Rozdział 21 Czarna rozpacz

22.3K 1.6K 45
                                    

Nightcore - Grenade

  — Nina — 

— Nie! — zaprzeczyłam. — Nie jesteś moim właścicielem, a ja nie ma obowiązku spełniać twoich rozkazów. Jestem wolna. W-o-l-n-a! — przeliterowałam. — Rozumiesz?!

Jego niebieskozielone oczy zmieniły kolor na fioletowy. Prychnęłam. Nie boję się go. On i tak nie jest w stanie zrobić mi większej krzywdy!

— Do cholery jasnej! — wrzasnął. — Tak zależy ci na tym dziecku, co? A więc muszę cię ucieszyć, bo ten bachor za niedługo zginie! — Moje źrenice się rozszerzyły. To niemożliwe... On nie mógł... — Powinnaś się cieszyć, kochanie... — szepnął, wpijając się w moje usta. Nie zareagowałam. Nie potrafiłam uwierzyć w to, co powiedział. On chcę ją zabić, ale dlaczego? Co jest tego powodem?

Po raz pierwszy od bardzo dawna z moich oczu wypłynęły łzy. Nie potrafiłam ich powstrzymać, a może nie chciałam? Zbyt długo zgrywałam nieczułą na ból innych. Przy śmierci rodziców obiecałam sobie, że już nigdy nie będzie mi na kimś zależeć. Ależ puste były moje słowa... Mimo, że znałam ją tak krótko to i tak zdobyła moje serce. Załkałam, a Alfa oddalił się od mojej twarz. Widziałam zaskoczenie wymalowane na jego twarzy. Ogarnął mnie wstyd. Słabość, była dla mnie czymś, czego szczerze nienawidziłam. Dlaczego musiałam się złamać akurat w jego obecności? — zapytałam, spoglądając w jego oczy. — Czy to przez tą głupią więź?

Niespodziewanie Alfa przytulił mnie do siebie, a ja wtuliłam się mocniej w jego ciało. Nie znałam przyczyny swojego zachowania, ale najprawdopodobniej potrzebowałam osoby, do której mogłabym się przytulić. Uczucie, które czułam, kiedy nasze ciała się z sobą stykały było niezwykłe, lecz nie potrafiłam mu wybaczyć tego, co powiedział. Ona nie może zginąć...

— Cofnij to... — poprosiłam. — Niech ona żyje, proszę...

Wilkołak pokręcił przecząco głową.

— Ona musi zginąć, Nino. Dla tej dziewczyny nie ma już żadnego ratunku... — szepnął, a ja uderzyłam go pięścią w tors. Z moich oczu poleciało parę łez, lecz ja nie łkałam. Po prostu woda wylatywała mi z oczu.

— Dlaczego? — zapytałam, czując narastający w sobie gniew. — Powiedź mi, — zażądałam — jaki jest powód, dla którego Julia ma umrzeć? Co takiego zrobiło to małe dziecko?!

Jego oczy ponownie zapłonęły fioletem. Jednak tym razem wziął mnie na ręce i skierował się w kierunku mojego więzienia. Zaczęłam się szarpać, lecz na nic to się zdało. Klaus był zbyt silny. W momencie, kiedy znalazł się w wnętrzu klatki położył mnie na łóżku i z nadludzką szybkością wybiegł na zewnątrz — zamykając przy okazji drzwi. Już w pełni opanowana spojrzałam na niego beznamiętnym wzrokiem.

— Nie muszę ci się tłumaczyć! — syknął. — Jeśli chcę by ona zginęła, to tak właśnie się stanie! Moje słowo jest świętością, rozumiesz?! — zapytał, a ja westchnęłam.

— Może ty tak uważasz, lecz ja zawszę będę poza twoją kontrolą. A teraz... Wyjdź stąd... — zażądałam zmęczona tym wszystkim. Mam mętlik w głowie, muszę to wszystko przemyśleć...

Mężczyzna zacisnął dłonie w pięści.

— Nawet ty, nie masz prawa mówić mi, co mam robić! — wrzasnął, a ja spojrzałam na niego smutno.

— Proszę! — krzyknęłam. — Zostaw mnie do cholery samą! Nie rozumiesz?! — zawołałam, a on spojrzał na mnie zirytowany.

— Co ci to przeklęte dziecko zrobiło? — zapytał. — Przez nie jesteś teraz smutna, a twoje łzy ranią mą duszę...

Ciekawe... — pomyślałam. — Ale to nie ona jest ich powodem, tylko ty. Szkoda, że nie możesz się tego domyślić, kretynie... Mężczyzna usiadł przy biurku i odpalił nowego laptopa — który uniósł się w powietrzu. Spojrzałam na niego zaskoczona.

— Nie zostawię cię teraz samej — oznajmił. — Nie wiadomo, co ci jeszcze strzeli do głowy.

Oparłam się o metalowe pręty i jęknęłam z zawodem. Dlaczego on nie może zrozumieć, że chcę być sama? Jak ułomny trzeba być, by tego nie zauważyć?

Przed oczami pojawiła mi się twarz rudowłosej. Julia... Coś ty takiego mu zrobiłaś? Chciałam zapomnieć o tym, co powiedział. Gdybym nie usłyszała tego zdania, zapewne teraz zamiast rozpaczy czułabym złość. Nie potrafiłam myśleć o zemście. Myśl, że Julia opuści ten świat sprawiała, że sama chciałam umrzeć. Lecz... Może istnieje jakaś nadzieja? Nie wiem... Nie potrafię teraz o tym wszystkim myśleć. Pogrążona w smutku nawet nie zauważyłam, kiedy moje powieki się zamknęły, a ja odpłynęłam do krainy snów.

CDN

No i mamy kolejny! Co o o nim sądzicie? Czy Julia przeżyję? W kolejnym rozdziale dowiecie się trochę o przeszłości naszego Alfy! 😉 Kolejny rozdział już w piątek.

(Data opublikowania tego rozdziału: 15.02.17r)

Pokochasz mnieWhere stories live. Discover now