Rozdział 35 Szklana tafla

18.7K 1.4K 65
                                    

  Nightcore - Prosta Sprawa  

— Nina —

— Kto cię do tego zmusił? — zapytał z beznamiętnym wyrazem twarzy mężczyzna siedzący obok mnie.

Kobieta załkała. Ciekawe co teraz powie?

— Zuzanna i Elner Secret zmusili mnie bym pokazała ich córce to zdjęcie. — Spojrzała na mnie z pewnością, a moje źrenice się rozszerzyły. Że co? — Twoi rodzice Nino, są przywódcami buntowników, a ty jesteś im do czegoś potrzebna! — wrzasnęła, a dla mnie świat się zatrzymał. To niemożliwe... Ona musi kłamać! Oni nie żyją! Widziałam jak umarli!

Wstałam gwałtownie i zacisnęłam dłonie w pięści.

— Kłamiesz! — syknęłam. — Oni nie żyją — rzekłam z przekonaniem.

Natalia prychnęła, kręcąc głową.

— To ty okłamujesz samą siebie! — oznajmiła wzburzona. Spojrzała na Klausa, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Niech ona przestanie się na niego patrzeć! — Alfo, przyznaję się do jednego. Chciałam pomóc Lunie uciec, lecz nigdy cię nie zdradziłam i nigdy nie zdradzę — obiecała z błyskiem w oczach.

— Ty mała... — Nie dokończyłam. Alfa dotknął swoją dłonią mojego ramienia.

— Uspokójcie się obydwie! — rozkazał.

Skrzyżowałam dłonie na klatce piersiowej, po czym z powrotem usiadłam na tym dziwacznym krześle. Byłam na niego zła. Dlaczego mnie uciszył? Jakim prawem to w ogóle zrobił?! Zazgrzytałam zębami. Ja już mu dam popalić...

Blondyn podszedł do rudowłosej i chwycił ją brutalnie za włosy. Z ust kobiety wydobył się krzyk, a ja przyglądałam się temu z obojętną miną, choć w głębi duszy śmiałam się jak opętana. Ona naprawdę się doigra! Choć... Z drugiej strony... Jeśli zginie, lub ktoś mocniej ją uszkodzi Julia może być smutna. Ta mała dziewczynka... Ona naprawdę jest wyjątkowa.

— Natalio, powiedź mi jedną rzecz... — zaczął i choć starał się być spokojny i opanowany w jego głosie pobrzmiewał gniew. — Czy ty mnie masz za głupca?! — zapytał, a jego glos odbił się echem po sali. — Rodzice twojej Luny nie żyją, mój ojciec ich zabił. Tak, więc nie kłam. Dodatkowo chęć samej pomocy Lunie w ucieczce jest zdradą! — syknął, chwytając ją za szyję. — Pytam jeszcze raz, dlaczego to zrobiłaś?

Z twarzy zielonookiej zaczęły znikać kolory, a ona sama zaczynała się dusić. Mimo, że jej nie lubię, nie pozwolę jej umrzeć. Może ona nie kocha swojego dziecka, lecz jej córka kocha ją. Nie chcę, by ta dziewczynka przeżyła to samo, co ja... Wstałam z swojego miejsca i podeszłam do Klausa.

— Zostaw ją... — poprosiłam niechętnie. — Chcesz sprawić by Julia płakała? A zresztą! Czy to nie ty, gadałeś, że jest ona członkiem twojej rodziny? — zapytałam z chytrym uśmiechem. Mój przeznaczony puścił kobietę, a ona upadła na ziemię, łapczywie nabierając do płuc powietrza.

Blondyn podszedł do mnie i bez słowa wpił się w moje usta. Na początku miałam zamiar go odepchnąć, lecz... Spodobało mi się uczucie, jakie towarzyszyło naszemu pocałunkowi. To ciepło i poczucie bezpieczeństwa jest takie... niezwykłe... Po minucie wilkołak oderwał się ode mnie, po czym pogładził po policzku. Byłam oczarowana tym, co się właśnie stało. My się całowaliśmy... I to po raz pierwszy! Na moich policzkach pojawiła się czerwień, za którą było mi wstyd. Jak...? Dlaczego...? Po co...? Po jaką cholerę ja mu na to pozwoliłam?! No pytam się?!

— Jesteś piękna z czerwienią na twarzy... — zamruczał, a ja uderzyłam go w pierś.

— Zamknij się — syknęłam. — Mamy teraz do dokończenia przesłuchanie. — Ruchem głowy wskazałam na czerwoną z złości Natalie. Niespodziewanie w jej oczach stanęły łzy.

— Panie... Dlaczego kochasz właśnie ją? — zapytała. — To ja powinnam być na jej miejscu, a ona na moim. To ona jest zdrajcą! — krzyczała, przez szloch. Jej słowa sprawiły, że humor Klausa ponownie się pogorszył.

Mężczyzna podszedł do płaczącej kobiety i siłą zmusił ją by na niego spojrzała.

— Powiedź mi prawdę, — zażądał — albo kłam dalej i cierp w samotności. Twoje grzechy jak i jej czy moje nigdy nie znikną. Dlatego nie warto się okłamywać. Oszukując siebie nic nie uzyskasz — wyszeptał. — A teraz gadaj! Masz ostatnią szansę! Jaki jest twój powód?! — wrzasnął, a ziemia pod naszymi stopami zadrżała. Uśmiechnęłam się. Stary Klaus powrócił...

Rudowłosa załkała jeszcze głośniej.

— Ja powiedziałam prawdę! — przysięgała, a ja przekręciłam oczami. Ciekawe jak by to było możliwe? Moi rodzice powstali by z martwych? Zażyli jakieś świństwo przed śmiercią by się odrodzić? Pf... Durne gadanie. — Co mam zrobić byś mi uwierzył Alfo? — zapytała.

— Daj mi dowód na to, że twe słowa są prawdą — oznajmił, pochylając się nad nią.

Rudowłosa pochyliła głowę, jakby nad czymś myśląc. O czyżby coś wreszcie zrozumiała?

— Dobrze, więc pokaże wam, jaka jest prawda... — szepnęła, wyciągając z kieszeni jakąś kulkę. Nie widziałam dokładnie, ale wydaje mi się, że jest ona szklana. Niespodziewanie kobieta rzuciła ją na podłogę, a przedmiot jak podejrzewałam rozprysnął się na wszystkie strony. Prychnęłam. I co to ma jej niby dać?

Niespodziewanie wszystko odłamki zgromadziły się na środku pomieszczenia i utworzyły taflę unoszącą się w powietrzu. Zmrużyłam oczy zauważając, że na tajemniczym przedmiocie kształtuję się obraz jakiejś osoby.

CDN

Mówiąc szczerze nie planowałam ich pocałunku, lecz uznałam, że ta scena pasuje tu wręcz idealnie. Zresztą, trzeba trochę ruszyć z tych ich związkiem, czyż nie? Kolejny już w środę!

(Data opublikowania tego rozdziału: 20.03.17r)

Pokochasz mnieTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon