Rozdział 67 Super szybkość

11K 876 74
                                    

  Loveless Opening Eng and Jap lyrics  

Widzę, że odgadliście moje zamiary - dotyczą one drugiej części i Sisifa. Opisu wam jeszcze nie dam, ale ujawnię wam okładkę drugiej część Pokochasz mnie, która wystartuje wraz z końcem tej powieści.

 Opisu wam jeszcze nie dam, ale ujawnię wam okładkę drugiej część Pokochasz mnie, która wystartuje wraz z końcem tej powieści

Rất tiếc! Hình ảnh này không tuân theo hướng dẫn nội dung. Để tiếp tục đăng tải, vui lòng xóa hoặc tải lên một hình ảnh khác.

Czyta to się to A-l-e-s-i-a i jest to imię córki Niny. Tak, dałam wam kolejny spojler. Jestem dla was zbyt kochana. No a teraz lećmy z rozdziałem do tej części!

— Nina —

Leżałam na łóżku, trzymając dłoń na brzuchu. To już miesiąc, od kiedy dowiedziałam się o ciąży. Powinnam być szczęśliwa, ale czy jestem? Nie wiem... To dziecko przyjmie na siebie moje wszystkie grzechy, a także odziedziczy moich wrogów. Błędy, które wcale go nie dotyczyły. Zamknęłam oczy. To boli... Dlaczego ktoś całkowicie niewinny ma cierpieć za mnie? Przecież tylko ja zawiniłam! Dopiero teraz, kiedy mam zostać matką, widzę, jak wiele błędów popełniłam.

Z oczu pociekły mi łzy. Nienawidziłam i byłam nienawidzona. Obrażałam innych i nie szanowałam ich... Wcale nie różnię się tak bardzo od Klausa. On też ma gdzieś inne osoby. Rozumiem co zrobiłam źle, ale czy dam radę się zmienić? Nie... Dla mnie jest już za późno, ale mojego dziecka nie. Zacisnęłam dłonie w pięści. Zrobię wszystko co konieczne by uchronić to dziecko przed moimi błędami. Wszystko.

Niespodziewanie ktoś usiadł obok mnie. Uśmiechnęłam się, unosząc powieki. Po mojej lewej stronie siedział Less. Na jego twarzy widniała złość. Zachichotałam, domyślając się, że powodem jego złego humoru są te całe przygotowania do koronacji.

— Wszystko dobrze? — spytał z troską. Skinęłam głową, a on westchnął. Nie minęła chwila, a jego usta spotkały się z moim czołem. — Martwiłem się.

Zachichotałam. On jest niemożliwy.

— Nie widziałeś mnie tylko parę godzin — przypomniałam.

Less wzruszył ramionami.

— Nie ważne. Dla mnie każda chwila bez ciebie jest jak wyrok śmierci i dlatego...

— Nie, nie zmienię swojego rozkazu! — wtrąciłam, wiedząc co chce powiedzieć.

Westchnęłam. Od chwili, w której rozkazałam mu trwać przy naszym dziecku nawet, jeśli umrę. Less chciał nakłonić mnie do zmiany decyzji, jednak byłam nieugięta. Nie wiem czy zginę czy też przeżyję. Liczy się dla mnie tylko to by moje dziecko nie zostało samo, tak jak ja. Na dodatek Less zostanie królem i będzie mieć wiele nowych obowiązków. Nie mogę pozwolić by przeze mnie opuścił swój lud. Pokręciłam głową. Przez tę ciąże zaczynam się troszczyć o innych.

— Less, zrozum, że ten świat potrzebuje cię żywego — mruknęłam, jednak on cały czas był nieprzekonany. Złapałam go za dłoń i położyłam na swoim brzuchu. — To dziecko może cię potrzebować... Chcesz by cierpiało? — spytałam smutno.

Może moje przyjmowanie najgorszego z scenariuszy było niemądre — przecież nikt nie powiedział, że naprawdę zginę. Jednak zawsze miałam tak, że nie potrafiłam uwierzyć w coś takiego jak szczęśliwe życie, wolne od trosk i problemów. Zawsze za chwilę spokoju trzeba ponieść jakąś cenę. Mówiąc szczerzę będę szczęśliwa jeśli zginę za spokojne życie dla tej małej istotki wewnątrz mnie.

Less pokręcił głową.

— Nie, nie chcę by nasze dziecko cierpiało — wyznał, a ja uśmiechnęłam się. — Pamiętajmy też, że nie musisz umierać. Istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że nic ci się nie stanie — rzekł z celem uspokojenia mnie. Zagryzłam wargę. Wydaję mi się, że jednak powiedział to do samego siebie, a nie do mnie.

Podniosłam się i pocałowałam go. Nasz pocałunek był delikatny i przepełniony naszą niepewnością. Nagle Less odsunął się ode mnie i z wampirze prędkością posadził na swoich kolanach. Zmarszczyłam brwi. Chciałam go zapytać o powód jego dziwnej reakcji, lecz ktoś pojawił się w pokoju. Znowu nie usłyszałam działającej maszyny... Czyżby te teleporty były nowsze niż te w domu Alfy?

— Książę, — pokojówka skłoniła się, wlepiając swój wzrok w podłogę — twoja koronacja niedługo się rozpocznie — oznajmiła, a Less westchnął.

— Za jakie grzechy...? — Pocałował mnie w czoło i z grymasem na twarzy, odstawił mnie na bok — przez co znowu siedziałam na materacu.

Zachichotałam, wstając. Stanęłam na palcach i pocałowałam swojego przeznaczonego w usta. Kiedy się od niego oderwałam, zaczęłam gładzić go po policzku. Czarnowłosy spojrzał na mnie z tęsknotą, po czym nic nie mówiąc, przeniósł się do innego pomieszczenia. Wiedziałam, że gdyby coś powiedział nie byłby wstanie zostawić mnie samej. Z jednej strony to urocze, a z drugiej upierdliwe.

— Panienko, jeśli pozwolisz, pomogę ci się wyszykować — zaproponowała niespodziewanie wampirzyca.

Posłałam jej delikatny uśmiech.

— Nie będę cię kłopotać.

Służąca uniosła wyżej głowę i podeszła do mnie. W jej oczach widziałam błaganie.

— Proszę, pozwól mi sobie pomóc — prosiła.

Zmarszczyłam brwi. Dlaczego jej na tym aż tak bardzo zależy? Co jest takiego niezwykłego w pomocy mi? Mogę się przecież sama ubrać! Jej zachowanie było bardzo podejrzane.

— Naprawdę, dam sobie radę sama — oznajmiłam, a uśmiech znikł mi z twarzy.

W oczach kobiety pojawiła się rezygnacja.

— Jak chcesz panienko — wyszeptała z smutkiem. — Przyniosę tylko twoją suknię! — krzyknęła, rozpływając się w powietrzu.

Zamrugałam zaskoczona. Co za dziwna i energiczna dziewczyna. Położyłam dłoń na swoim brzuchu i uśmiechnęłam się. Ciekawe czy będziesz chłopcem czy też dziewczynką? Nosiłam to dziecko miesiąc, a już nie widziałam świata poza nim. Zawsze, kiedy coś robiłam myślałam o tym, by go przypadkiem nie zranić. W tak krótkim czasie stało się dla mnie oczkiem w głowie. Zagryzłam wargę, przypominając sobie twarz Julii. Podeszłam do okna i wyjrzałam za nie. Ciekawe czy wszystko z nią w porządku...

Odwróciłam się, czując na ramieniu jakiś dotyk. Byłam gotowa zaatakować osobę za sobą, lecz kiedy zauważyłam, że to ojciec Lessa, odetchnęłam z ulgą. Ech... Dlaczego on się zawsze do mnie zakrada? Kiedyś zejdę przez niego na zawał.

— Jak tam mój wnuk? — spytał z uśmiechem. Nie pytając mnie o nic, położył dłoń na moim brzuchu i uśmiechnął się. — Widzę, że zdrowie mu dopisuje — podsumował, a ja skinęłam głową.

— Tak... Chyba... — mruknęłam.

Król roześmiał się.

— Jesteś spięta, a nie powinnaś. Stres źle działa na dziecko — oznajmił, a ja spróbowałam się rozluźnić. Wampir zabrał swoją dłoń. — Przyszedłem tylko na chwilę. Sprawdzić czy u ciebie wszystko w porządku, ale widzę, że tak, więc... Będę już szedł. Spotkamy się na ceremonii, Nino — powiedział, rozpływając się.

Westchnęłam. Wampiry i ich super szybkość... Ech... Czy ja się kiedyś to tego przyzwyczaję?

CDN

Dziś wraz z klasą jadę na wycieczkę do sąsiadującego z moją wsią Bole... To znaczy miasta! xD Chociaż ci, którzy śledzą mojego Facebooka zapewne już wiedzą w jakiej okolicy mieszkam. No dobra! Kolejny rozdział już w środę!

(Data opublikowania tego rozdziału: 29.05.17r)

Pokochasz mnieNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ