Rodzinne sekrety

1.4K 123 71
                                    

(Hikari)

Wreszcie nadeszła ta chwila! Nareszcie mogłam zrzucić z siebie to kolorowe cholerstwo i wrócić do swoich ukochanych, znienawidzonych przez Rozę ciuchów. Moja kochana, zielona bluza o dumnych barwach zwiadowców chyba jeszcze nigdy nie wydawała mi się tak wygodna jak teraz, jednak największa ulga nadeszła w chwili gdy pozbyłam się tych piekielnych butów. Ten kto wymyślił obcas albo był masochistą, albo karłem z syndromem niższości. Nie żebym miała coś do kałów, ten z Gry o Tron jest mega.

Co się tyczy przedstawienia, resztę jego trwania spędziliśmy pod czujnym okiem pana Borysa który jednak był na tyle wyrozumiały, że pozwalał nam na zabawę telefonami. Fajnie, prawda? Na całe szczęście jakoś udało nam się dociągnąć je do końca a gdy przysłowiowa kurtyna opadła, udałam się prosto do szatni z której miałam zaszczyt wyjść jako jedna z pierwszych. 

Nie ukrywam, to wszystko było totalna masakrą. Bogowie mi świadkami, jeśli choć raz usłyszę na korytarzu jakikolwiek komentarz dotyczący mojej gry poleje się krew.

- Tato! - Zawołałam, dostrzegając go przy stole z przekąskami. Właśnie pakował na swój papierowy talerz kolejny kawałek ciasta na którego widok miałam wrażenie, że się popłaczę. Wyglądało pysznie! Jednak ku mojemu przerażeniu odkryłam, że był to ostatni kawałek. - ..mówiłam ci już, jak bardzo cię kocham?

- Nie ma mowy, uczciwie zdobyłem te ciastka gdy akurat cię nie było. Idź wysępić od Minoru.

- Sknera. 

- Też tęskniłem. - Uśmiechnął się na swój specyficzny sposób, przez który sama pomimo usilnych prób też się uniosłam kąciki ust ku górze. Naprawdę brakowało mi go przez cały ten czas. Przytuliłam go na szybko, po czym wzięłam talerz i zaczęłam polowanie na pozostałe słodkości. 

Określenie, że się za nim stęskniłam nie oddawało w całości tego, co czułam przez cały ten czas gdy nie było go w pobliżu. Moje relacje z tatą są na zupełnie innym poziomie niż te z mamą i nie ukrywam, że śmiało można by okrzyknąć mnie mianem "córeczki tatusia". To on praktycznie mnie wychowywał, bawił się ze mną, zabierał do miasta, próbował odrabiać zadania co i tak kończyło się na ściąganiu wszystkiego z neta lub dzwonieniu po znajomych. Gdy byłam młodsza, specjalnie zwalniał mnie wcześniej ze szkoły gdy w prognozach zapowiadali "nagłe załamania pogody" i urządzał maratony filmów lub włączał muzykę na fulla ignorując skargi sąsiadów. Mówiłam mu praktycznie o wszystkim i choć lubił sobie ze mnie żartować, co nawiasem mówiąc momentami było mega żenujące, zawsze mogłam zwrócić się do niego o pomoc. 

- Więc, wyjaśnisz o co chodzi z tymi ciemnymi włosami? - Zadał w końcu pytanie, które od dłuższego czasu musiało cisnąć mu się na usta. Choć tego nie powiedział, po prostu czułam, że jest w pewien sposób rozczarowany moim zachowaniem. Może i coraz rzadziej, jednak nadal miałam przed oczami wspomnienie, gdy po raz pierwszy poprosiłam go by zabrał mnie do fryzjera na farbowanie włosów. Nie musze chyba mówić, że nie był zadowolony z tego pomysłu. - Nie mówię, że źle wyglądasz, ale osobiście wolę gdy z wyglądu przypominasz swoją uroczą matkę. 

- Temat na dłuższą rozmowę. - Westchnęłam, próbując kremowej babeczki która smakowała znacznie lepiej, niż na początku myślałam. Po prostu bajka! - Więc wyjaśnisz, czemu od "pewnego czasu" nie dawałeś znaku życia? 

- Temat na dłuższą rozmowę. Chcesz soku? 

- Nalej. Na długo przyjechałeś? 

- Na kilka dni. - Wzięliśmy kubki do ręki, stukając nimi w niemym toaście by po chwili rozkoszować się smakiem jabłek bez konserwantów i sztucznych barwników. Myślałby kto. - Niezłe to wasze przedstawienie.

Słodki Flirt (PISANE OD NOWA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz