Rozdział 45 Miranda

15.9K 1.3K 84
                                    

  HighSchool DxD「AMV」- Courtesy Call  

No niestety, ale nikt nie zgadł tożsamości osoby, którą spotkała Nina :D

— Nina —

Byłam tak bardzo pochłonięta swoimi myślami, że nawet nie zauważyłam jak na przeciw mnie pojawiła się jakaś postać. Wystarczyła chwila by pomiędzy naszą dwójką nastąpiło zderzenie. Cofnęłam się o krok, ale nie upadłam. Zazgrzytałam zębami, rozmasowując bolące czoło. Co do cholery?! Uniosłam wzrok spostrzegając twarz, której nie chciałam widzieć w najbliższym czasie.

Miranda spoglądała na mnie, a na jej twarzy czaił się cień uśmiechu.

— Nigdy bym się nie spodziewała, że spotkam Lunę po za domem — rzekła, ściskając rączkę od trzymanej w dłoni walizki. Zmarszczyłam brwi, zauważając ją. Ciekawe gdzie się wybiera... — Luno, wybacz mi moją śmiałość, ale ciekawie się, co tu robisz. Wydaje mi się, że Alfa nie dał ci pozwolenia na opuszczanie domu. — Zacisnęłam dłonie w pięści. Ta kobieta jest strasznie irytująca.

Wzięłam jeden głęboki wdech, po czym na nią spojrzałam. Nie ufałam tej kobiecie, jakoś tak źle jej z oczu patrzy.

— Nie muszę ci się tłumaczyć — syknęłam nieuprzejmie.

Miranda zachichotała, zakrywając usta jedną dłonią. Zazgrzytałam zębami, zauważając, że ze mnie kpi. Nie podobało mi się jej zachowanie. Było takie... inne? Tak to dobre słowo. Choć... Uśmiechnęłam się. To miła odmiana po tych wszystkich miłych komentarzach z strony reszty stada.

— Rozumiem. — Oczy jej zabłyszczały. — Naprawdę jesteś jej córką... — wyszeptała z zachwytem.

Zmarszczyłam brwi. O czym ona mówi? Czyżby naprawdę miała powiązania z buntownikami?

— O czym ty do cholery mówisz? — spytałam, a ona dotknęła dłonią mojego podbródka. Od razu się jej wyszarpałam i odskoczyłam na bok. Co ona wyrabia? Pozwolił jej ktoś mnie dotykać?

Niespodziewanie ściągnęła z swojej twarzy maskę, a ja ujrzałam pod jej okiem poziomą bliznę. To dziwne... Zazwyczaj takie rany u wilkołaków goją się tak, że nie pozostaje choćby najmniejsza blizna.

— Widzisz to? — spytała, dotykając skazy na jej skórze. Kiwnęłam głową, nie wiedząc, co mogłabym jeszcze powiedzieć. — Zrobił mi to twój przeznaczony, ponieważ nie usłuchałam jego rozkazu. Zranił mnie srebrnym ostrzem, przez co będę nosić to do końca życia — szepnęła, a ja westchnęłam. Czyżby chciała powiedzieć mi, że mój parter jest idiotą? Jeśli tak to traci czas. Doskonale zdaje sobie sprawę z jego głupoty.

— No i co z tego? — Miranda zaśmiała się bez cienia humoru.

— Jesteś okrutna, lecz tego można było się spodziewać po córce przywódcą buntowników i Klirdisys tego wilkołaka. — Moje ciało się spięło słysząc, o czym mówi. Skąd ona o tym wie, do cholery?!

— Skąd...

— Opuszczam stado — rzekła przerywając mi.

Zacisnęłam dłonie w pięści. Nie dość, że zachowuje się tak dziwnie to jeszcze mówi o czymś takim osobie, która — teoretycznie — jest jej wrogiem. Co za pokręcona dziewczyna.

— Po co mi to mówisz? — spytałam z beznamiętnym wyrazem twarzy. — Mogę, przecież powiedzieć o tym Alfie, a wtedy zapłacisz za swe słowa życiem — oznajmiłam złowrogo.

Miranda westchnęła.

— Czyżbyś była głucha? — spytała, nie oczekując odpowiedzi. — Powiedziałam, przecież, że opuszczam stado. — Pokręciła przecząco głową. — W momencie, kiedy Alfa się o tym wszystkim dowie, będę już daleko, za to ty... — Zbliżyła się do mnie, a jej lodowo niebieskie oczy zeskanowały moją twarz. — Mogłabym cię zabić... — szepnęła z szyderczym uśmiechem. — Nie ważne jak silna jesteś z charakteru, twoje ciało jest bardzo podatne na zranienia... Człowiek nie wyprze się swej prawdziwej natury, tak samo zresztą jak i wilkołak. Nic nie może nas zmienić, Nino...

Prychnęłam.

— Czego chcesz? — wysyczałam. — Nie jesteś tu by ze mną rozmawiać na temat naszych rasy, więc przejdź od razu do konkretów — rozkazałam, a ona wybuchnęła śmiechem.

— Ta siła w głosie... To rozumowanie... Te iskry w oczach... — szeptała z zachwytem, a po chwili kiwnęła głową. — Jesteś taka sama jak twoja matka.

— Co ta kobieta ma z tym wspólnego? — Moje pięści były zaciśnięte do granic możliwość.  Nie chciałam z nikim rozmawiać na temat moich rodziców, a co dopiero z tą upierdliwą kobietą. 

Na jej ustach pojawił się uśmiech.

— Od chwili, kiedy twoi rodzice znaleźli mnie ledwie żywą w lesie i zaopiekowali się mną, zastanawiałam się... Jaka jest ich córka? — rzekła, okrążając mnie. Śledziłam jej poczynania wzrokiem, chcąc się przygotować na jakikolwiek atak z jej strony. — Kiedy po raz pierwszy cię zobaczyłam, byłam rozczarowana. Byłaś taka słaba, radosna i uśmiechnięta, że było to aż żałosne. Mimo to twoi rodzice kochali cię. — Oczy jej pociemniały, a dłonie zwinęły się w pięści. — Moi rodziciele porzucili mnie, ponieważ nie byłam czystej krwi, ale Aleksandra i Elner przygarnęli mnie, nie bacząc na to, kim jestem. Mówiąc szczerze, obecnie jestem wdzięczna swej matce, że się mnie pozbyła. Dzięki niej spotkałam osoby, które ceniły mnie za to, jaka jestem naprawdę.

Prychnęłam. To żałosne. Jestem pewna, że moja matka nigdy jej nie kochała. Wychowała ją, ponieważ przyniosło to jej jakieś korzyści. Jestem tego pewna.

— Moi rodzice cię nie kochali — fuknęłam. — Wzięli cię pod swoje skrzydła, ponieważ wiedzieli, że będą mieć z tego później korzyści.

Jej usta uformowały się w uśmiechu. Oczy Mirandy zalśniły żółcią. Oddaliłam się od niej o krok.

— Wiem, jednak i tak jestem im wdzięczna... — szepnęła, a w jej głosie doskonale słyszalny był ból. Niespodziewanie wskazała na mnie palcem. — Po tylu latach odnalazłaś rodziców i ich odrzuciłaś. — Z oczu poleciało jej parę łez, które szybko starła wierzchem dłoni. — Nigdy ci tego nie wybaczę! — wrzasnęła z furią, rzucając się na mnie.

Nie zdążyłam nawet zareagować, a ona już ściskała moją szyję. Z każdą upływającą sekundą moje płuca piekły mnie coraz bardziej. Szarpałam się, lecz nic nie mogłam zrobić. Czyżbym miała tu zginąć?

CDN

Co się dzieję?! Czyżby Nina miała umrzeć? Kto wie ;) Dobra lecę pisać 49 rozdział. (46,47,48 już są napisane) Kolejny pojawi się jak zwykle w środę! ;D

(Data opublikowania tego rozdziału: 10.04.17r)

Pokochasz mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz