Rozdział 4 Jesteś głupim bachorem!

33.1K 2K 300
                                    

  Nightcore - Angel of Darkness lyrics  

— Nina —

Otworzyłam oczy, a słońce było już wysoko na niebie. Spojrzałam na bezchmurne niebo, po czym wstałam — przeciągając się. Z moich ust wydobyło się ciche ziewnięcie. Przetarłam dłonią oczy, po czym zaczęłam kierować się ku wyjściu z ogrodu. Nie śpiesząc się opuściłam tajemnicze miejsce i skierowałam się w kierunku sali, w której mam opowiedzieć jakiemuś pajacowi o tym, co widziałam. Nie rozumiałam, po co wilkołakom zeznania człowieka. Przecież dla nich jestem tylko robakiem, którego mogą zgnieść w każdym momencie. Odbierając życie innym, lecz kiedy przychodzi chwila, w której sami mają umrzeć zaczynają błagać o przebaczenie. To żałosne. Ktoś, kto odbiera komuś życie musi być gotowy na śmierć. Inaczej nie ma to większego sensu.

Teleportując się myślałam tylko o tym by ta bezsensowna rozmowa nie trwała za długo. Przecież ja się tam zanudzę! Jakiś — zakładam — stary i gruby wilkołak będzie mnie pytać o morderstwo, którego byłam świadkiem. Nie minęła nawet chwila, a przed oczami pojawił mi się ciemny korytarz, w którym panował półmrok. Włożyłam dłonie do kieszeni jeansów i podeszłam do stojącej pod ścianą dyrektorki. Pani Dolores spojrzała na mnie zdziwiona.

— Mówiąc szczerze myślałam, że nie będziesz tu nic widzieć — oznajmiła.

Prychnęłam.

— Może większość moich rodaków nie potrafi widzieć w ciemności, lecz ja się w niej wychowałam. Nauczyłam się widzieć to, czego inni nie potrafili. — Mój głos odbił się echem, a kobieta dotknęła dłonią mojego ramienia. Odruchowo oddaliłam się od niej. Nie lubiłam jak dotykali mnie obcy.

— Po raz kolejny udowadniasz mi swoją niezwykłość, Nino... — wyszeptała, a w jej glosie wyczuwalny był zachwyt. Przekręciłam oczami. — Teraz jednak nie mamy czasu. Za trzy, trzynasta. Pierwszy Beta* już na ciebie czeka, lepiej go nie denerwować. — Blondynka popchała mnie delikatnie w kierunku starych drewnianych drzwi.

Westchnęłam. Nie czułam strachu, tylko zirytowanie. Dlaczego akurat ja muszę gadać z jakimś napuszonym facetem?! Z niechęcią nacisnęłam klamkę, a drewniana powłoka zaskrzypiała. Weszłam do środka nie pytając nawet o pozwolenie, bo przecież to pytanie nie miałoby najmniejszego sensu.

— Ktoś ci pozwolił wejść? — zapytał jakiś męski głos.

Uniosłam wyżej brwi. A jednak miałam rację. To jakiś napuszony facet.

— Sama sobie pozwoliłam — oświadczyłam z kpiną.

W odpowiedzi usłyszałam warknięcie.

— Nie drażnij mnie człowieku! — ryknął, a ja byłam pewna, że słychać go było go nawet za ściana.

Przeszedł mnie dreszcz, lecz na mojej twarzy nadal pozostawał tylko arogancki uśmiech. Byłam pewna, że moje zachowanie go drażni. Zauważając stojące na środku pokoju krzesło, usiadłam na nim. Z ust wilkołaka wydobyło się parę przekleństw, lecz ja się tym nie przejmowałam.

— Nie masz prawa siadać przede mną! — przypomniał, a ja wzruszyłam ramionami.

— Mogę robić, co chcę, a tobie nic do tego — oznajmiłam z kpiną. No patrzcie, ludzie! Władca świata się znalazł. — Po drugie, chyba zapomniałeś, po co tu jestem, co nie staruszku? — spytałam.

Usłyszałam dźwięk, uderzania pięścią o pobliską ścianę. Nagle mężczyzna złapał mnie za szyję i ścisnął ją. Spojrzałam na niego znudzona.

— Jeśli chcesz mnie zabić, to nie musisz się zatrzymywać — oznajmiłam. — Moje życie mało mnie obchodzi.

Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie. Boi mi się pokazać — pomyślałam. — Jest takim samym tchórzem jak jego Alfa. Choć... Musiałam przyznać, że nie był taki stary jak przypuszczałam nas początku. Na moje oko miał około dwudziestu pięciu lat. Brązowowłosy puścił moja szyje, po czym napluł na mnie. Mówiąc szczerze miałam to gdzieś. Nie potrafił nawet zabić jednego człowieka. Nie żebym narzekała z swojego życia, no ale... Jest wilkołakiem, a zamiast mnie przesłuchiwać, zaczyna się w coś bawić. Nie podoba mi się to.

— Irytujesz mnie kobieto! — krzyknął, zwalając parę rzeczy z starego, metalowego stolika. — Lepiej mów, co widziałaś! — rozkazał, a ja uśmiechnęłam się, spoglądając w jego stronę.

Podniosłam się, po czym stanęłam naprzeciw niego.

— Powiedź... — wyszeptałam wprost do jego ucha. — Dlaczego miałabym mówić o moim życiu jakiemuś mazgajowi?

Po wypowiedzeniu tych słów cofnęłam się parem kroków do tyłu. Wiedziałam, że przelałam czarę goryczy, lecz miałam to gdzieś. Nie muszę się nikomu z niczego spowiadać! Wilkołak popchnął mnie, lecz ja nie upadłam na ziemię. Daje wpatrywałam się w niego uparcie.

— Głupia! Wiesz kim ja jestem?! — zapytał, a ja udałam zamyślona.

— Tak — oświadczyłam. — Jesteś głupim, bachorem, który osiągnął wszystko tylko dzięki swojemu bratu Alfie, który zresztą jest tchórzem. — Oberwałam od z liścia w twarz.

Będę miała siniaka, lecz wiedziałam, że mógł mnie uderzyć o wiele mocniej. Beta rzuciła moim ciałem o ścianę, jak jakąś szmacianą lalką.

— Damki bokser — wysyczałam, wycierając krew z kącików ust.

Wilkołak oddychał bardzo szybko. Byłam pewna, że jest bliski przemiany.

— Poczekaj tylko — syknął — mój brat już sobie z tobą porozmawia! — ryknął, a ja się zaśmiałam.

Nie bałam się jego przywódcy. Strach był uczuciem, które czułam bardzo rzadko. Brązowowłosy wyszedł, a ja byłam pewna, że poszedł po swojego Alfę. Oparłam głowę o kamienną ścianę. Ciekawe jak to się skończy? Czy zostanę zabita przez tego nieznanego faceta? Zapewne tak, lecz niczego nie żałuję. Przynajmniej do końca pozostałam sobą. Minęło kilkadziesiąt minut, a drzwi zaskrzypiały, a ja byłam gotowa na spotkanie z swoim przeznaczeniem.

*Pierwszy beta — Pierwszy zastępca Alfy. Jest trzecią najważniejszą osobą w stadzie. Najczęściej taką osobą jest brat przywódcy — bracia nie muszą się lubić. Wystarczy, że łączą ich więzy krwi, a młodszy z nich automatycznie staję się Pierwszym Betą.

CDN

Dodatkowy rozdział, tak jak chcieliście! :D Ciąg dalszy już w poniedziałek! Mam nadzieję, że rozdział was nie zawiódł? Ostrzegam w kolejnym bedzie się działo! (Nim się jednak spotkają wydarzy się coś jeszcze!)

(Data opublikowania tego rozdziału: 14.01.17r)

Pokochasz mnieWhere stories live. Discover now