Halloween Cz.1

1.2K 59 129
                                    

One Shot tak jak podejrzewałam będzie miał jeszcze jedną lub dwie części.. jeśli wam to przeszkadza napiszcie postaram się go jakoś skrócić ;-; (=^.^=) Ps: wyszedł mi bardziej nieco krwawy kryminał, mam nadzieję że jest znośny i nie będzie wam to przeszkadzać.. ><

<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>

Funkcjonariusze rozwijali żółtą taśmę, odcinając hotel od reszty świata. Tłum gapiów zatrzymywał się by choć chwilę móc zobaczyć miejsce zbrodni, szepcząc między sobą spekulacje dotyczące ofiary oraz jej powiązań z panoszącym się w mieście mordercą. Policjanci natomiast z trudem starali się powstrzymać dziennikarzy chcących zdobyć jak najlepszy materiał, mający przynieść im względy u szefa jak i kolejny zastrzyk gotówki.

Innymi słowy, dzień jak co dzień.

Od kilku minut siedziałam w samochodzie, z kamienną twarzą przyglądając się cyrkowi rozgrywającemu się po drugiej stronie ulicy. Radio powoli snuło piosenkę za piosenką grupy Linkin Park, jesienne liście opadały na przednią szybę mojego czarnego Nissana Maximy, z kolei telefon od pewnego czasu wibrował na siedzeniu obok próbując dać mi do zrozumienia, że inspektor powoli zaczyna się niecierpliwić.

- I czym ten kretyn się tak przejmuje?.. Przecież to zwłoki, nigdzie mu nie uciekną.

Westchnęłam cicho, sięgając do schowka po schowane tam dokumenty i innego rodzaju papiery potrzebne do tej piekielnej roboty. Odznaka, niewielki notes, długopis z czarnym atramentem, oraz telefon który ostatecznie i tak zignorowałam wylądowały w kieszeni mojego ciemnego płaszcza który już od pierwszych dni jesieni stał się moim nieodłącznym elementem ubioru. Po prostu nienawidziłam zimna. Od pewnego czasu wysyłałam prośby do szefostwa o przeniesienie w jakieś cieplejsze klimaty, ale cóż poradzić, ponoć jestem potrzebna tutaj. Innymi słowy, mają moje prośby w czterech literach.

Niechętnie wyszłam z ciepłego samochodu, powolnym krokiem zmierzając w stronę bloku okupowanego przez prasę oraz starających się ich odgonić policjantów.

- M-mówiłem już że nie możecie przejść!.. - Odrzekł do mnie jakiś nowy, nim jednak zdołałam sięgnąć po odznakę jeden ze starszych policjantów widzący całą sytuację szybko ruszył w naszą stronę przepuszczając mnie przez taśmę. 

- Panienka Takeichi, nareszcie! Inspektor oczekuje pani na piętnastym piętrze, wschodnie skrzydło pokój 1735.

- A wy jak zawsze macie problemy Vigier.. - Zerknęłam na tłum dziennikarzy atakujący młodego policjanta który z przerażeniem w oczach starał się utrzymać wszystkich za żółtą granicą. - Dalibyście kilka strzałów ostrzegawczych, zamiast się niepotrzebnie męczyć.

- Sama dobrze wiesz, że prawo zabrania!..

- Prawo to, prawo tamto. Gdybym miała tak jak wy przestrzegać drobiazgowo całej tej paplaniny i durnych papierków nie robiłabym w tym zawodzie. - Odparłam, zerkając na młodzika. - A tobie nowy dam małą radę. Nie idź w ich ślady i zajmij się czymś innym niż stertą papierów bo nadejdzie taki dzień, że żółta taśma cię nie obroni.

Starszy policjant pokręcił głową, wpuszczając mnie do oświetlonego, hotelowego holu. Wilgotne powietrze zdążyło z lekka pofalować mi włosy które opadały na ciemny płaszcz, z kolei grzywka nadal uparcie próbowała dostać mi się do oczu co było jasnym znakiem, iż niedługo nadejdzie pora by znów ją przyciąć. Mijałam recepcjonistkę otoczoną tłumem chcących się wymeldować klientów, którzy albo nie zdawali sobie sprawy że czeka ich jeszcze przesłuchanie, albo najzwyczajniej w świecie mieli je gdzieś sądząc, że skoro mają kasę to policja gówno im może zrobić.

Słodki Flirt (PISANE OD NOWA)Where stories live. Discover now