Rozdział 1 Hogwart

11.1K 432 170
                                    

-Pamiętaj aby trafić do Slytherinu, młoda damo.-rzekła bez uczuć moja matka.

-Tak, matko.

-A teraz zmykaj bo jeszcze pociąg ci ucieknie. -rzekł zimno ojciec i deportowali się. Prychnęłam. Jest 10:20, mam mnóstwo czasu. Kiedy szłam do pociągu zauważyłam moją ciotkę. Ona jedyna była dla mnie rodziną i też tolerowała mugolaków.

-Nie mogę uwierzyć że to dziś. -uśmiechnęła się. - Najlepszego. Spóźniony prezent ale jest. -dała mi książki.

-Dziękuję. Wiesz że kocham czytać. -uśmiechnęłam się.

-Leć już kruszynko. I wysyłaj listy! - krzyknęła a ja poszłam szukać wolnego przedziału. Na szczęście znalazłam. Odłożyłam kufer i usiadłam jednocześnie zaczynając czytać książkę, którą dostałam.

Zaczęłam czytać, książka była o wilkołakach. Niektórzy mówią że trzeba je tępić i odizolować od innych. A przecież to ludzie tylko z chorobą. Nie zauważyłam nawet kiedy zaczęliśmy jechać, po około 20 minutach drzwi do mojego przedziału się otworzyły. Nie oderwałam wzroku od książki.

-Możemy się dosiąść? Wszędzie jest zajęte. - usłyszałam męski głos.

-Yhym... -wymamrotałam i po chwili w przedziale było słychać rozmowy. Niedługo po tym usłyszałam kolejne otwieranie drzwi.

-W końcu was znalazłam chłop... -tu dziewczyna przetrwała. Poczułam jakby ktoś mnie dusił. -BOŻE!!! VERONICA, JAK JA CIĘ DAWNO NIE WIDZIAŁAM!!

-Dusisz... -ledwo co rzekłam.

Teraz dopiero zauważyłam że dziewczyna ma brązowe jasne włosy i szare oczy.

-Już lepiej. -wymamrotałam.

-Oj tam... Ale jak się tu znalazłaś? Jak pamiętam rodzice mieli uczyć cię w domu.

-Tak miało być, ale w końcu mnie tu wysłali. - podniosłam książkę która spadła.

-Poznaj moich przyjaciół. Ten w czarnych włosach to Syriusz Black, w okularach James Potter, ten to Petter Pettigrew oraz czytający tą nudną książkę Remus Lupin. -pokazała wszystkich po kolei.

-Veronica Renes. -mówię i wracam do książki. Roki zrezygnowana usiadła.

-Jhony był by nieszczęśliwy widząc cię taką... -rzekła. Trzasnęłam książką i wyszłam się przejść. Nie lubię o nim rozmawiać.

Perspektywa Roksany

-Co jej? - spytał Łapa.

-Jhony to nasz stary kumpel. Zakochany po uszy w Veronice. Był wilkołakiem, jak Remi. Tylko że został zamordowany...

-Kurdę, kiepsko. -oznajmił James.

-na jej oczach. -dokończyłam myśl.

Perspektywa Veronici

-Mogę się dosiąść? - spytałam wchodząc do jakiegoś przedziału. Siadziały tam dwie dziewczyny i jeden chłopak.

-Jasne. -rzekł chłopak, który  miał platynowe włosy. Usiadłam obok dziewczyny w czarnych lokach. -Status krwi? - spytał.

-Czysta.

-Jestem  Bellatrix Black... -powiedziała dziewczyna w lokach. -To Lucjusz Malfoy, a to Narcyza Black.

-Veronika Renes.

-Dziwne, wcześniej cię nigdy nie widziałem. Na który rok? -spytał Lucjusz.

-Czwarty. -oznajmiłam.

-Tak samo jak my. -uśmiechnęła się Narcyza.

Zaczęliśmy rozmawiać.  Zastanowiłam się chwilę.

-Bella, Cyzia wy macie na nazwisko Black, prawda? - upewniłam się. Pokiwały głową. -Czy wy jesteście spokrewnione z Syriuszem Black'iem?

-Tym zdrajcą krwi?  Tak, niestety. -oznajmiła Bella. Kiedy zobaczyła mój pytający wzrok zaczęła. -Jako jedyny w rodzinie został przydzielony do Gryffindor'u.

-Czyli jak ja bym tam trafiła, też zaczęlibyście mnie wyzywać od zdrajców krwi? - powiedziałam zirytowana. Siedzieli cicho.

-Ja bym spróbowała się z tobą dalej kolegować. Niezależnie w jakim domu będziesz. -uśmiechnęła się miło Narcyza.

-Z resztą, wydajesz się fajna więc, chyba dalej byśmy utrzymywały kontakt. -tym razem odezwała się Bella.

-Dobra, ja wracam. Pewnie się o mnie martwią. -wstałam i przy drzwiach powiedziałam krótkie "do zobaczenia ". Skierowałam się do mojego przedziału. Usłyszałam śmiechy. Zanim weszłam zatrzymała mnie starsza dziewczyna, mówiąc żebym przekazałam tym idiotom aby założyć szaty. Przeszłam przez drzwi.

-Gdzie byłaś? - spytała z troską Roksana.

-W sąsiednim przedziale. -położyłam książkę na moje siedzenie. - Chłopcy wyjdźcie z przedziału. -skierowałam się do nich.

-A to niby czemu? - spytał jak dobrze pamiętam to James.

-Chcę się przebrać w szatę. Wyjdźcie. -po chwili za drzwiami byli chłopcy. Ja oraz Roki przebrałyśmy się w szaty, po chwili to my byłyśmy za drzwiami a chłopcy poszli się przebrać. Już za 20 minut byłyśmy w przedziale. Usiadłam na moim miejscu przy oknie, obok mnie siedziała Roki a dalej Peter. Na przeciwko mnie Remus czytający książkę, obok niego okularnik a dalej Black. Nagle pociąg się zatrzymał. Kiedy wyszłam usłyszałam jak ktoś zaczął krzyczeć.

-Pirszoroczni!!  Pirszoroczni, do mnie!! - poszłam w stronę głosu. Zobaczyłam tam jakegoś olbrzyma. -To ty jesteś panna Veronica Renes? - pokiwałam głową, uśmiechnął się miło. -  za mną!!

Szliśmy chwilę aż zobaczyliśmy łódki. Po chwili olbrzym powiedział że 4 do łódki. Siedziałam z jakimiś trzema dziewczynkami. Kiedy ujrzeliśmy Hogwart było wielkie długo "Wow". Żadne słowa by go nie opisały. Kiedy byliśmy w środku olbrzym zostawił nas niejakiej profesor McGonagall. Opowiedziała nam co i jak, a następnie kazała mi zostać przed drzwiami. Po niedługim czasie drzwi zaczęły się otwierać.

-Jest jeszcze jedna osoba która zostanie przydzielona do jednego z domów w naszej szkole. Dojdzie ona na czwarty rok nauki. Proszę powitajmy pannę Veronicę Renes!

Weszłam przez drzwi. Zaczęłam iść przed siebie do jakiegoś stołka na którym leżała czapka.  Pewnie tiara przydziały. Pomyślałam. Usiadłam na stołku a profesor McGonagall założyła na moją głowę tiarę przydziału.

-Hmm... -usłyszałam głos w mojej głowie.

Książkowa depresja | Remus LupinDonde viven las historias. Descúbrelo ahora