Rozdział 18 Trzy dni...

23.2K 1.7K 210
                                    

Lucy Heartfilia - Amv Sia - Chandelier

Zapraszam do czytania najnowszej książki!

- Nina -

- Nie, zależy mi na niej. - Dla potwierdzenia swych słów, pokręciłam przecząco głową. - Ale zależy mi na Julii - oznajmiłam, a on spojrzał na mnie zdziwiony.

- Julii? - zapytał, a w jego głosie pobrzmiewały nadal nutki gniewu.

Kiwnęłam głową.

- Tak, Julii... Sam pomyśl, czy dziecko powinno cierpieć za błędy swojego rodzica? - zapytałam, oczekując od niego odpowiedzi.

Zapanowała cisza, a po twarzy blondynka wywnioskowałam, że właśnie o czymś myśli - choć czy on w ogóle potrafi myśleć?

- Nie obchodzi mnie co będzie czuć to dziecko - oznajmił niespodziewanie. Nie powiem, jego słowa bardzo mnie zdziwiły. Widać, że Julia go kocha, a on... - Najważniejsze, by ta kobieta została ukarana. - Alfa podszedł do okna i spojrzał na las.

Zacisnęłam dłonie w pięści i podeszłam do niego. W moim żyłach płynęła najczystsza złość. Jak on tak śmie?! Nie obchodzi go co się stanie z jego bratanicą? Czy ten kretyn posiada coś takiego jak uczucia? Chce ukarać jedną osoba, lecz nie zważa na fakt, że jego postępowanie skrzywdzi kogoś jeszcze... Niech ktoś mi powie jak to możliwe, że taka osoba ma tak wielką władze? Nie zważając na nic, chwyciłam go za skrawek koszuli i zmusiłam by na mnie spojrzał.

- Posłuchaj mnie, królewiczu - rozkazałam, a mój głos ociekał jadem. - To dziecko, jest członkiem twojej rodziny i mimo, że traktujesz jej jak śmiecia to właśnie ono wstawiło się za tobą! - krzyknęłam. - Julia, ciebie kocha i mimo swojego wieku rozumie o wiele więcej niż ci się wydaje...

Wilkołak, skrzyżował dłonie na piersi i popatrzył na mnie z góry.

- Obowiązkiem wszystkich jest by mnie kochali - oświadczył, a ja miałam wrażenie, że zaraz krew mnie zaleję. Co za dureń!

- Tak? - zapytałam, unosząc wyżej brew. - Więc powiedz mi, dlaczego ja cię nie kocham?

Jego oczy stały się prawie, że w całości fioletowe. Patrzyłam na niego znudzona, lecz on niespodziewanie pojawił się obok mnie. Chwycił mnie za policzki i zmusił bym spojrzała w górę - napotykając jego wściekłe spojrzenie. Miałam wrażenie, że chce prześwietlić mnie na wylot. To trochę dziwne, lecz cała ta wilkołacza społeczność jest jakaś popieprzona.

- Pokochasz mnie... Nie ważne czy z własnej woli czy też nie. Zrobisz to, bo taka jest moja wola... - szeptał, jak opętany. Zmrużyłam gniewnie oczy.

- Jeśli cię pokocham to tylko za sprawą tej chorej więzi! - syknęłam.

Miałam wrażenie, że moje słowa go bolą, lecz nie obchodziło mnie to. Chciałam by cierpiał, tak samo jak cierpieć będzie Julia. Ta mała kruszynka... Jakim trzeba być potworem by odebrać dziecku matkę? A tak, wiem! Trzeba być chorym na umyśle, Alfą wilkołaków.

Klaus przez chwile wpatrywał się w moje oczy, lecz po chwili brutalnie wbił się w moje wargi. Na początku byłam zaskoczona tym co zrobił, lecz po chwili zaczęłam się szarpać, - nawet ugryzłam go w wargę - jednak to nic nie dawało. Ta kupa mięśni nawet nie drgnęła. Odpuściłam wiedząc, że i tak nie wygram. Alfa całował, domagając się odpowiedzi, lecz ja nie miałam zamiaru mu jej udzielać. Niech sobie zdycha! Po minucie oddalił się ode mnie i oparł swoje czoło o moje.

- Daje ci trzy dni... - mruknął, niespodziewanie. - Masz trzy, pieprzone dni, by mnie pokochać - oznajmił, a ja prychnęłam. Nie ma szans bym go pokochała w ciągu tych siedemdziesięciu dwóch godzin. Nie ma nawet takiej opcji! - Po upływie tego czasu dokończę proces parowanie, nie zważając na nic. - Przegryzłam zdegustowana wewnętrzną część policzka. - Twoje protesty i krzyki na nic się nie zdadzą. Po prostu zrobię to co będę chciał.

- Jesteś chory - oznajmiłam, a on przewrócił swoimi zielononiebieskimi oczami. - Potrzebujesz znaleźć sobie psychiatrę.

Z gardła blondyna wydobyło się ostrzegawcze warczenie. Nagle Alfa złapał mnie za rękę i przyciągnął moje ciało do siebie. Westchnęłam, wiedząc, że opór jest bezcelowy. I tak jest ode mnie silniejszy...

- Jedyne czego mi potrzeba w tym momencie to kobiety, która będzie mnie kochać.

Postanowiłam sobie odrobinę z niego pożartować. Nawet już wiem jaki kawał mu wywinę... Zbliżyłam swoją twarz do jego i szepnęłam złośliwie:

- Może to głupie, bo wiem, że mnie znajdziesz, lecz dla własnej satysfakcji, to zrobię... - rzekłam z rozbawieniem. - Ucieknę ci, Alfo... - oznajmiłam z powagą, choć tak naprawdę miałam ochotę śmiać się wniebogłosy. Wyraz jego twarzy był bezcenny.

Nie wiem nawet kiedy, ale pięść Klausa spotkała się z ścianą - tworząc w niej średniej wielkości dziurę. Jego nozdrza się powiększyły, a mi przeszło prze myśl, że żartowanie z niego nie było zbyt dobrym pomysłem...

- Nie pozwolę ci na to! - krzyknął, podchodząc do biurka i otwierając jedną z szuflad. Wyciągnął z niej kawałek zielonej tkaniny i jakąś buteleczkę, której zawartość wylał na materiał. Zmarszczyłam brwi. Cóż on znowu knuje?

- Co ty chcesz zrobić? - zapytałam, kiedy znalazł się niebezpiecznie blisko mnie.

- To co powinienem uczynić już pierwszego dnia... - mruknął, przykładając mi szmatkę do nosa. Szarpałam się, lecz w bardzo szybkim tempie opadłam z wszelkich sił - pozwalając by sen ogarnął moje ciało.

CDN

Oj, Nino, Nino... Dlaczego musisz go aż tak wkurzać? Jak myślicie co zrobi Alfa? Kolejny już w poniedziałek! A tak w ogóle to właśnie zaczynam ferie! Jej!

Ps. Przypominam o pojawieniu się nowej książki!

(Data opublikowania tego rozdziału: 10.02.17r)

Ps. Tak wiem, że dziś jest dziewiąty :)

Pokochasz mnieWhere stories live. Discover now