Rozdział 16 Prawdziwa twarz Natalii

23K 1.7K 117
                                    

  Shingeki no Kyojin ( Attack on Titan)

— Nina —

— Co oznaczają te maski? — zapytałam, od razu, kiedy Julia i — chyba — Aleksandra opuściły pokój.

Rudowłosa spojrzała na mnie zaskoczona.

— Jakie... Aa... Chodzi ci o te maski... — mruknęła, a ja zaczęłam się coraz bardziej niecierpliwić.

— A o jakie inne mogłoby mi chodzić, co? — syknęłam zła, a ona podskoczyła słysząc ton mojego głosu. Dopiero po chwili zrozumiałam, że mogłam tak na nią nie krzyczeć. Teraz mogę się już niczego nie dowiedzieć... Powie mi ktoś, dlaczego niektórzy są tak skomplikowani?

Po paru minutach ciszy, kobieta spojrzała na mnie. W jej zielonych oczach nie widziałam już strachu... Nie... Zamiast przerażenia była tam tylko nienawiści. Zdziwiłam się. O co jej może chodzić? Natalia uderzyła dłonią w ścianę. Zmarszczyłam brwi. Czyżby teraz ona miała zamiar zachowywać się jak kretyn?

— Jak śmiesz się tak zachowywać, ludzki pomiocie?! — wrzasnęła, zwalając laptop z biurka. Rozniósł się huk, lecz ja nawet się nie poruszyłam. Patrzyłam tylko na nią pozbawionym uczuci wzrokiem. — Dlaczego...? — załkała, a ja uniosłam wyżej brwi. — Powiedź mi, dlaczego, ktoś tak słaby ma zostać Luną? — Z jej oczu wyleciało parę łez.

Wzruszyłam ramionami.

— Nie wiem, — oznajmiłam zirytowana — dlaczego mam zostać Luną, lecz... — Mimo osłabionego ciała, wstałam z łóżka i zbliżyłam się do roztrzęsionej kobiety. W chwili, kiedy znalazłam się wystarczająco blisko chwyciłam ją za skrawek koszuli i zmusiłam, by na mnie spojrzała. — Nie jestem słaba! — wysyczałam, mordując ją wzrokiem. Nikt nie ma prawa tak mówić! Nikt na całym tym zepsutym świecie nie wie ile przeżyłam i co widziałam... To głupie, że nazywa się innych słabymi, choć tak naprawdę nic się o nich nie wie.

Źrenice Natalii rozszerzyły się. Przez chwile wyglądała jakby dopiero obudziła się z jakiegoś dziwnego transu. Jednak ja wiedziałam, że tak naprawdę jej prawdziwą stroną jest ta, którą pokazała kilka chwil temu. Na pierwszy rzut oka wydaje się być taka spokojna, lecz tak naprawdę jest wściekła na wszystko, co ją otacza, ale dlaczego? Jaki jest powód ukrywania nienawiści żyjącej w jej sercu? Po co skrywa przed światem swoją — moim zdaniem — prawdziwą twarz?

Rudowłosa wyszarpała się z mojego uścisku i stanęłam niecały metr od teleportu. Obserwowałam ją w skupieniu — analizując każdy wykonany przez nią ruch. Tak naprawdę, nie wiedziałam, czego mogłabym się po niej spodziewać. Gdyby mnie zaatakowała musiałabym wykorzystać swój intelekt, a nie siłę — bo, bądź, co bądź Natalia dalej pozostaje wilkołakiem.

— Nigdy ciebie nie zaakceptuje! — wrzasnęła niespodziewanie. — Nie zaakceptuje śmiecia jako Luny! Prędzej piekło zamarznie, a wampiry staną się władcami świata, niż ja pokłonie ci się z własnej woli! — Ile nienawiści jest w tej kobiecie? Jak wiele ran spoczywa na jej sercu? I co jest powodem jej zachowania? Z chęcią poznałabym odpowiedzi na te pytania, lecz rzeczywistość nie jest tak prosta jak bym tego chciała.

Uśmiechnęłam się, bez cienia wesołości.

— Nie chcę byś mi się kłaniała — oświadczyłam, spoglądając na szarą ścianę. — Po co mi niby władza? — zapytałam, parskając śmiechem. — Ludzie, którzy wypełniają twoje rozkazy bez żadnego sprzeciwu są prawdziwymi głupcami. Bo tylko idiocie podążając za innymi nie mając własnego zdania.

Poczułam jak coś zderza się z moim policzkiem. Odwróciłam głowę, chcąc zobaczyć, co to było. Nie zdziwiłam się, zauważając Natalie z uniesioną dłonią. Jej policzki były zaczerwienione z gniewu.

— Jak ktoś taki może być jego przeznaczona?! Powiedź mi, jak?! — zażądała, popychając mnie.

Przez osłabienie ciała, upadłam na podłogę. Nie przejęłam się tym jednak. Wiele razy byłam bita i obrażana, a jeszcze jeden raz nic nie zmieni... Obróciłam się w jej stronę i delikatnie się uśmiechnęłam.

— Lepiej ty mi wyjaśnił, jak chora na umyśle osoba może być matką tak wspaniałego dziecka? — zapytałam z kpiną.

W oczach kobiety zapłonęła żądza mordu. Już chciała mnie kopnąć, lecz ktoś złapała ją — od tyłu — za szyję.

— Co tu się do cholery dzieje?! — ryknął nowo przybyły. — Natalia, odpowiedź na moje pytanie! — rozkazał, głosem nieznoszącym sprzeciwu.

Kobieta zaczęła dygotać z strachu, a ja zakryłam oczy dłonią. No i wrócił... — pomyślałam, a po chwili usłyszałam huk. Odsłoniłam oczy i zobaczyłam wpatrujące się we mnie niebieskozielone tęczówki. Mimo, że zionął z nich niewyobrażalny gniew dalej były piękne... Z jego pomocą usiadłam, a wtedy zobaczyłam zielonooką płaczącą w kącie. Alfa podszedł do niej i wymierzył w jej policzek trzy ciosy. Kobieta załkała jeszcze głośniej.

— Wynoś się stąd... — wysyczał, odwracając się do niej tyłem. Jego wzrok wylądował na mnie. Przez moje ciało przeszedł dziwny dreszcz. — Zbliż się jeszcze raz do swojej Luny, a przysięgam, że nawet mój brat ciebie nie obroni. Nie będę zważał na to, że jesteś członkiem mojej rodziny, tylko po prostu cię zabije! — wrzasnął.

CDN

No i kto się spodziewał takiego obrotu spraw? Natalia okazała się być niezrównoważona psychicznie, a co jest tego powodem? Zapewniam, że wszystkiego się jeszcze dowiecie :) Kolejny już w środę. 

(Data opublikowania tego rozdziału: 06.01.17r)

Pokochasz mnieWhere stories live. Discover now