnie nawet go lubię. W sensie.. troszeczkę bardziej lubię.. Grr, jak ja nienawidzę mieć takich myśli! Są przecież idiotyczne i w ogóle do mnie nie pasują!! Na samą myśl aż mnie skręca od środka!

Słodki Flirt (PISANE OD NOWA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz