Rozdział 12 Natalia i Julia

27K 1.7K 201
                                    

Lucy Heartfilia ~ Angel of Darkness

— Klaus —

— Lekarz, który przed chwilą tu był, rozkaż by ucięli mu ręce. Nazywa się Michael Deren, więc się nie pomylisz. Kiedy już przekażesz rozkaz, przyjdź do mnie. — Mówiłem bardzo szybko, lecz mu to nie przeszkadzało.

Schylił się tylko nisko, po czym mówiąc „Tak jest Alfo!" wybiegł, chcąc spełnić moje żądania. Złożyłem na czole blondynki czuły pocałunek, po czym wstałem. Czas znaleźć osobę, która ośmieliła się mnie zdradzić. Podszedłem w róg pokoju i stanąłem obok teleportu, po czym wskazałem miejsce, do którego chciałem się przenieść. Nim jednak opuściłem swoją sypialnie, po raz ostatni spojrzałem na swoją partnerkę. Zobaczysz — pomyślałem — ten zdrajca zapłaci za to! Nie minęła nawet minuta, a ja straciłem ją z pola widzenia. Muszę kogoś do niej wysłać... Tylko, kogo? Od razu na myśl przyszła mi Klirdisys Tristana — Natalia. Wydaję mi się, że do tej roli będzie odpowiednia. Będę mieć przynajmniej pewność, że moja przeznaczona będzie w dobrych rękach i co najważniejsze, że żaden mężczyzna jej nie dotknie.

Z cwanym uśmiechem na ustach, przeniosłem się wprost do sypialni Pierwszego Bety. W chwili, kiedy stanąłem w pokoju, usłyszałem pisk zaskoczonej moim pojawieniem się kobiety. Natalia siedziała na łóżku, a na jej kolanach mała dziewczynka — Julia. Czterolatka spostrzegając mnie, zeskoczyła z kolan swojej matki i — chwiejąc się — podbiegła do mnie.

— Wujek! Wujek! — zawołała, przytulając się do moich nóg.

Odruchowo się spiąłem. Ta istotka jest zbyt radosna... Rudowłosa siedząca na materacu pośpiesznie wstała i skłoniła się.

— Alfo... — szepnęła z przerażeniem, po czym schyliła niżej głowę. — Wybacz, Juli — poprosiła. — To jeszcze dziecko i...

— Nie obchodzi mnie, że jest dzieckiem! — syknąłem, a mała dziewczynka podskoczyła z strachu — tak samo zresztą jak jej mama. Westchnąłem zirytowany, po czym ukląkłem obok Juli. — Mała, zostaw mnie z twoją mamą. Zaraz tu wrócisz i poznasz kogoś nowego — obiecałam, a jej zielone oczy zabłysły podekscytowaniem.

— Naprawdie? — zapytała, sepleniąc. Kiwnąłem potakująco głową.

Julia podbiegła do swojej mamy, a ja zauważyłem jak dziewczynka jest do niej podobna. Ten sam kolor oczu i włosów... Wyglądają jak dwie krople wody — tyle, że jedna jest dzieckiem, a druga ma już ponad dwadzieścia lat. Wyprostowałem się, po czym oparłem plecy o pobliską ścianę. Do póki Julia nie opuści pokoju nie mogę porozmawiać z Natalią...

— Mamo! Słyszałaś?! Wujek, chcę mnie komuś przedstawić. — Matka dziewczynki przełknęła z trudem ślinę.

Widziałem po jej minię, że spodziewa się najgorszego. Dobrze... Niech się szykuje, bo już za niedługo Julia skończy w piachu.

— T-Tak, kochanie... A teraz już idź... — poprosiła, popychając dziecko w kierunku teleportu.

Przez chwile rudowłosa dziewczynka stała w miejscu, lecz po chwili wykonała prośbę swojej matki. Odczekałem minutę, po tym jak opuściła pomieszczenie, po czym podszedłem, do maszyny i zablokowałem ją. Teraz nikt tu nie wejdzie, ani nie wyjdzie. Chyba, że mu na to pozwolę. Powoli obróciłem się w kierunku zielonookiej i posłałem jej lodowe spojrzenie.

— Jesteś jej matką, a twoim pieprzonym obowiązkiem jest ją wychować! — wrzasnąłem, uderzając pięścią w pobliską ścianę. Natalia odskoczyła do tyłu, a jej plecy zetknęły się z ścianą.

— Przepraszam... — wyszeptała, a z jej oczu poleciało parę łez. Odruchowo pochyliła głowę.

Westchnąłem, rozmasowując swoje czoło. Nie ma teraz na to czasu. Nie ma teraz na to czasu. Nie ma teraz na to czasu — powtarzałem w myślach, chcąc się uspokoić. Po kilku minutach ciszy, podszedłem do kobiety i uniosłem wyżej jej głowę. Chciała uciec, lecz nie pozwoliłem jej na to. Ma patrzeć mi w oczy, nawet, jeśli przez to zginie.

— W moim pokoju jest dziewczyna, którą masz się zaopiekować. Jak zapewne wiesz, jest to Luna tego stada i jeżeli coś się jej stanie, odpowiesz za to — syknąłem, łapiąc ją mocno za ramiona.

Jęknęła z bólu, lecz pokiwała twierdząco głową. Puściłem ją, po czym skierowałem się w kierunku wyjścia.

— A i masz zabrać z sobą Julie — oznajmiłem, obracając się w jej kierunku. — Jej ukochany wujek, musi spełnić daną przez siebie obietnice! — Zaśmiałem się, po czym opuściłem jej pokój — odblokowując przy okazji teleport.

Z satysfakcją w oczach, pojawiłem się w swoim gabinecie, po czym usiadłem na swoim fotelu. Nie minęła nawet minuta, od kiedy pojawiłem się w pomieszczeniu, a do biura wszedł Ners. Stanął przed biurkiem, po czym ukląkł.

— Mój panie, jakie są dalsze rozkazy? — zapytał, a ja wyciągnąłem z szuflady tablet i rzuciłem mu na ziemię.

— Weź to — rozkazałem, a ten od razu spełnił moje żądanie. — To spis wszystkich mieszkańców tego domu. Masz ich przeszukać. Bez wyjątku. Ten, kto będzie się stawiać, ma wylądować na tydzień w lochu, bez jedzenia i wody. Dodatkowo poddasz takie osoby torturom.

— Tak jest, mój panie! — krzyknął, po czym opuścił pomieszczenie.

CDN

Niedobry Klaus! Jak możesz dalej chcieć zabić Julie?! A wy co o tym sądzicie? Czy mała Julcia pobiła wasze serduszka? Kolejny już w poniedziałek!

(Data opublikowania tego rozdziału: 25.01.17r)

Pokochasz mnieDär berättelser lever. Upptäck nu