Rozdział 2 Grzyb się na nas lampi!

36.4K 2.1K 258
                                    

High School DxD Opening [FanLektor-PL]

Wybaczcie za jakość tego rozdziału :( Jestem chora i obawiam się, że wyszedł on potwornie.

- Nina -

Przewróciłam się na brzuch. Nie minęło nawet dziesięć sekund, a ja jęknęłam z bólu. Dlaczego boli mnie nadgarstek? - zapytałam w myślach, marszcząc zdziwiona brwi. Nagle wszystko sobie przypomniałam. Z szybkością światła otworzyłam oczy i usiadłam na posłaniu. Zaczęłam się rozglądać, chcąc dowiedzieć się gdzie obecnie jestem. Odetchnęłam z ulgą. Byłam w szkolnej przychodni. Odkryłam się, a w chwili, kiedy moje stopy zetknęły się z podłogą, ktoś wszedł do pomieszczenia. Była to dyrektorka. Na jej twarzy można było zobaczyć troskę. Blondynka zauważając, że już się obudziłam, uśmiechnęła się.

- Jak dobrze, że nic ci się nie stało... - Odetchnęła, po czym na jej twarzy pojawiła się - udawana - złość. - Powiedź mi, dlaczego nie zrobiłaś tego, o co cię poprosiłam? Mówiłam ci przecież, że jeśli ta kobieta będzie ci grozić masz zacząć krzyczeć. Dlaczego tego nie zrobiłaś? Przecież ona mogła cię zabić!

Wzruszyłam ramionami.

- Nie boję się śmierci. I nie chcę by ktoś mi pomagał - oznajmiłam, a z jej ust wydobyło się westchnięcie.

- Nigdy się nie zmienisz, Nino... - wyszeptała. - Ale to jest właśnie w tobie niezwykłe. Nie ważne, co się dzieję, ty nigdy nie postąpisz wbrew sobie. To rzadkie w tych czasach by ludzie tak obstawali przy swoim. Jesteś naprawdę wyjątkowa.

Uśmiechnęłam się. Miała rację. W tych czasach mało ludzi ma swoje zdanie, w większość zachowuje się jak jakieś marionetki - wykonują każdy rozkaz wydany przez wilkołaki, bądź wampiry, nie sprzeciwiają się im. Ta sytuacja jest bardzo smutna, lecz co można uczynić? Nikt, oprócz tego pożal się boże Alfy nie ma wystarczającej władzy by zmienić świat. Za kogo się on w ogóle ma? Nikomu się nie pokazuję, a jak już ktoś go zobaczy to zabija tę osobę. Takie zachowanie nie jest normalne. Wiele osób się go boi, lecz ja nie czuję wobec tego wilkołaka strachu. Zamiast tego, kiedy o nim myślę - a takie sytuacje zdarzają się ostatnio, co raz częściej - czuję dziwną tęsknotę. Muszę odłożyć trochę kasy i zafundować sobie wizytę u psychologa. Postawiłam parę kroków w kierunku drzwi, lecz kiedy chciałam wyjść kobieta złapała mnie za rękę.

- Nino, dziś o trzynastej przyjedzie pewna osoba, która będzie chciała zadać ci parę pytań... - zaczęła, a ja uniosłam wyżej brwi. O co tym razem chodzi? Przecież w ostatnim czasie nic nie przeskrobałam, prawda? Niebieskooka zbliżyła się do mnie. - Ma to związek z tym morderstwem - wyszeptała, oddalając się. - Mam nadzieję, że przyjdziesz.

Odwróciłam się do niej plecami.

- Przyjdę, przyjdę... - mruknęłam lekceważąco. - Ale nie obiecuję, że zrobię to punktualnie.

Nie czekając na nic, opuściłam pomieszczenie i zaczęłam kierować się w kierunku sali, w której moja klasa miała mieć trzy pierwsze lekcje. Nie wiem, która jest godzina, ale na pewno będzie tam jeszcze przynajmniej jeden wykład. Droga nie była długa, zresztą technologia jest teraz tak rozwinięta, że wystarczy dojść do jednego z teleportów i przenieść do miejsca, w którym znajduję się drugi - połączony z nim. W chwili, kiedy pojawiłam się w klasie, wykładowca posłał mi chłodne spojrzenie, lecz nic nie powiedział. Najwyraźniej dyrektorka mu już coś nagadała. Nic sobie nie robiąc z ciekawskich spojrzeń swoich kolegów podeszłam do ławki, przy której siedziała moja przyjaciółka - Lucy. Usiadłam obok niej, a zielonowłosa mrugnęła - nachylając się w moją stronę. Przewróciłam zrezygnowana oczami na zachowanie osiemnastolatki - Lucy, jest ode mnie młodsza o rok.

- Nic ci nie jest? - zapytała, szepcząc. - Słyszałam o Pani Victorii - wyjaśniła.

Westchnęłam, biorą w dłonie kawałek kartki i długopis. Nabazgrałam wiadomość, po czym podałam jej ją.

„Nie, nic mi nie jest. A teraz lepiej bądź cicho! Grzyb się na nas lampi i najwyraźniej traci resztki cierpliwości. Pogadamy na przerwie!"

Zielonowłosa cicho przeczytała tekst, po czym uśmiechnęła się - wystawiając język nauczycielowi. Wykładowca nie wytrzymał i uderzył pięścią w ścianę. Niektórzy z uczniów wydali z siebie cichy pisk - w tym Lucy. Ja się jednak nie przejęłam. Co on mi może niby zrobić? Wstawić jedynkę? Dać naganne? Rozkazać zostać po lekcjach?

- Secret! Może powiesz nam, co wiadomo o władcy tego terenu? - zapytał, zgrzytając zębami.

Spojrzałam na niego znudzona. Zapewne oczekiwał, że wstanę, lecz ja nie miałam nawet najmniejszego zamiaru tego uczynić.

- Z tego, co ja wiem to jest dupkiem, który nie myśli o nikim i niczym innym niż on sam - oznajmiłam, a w moim nauczycielu się zagotowało. - Dodatkowo jest osobą, która boi się nawet nam pokazać. Jest zwyczajnym tchórzem i prostakiem - zamyśliłam się. - Chyba powiedziałam już wszystko, prawda? - zapytałam.

Z jego gardła wydobyło się warczenie. Wilkołak stanął przed moją ławką i wysyczał wściekły:

- Zobaczysz, że twoje słowa przyniosą bardzo przykre konsekwencje. Dzisiaj po za zeznawaniem w sprawie morderstwa, odpowiesz za swoje aroganckie zachowanie. Gwarantuję ci to.

Pokiwałam twierdząco głowa.

- Tak, tak, a słonie zaczną tańczyć sambę - zażartowałam, a on posłał mi groźną minę.

Jednak nic już nie powiedział. Wrócił do swojego biurka i wyświetlił na wszystkich - stojących na ławkach - laptopach jakieś tam obrazki. Nie słuchałam go. Miałam jego wykłady gdzieś. Zamknęłam oczy i zaczęłam zastanawiać się, czy to, co powiedziałam może być prawdą. Z niewiadomych powodów, nie mogłam myśleć o Alfie jak o jakiejś nie wartościowej osobie, po prostu nie potrafiłam tego uczynić.

CDN

Jeszcze raz przepraszam za jakość tego rozdziału! Jestem chora i dość trudno było mi go napisać, no ale jest. Mam nadzieję, że choć jednej osobie się on spodoba! Kolejny już w piątek!

(Data opublikowania tego rozdziału: 11.01.17r)

Pokochasz mnieजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें