Rozdział 71 Mały gość

9.5K 804 54
                                    

Nightcore - Try

Wiem, mówiłam, że opublikuje kolejny  rozdział jak wrócę ze szkoły. Postanowiłm jednak, że dodam wam teraz jeszcze jeden - przecież zostały jeszcze dwa i epilog.

— Nina —

Minął dzień od narodzin Alesi i gdyby nie — podana mi przez Lessa — wampirza krew to zapewne nie wstałabym dzisiejszego ranka. Poród był bardzo trudny, ale mała urodziła się zdrowa. Na dodatek z względu na jej wampirze geny, wygląda teraz jak miesięczne dziecko. Mówiąc szczerze to smutne, że rośnie tak szybko. Choć z drugiej strony... Przynajmniej mam możliwość widzenia jej uśmiech. Pocałowałam dziecko w czółko, po czym po raz kolejny zatopiłam się w lekturze. Jutro pełnia i dzień, w którym wreszcie wszystko wróci na swoje miejsce — rozłączę się z Klausem i już nic nie będzie blokować mojej więzi z Lessem. Kiedy powiedziałam o tym wampirowi nie wyglądał na szczęśliwego. Jednak rozumiem go. Martwi się o mnie, lecz ja już podjęłam decyzję.

Rzuciłam okiem na Alesie i uśmiechnęłam się. Ona jest taka piękna i czysta. Nic jeszcze nie zdołało splamić jej niewinnej duszyczki. Bardzo mnie to cieszy. Nagle usłyszałam jakiś szelest w krzakach. Poczułam niepokój, a stojąca za mną dwójka strażników stanęła przede mną i Alesią. Wampiry były wstanie w każdym momencie zaatakować. Nie czekając na nic, wzięłam noworodka na ręce i przytuliłam do swojej piersi. Jeśli Klaus wysłał kogoś po Alesie to... Nie pozwolę mu jej zabrać! To moja córka i nie chcę by cierpiała!

— To wilkołak — ostrzegł jeden z wampirów.

Minęła chwila, a zza krzaków wyłonił się mały chłopiec — na oko miał może z sześć-pięć lat. Z jego szarych oczu leciały łzy, choć z tęczówek zionął chłód. To dziecko... Wydaję cię być samotne i nieszczęśliwe, lecz i jednocześnie mam wrażenie, że zaistniała sytuacja go bawi. Dziwne... Obok mnie pojawiła się opiekunka Alesi. Bez wahania oddałam jej dziecko i podeszłam do młodzieńca. Strażnicy chcieli mnie zatrzymać, lecz nie zwróciłam na to najmniejszej uwagi. Nie uważałam by ktoś tak mały mógł mnie skrzywdzić, bądź mi zaszkodzić. Uklękłam przy chłopcu i spojrzałam na niego z troską i podejrzliwością — może i mnie nie zrani, ale za to może być szpiegiem Klausa.

— Kim jesteś i co tu robisz? — spytałam ze spokojem. Nie chciałam go wystraszyć.

Blondasek spuścił głowę. Najwyraźniej był zawstydzony.

— M-Mam n-na imię S-Sisif... — wyszeptał, jąkając się.

Westchnęłam, wystawiając w jego kierunku dłoń. Było mi go szkoda. Widać, że musiał przeżyć piekło. Chłopiec popatrzył na mnie nie ufnie.

— Nie bój się, Sisifie — poprosiłam. — Powiedź mi, co tu robisz i kto cię pobił? — Dopiero, kiedy się do niego zbliżyłam zauważyłam na jego ciele siniaki i różne otarcia. Wyglądało na to, że ktoś go torturował.

— U-Uciekłem... — szepnął drżącym głosem. — A-Alfa, po twoim odejściu oszalał — z każdym kolejnym wypowiedzianym przez niego słowem, jego głos robił się coraz bardziej pewniejszy. — Biję wszystkich, a najbardziej dzieci...

Poruszyłam się zaniepokojona. On krzywdzi nic winne mu osoby? To co mówił Sisif było bardzo okrutne, a jego słowa potwierdzały jego rany, jednak coś mi mówiło, że chłopiec kłamie.

— Nie mylisz się? — spytałam, spoglądając w jego oczy. Nie potrafiłam mu uwierzyć. Jego spojrzenie było zbyt chłodne jak na osobę, która przeszłaby takie piekło.

Sisif załkała, zwijając się w kulkę. Było mi trochę głupio, że doprowadziłam dziecko do płaczu. Nie wiedząc co zrobić, otoczyłam go swoimi ramionami i przycisnęłam do swojej klatki piersiowej. Malec znieruchomiał zaskoczony moim czynem.

— Ci... Nie bój się, już nic ci nie grozi. Jesteś bezpieczny, a ten potwór już się nie skrzywdzi — obiecałam, a on delikatnie mnie od siebie odepchnął.

— Niech pani mnie nie dotyka! — rozkazała, unosząc głos.

Wykonałam jego prośbę, zaskoczona. Czyżby czuł wstręt do dotyku kogoś innego? Nie skomentuj tego. Wydaję mi się, że to dla niego drażliwy temat. Zlustrowałam jeszcze raz chłopca. Miałam co do niego mieszane uczucia Z jednej strony wydawało mi się, że jest on dzieckiem pokrzywdzonym przez los, a z drugiej, że to szpieg Klausa. Mimo swoich obaw — którym zarzuciłam, że są wytworem mojej wyobraźni — postanowiłam, zapewnić Sisfowi opiekę. Obróciłam się w kierunku — będących w gotowości — strażników.

— Zaprowadźcie go do lekarza, niech zajmie się jego ranami, po czym przekażcie go jednej z służek i powiedźcie, że ma się nim zająć — poleciłam.

— Pani, — zaczął jeden z wampirów — a co jeśli to szpieg? — spytał.

Widzę, że obawia się tego samego, co ja. Jednak to dziecko... Nie wydaję mi się by było zdolne by kogoś skrzywdzić.

— Zadbajcie o to by nie wychodził po za teren pałacu i by nigdy nie zostawał sam — niech cały czas będzie pod czyimś okiem. — Wyprostowałam się. — Nawet, jeśli jest szpiegiem, nie zginie. Nie zamorduje dziecka — oznajmiłam, uśmiechając się do chłopca. — Zaopiekują się tobą, a za parę godzin znów się spotkamy — poinformowałam, a Sisif skinął głową.

— Rozumiem i dziękuję — szepnął, wstając.

Wampiry wykonały mój rozkaz i od razu zabrały z sobą chłopaka. Wiedziałam, że mogę im zaufać. Poddani Lessa byli bardzo posłuszni. Można by powiedzieć, że aż za bardzo.

Westchnęłam, postanawiając poinformować swojego partnera o naszym małym gościu. Skierowałam się w kierunku telportu, a kiedy już przy nim stanęłam, wybrałam z panelu odpowiednie miejsce i złapałam za rączkę. Zamknęłam oczy, a po moim ciele przeszedł miły dreszcz. Mówiąc szczerze, podróże w domu Alfy były całkiem inne. Nie minęła chwila, a poczułam pod nogami stałe podłoże.

Otworzyłam oczy i ujrzałam siedzącego za biurkiem wampira. Uśmiechnęłam się, zbliżając się do niego. Less uniósł swoją głowę, a jego spojrzenie natrafiło na mnie. Czarnowłosy wstał z swojego miejsca i podbiegł do mnie.

— Tęskniłem... — szepnął, a ja zachichotałam. On naprawdę jest ode mnie uzależniony. Choć muszę przyznać, że mi też brakowało jego widoku.

— Chcę ci o czymś powiedzieć — oznajmiłam, chcąc przejść do sedna sprawy.

CDN

Sisf spotkał się z Niną. Jakie będą tego skutki? Kolejny - naprawdę - jak wrócę ze szkoły.

(Data opublikowania tego rozdziału: 02.06.17r)

Pokochasz mnieWhere stories live. Discover now