Rozdział 5

5.4K 293 163
                                    

Wstałam i spojrzałam na zegarek. 10?! Dziwne. Zwykle wcześnie wstawałam. Zeszłam z łóżka i wzięłam jakieś ciuchy. Kiedy wzięłam prysznic ubrałam mundurek i szatę. Wzięłam szczotę i zaczęła rosczesywać włosy przed lustrem. Zostawiłam brązowe włosy bez związywania ich. Weszłam do pokoju i pościeliłam łóżko. I pomyśleć że tak szybko to wszystko minęło. Ogólnie jest już kwiecień, co oznacza że jeszcze trzy miesiące i wracam do "domu". Wyszłam do PW.

-Siemka, Lisiasta! - krzyknęła Roki.

-Lisiasta?  Co ty wymyśliłaś? - spytałam podhodząc do niej i siadając na kanapę pomiędzy nią, a Lunatykiem.

-No wiesz... Jakoś tak. Jesteś sprytna i często wymigujesz się od powiedzenia czegoś. Tajemnic przez te cztery lata masz pewnie ponad tysiąc. -odparła Lily Evans. Poznałam ją w bibliotece. Ma dormitorium z Roki.

-Właśnie. Jesteś strasznie tajemnicza. Może powiesz nam jakie masz sekrery? - spytał Black.

-Nie twój interes, Black. -prychnęłam.

-Co tak ostro? - spytał Rogacz. Skąd oni mają te przezwiska.

-Idę do biblioteki. -odparłam. -Mam was dość, przygłupy.

-Pójdę z tobą. -rzekł Lunio i wstał razem ze mną. Wyszliśmy na korytarz. Było pusto. Przez chwilę widziałam jakby korytarz był przepełniony przez uczniów. -Jak myślisz James w końcu umówi się z Evans?

-Kiedyś napewno. Na tą chwilę jej mocno podpadł. Skoro James kręci z Evans,Syrek widzać że czuje coś do Roki...to w takim razie z kim ty kręcisz?- spytałam.

-Szczerze jeszcze się nie zakochałem.

Rozmawialiśmy jeszcze trochę,aż przypomniałam że zostawiłam w dormitorium książkę.

-Zaraz wracam. Pójdę tylko po książkę. Ty idź. Spotkamy się na miejscu. -i pobiegłam w stronę wieży Gryffindoru. Po minucie biegu miałam moczarki przed oczami. Zwolniłam, widziałam ci sekundę jakby korytarz był pełny uczniów. W końcu zemdlała.

































-Jak myślicie, obudzi się? - usłyszałam dziewczęcy głos.

-Napewno. -tym razem męski. Otworzyłam oczy. Uderzyło we mnie białe światło. Po chwili zauważyłam trzy postacie. Dwóch chłopców i jedna dziewczyna. Jeden z chłopaków miał ciemne włosy, okulary i bliznę na czole. Drugi zaś rude włosy i piegi na nosie. Dziewczyna miała kasztanowe loki.

-Jak się czujesz? - spytała.

-Dobrze. -odparłam i wstałam z łóżka.

-Nie widziałem cię tu wcześniej. Kim jesteś? - spytał chłopach w okularach. Skądś go znam. Powiedziałam w myślach.

-Jestem Veronica Renes. Jestem na czwartym roku i jestem w Gryffindorze. -spojrzeli po sobie.

-Jak to możliwe?  Przecież byśmy cię zapamiętali. -odparł rudy chłopiec.

-Obudziłaś się!! - krzyknęła kobieta wchodząc do Skrzydła Szpitalnego. -Wypij to i możesz iść. -podała mi eliksir. Wypiłam go na raz. Był obrzydliwy.

-A teraz wy się przedstawcie. -powiedziałam. Kiedy wyszliśmy z SS.

-Jestem Ron Weasley. Jestem na trzecim roku. -powiedział rudy chłopiec.

-Ja jestem Hermiona Granger. Też jestem na trzecim roku. -rzekła dziewczyna. Dziwne. Znam wszystkich w tej szkole a ich nie.

-Ja jestem Harry. Harry Potter. -zatrzymałam się nagle i momentalnie pobladłam.

-Jak to Potter? - spytałam. James nie mówił że ma brata!!

-Normalnie. Mam nazwisko po ojcu. -odparł.

Nagle usłyszeliśmy głos.

-Panna Renes, proszona do gabinetu dyrektora. Dziękuję. -usłyszałam głos dyrektora.

-Ja idę. Spotkamy się później w Wielkiej Sali. -powiedziałam i poszłam do gabinetu dyrektora. Wypowiedziałam hasło i weszłam po schodach. Zapukałam w drzwi, po krótkim proszę weszłam do pomieszczenia.

-Dzień dobry, panie dyrektorze.

-Miło cię widzieć Veronico. Jak sama zauważyłaś dzieje się coś dziwnego. -powiedział. -Usiądź.-wykonałam polecenie.

-Czemu tak się dzieje?

-Ponieważ pani przeniosła się w przyszłość. I jeśli zostanie tu pani tak będzie wyglądała przyszłość.

-Czyli co mam robić? - zapytałam zaniepokojona.

-Będzie pani uczęszczać na trzeci rok i spróbuję pani się zachować normalnie. -uśmiechnął się.  Wyjaśnił parę rzeczy i pozwolił mi wyjść.

Czyli to jest przyszłość? A co z Roki, Lily, Jamesem, Syriuszem, Peterem i Remusem?!

Weszłam do wielkiej sali i usiadłam obok nowych znajomych. Wszędzie nowe twarze.

-Co chciał dyrektor? - spytała Hermiona.

-Porozmawiać...

-Siemka ludzie! - usłyszeliśmy głosy dwóch osób. Na przeciwko nas usiedli chyba bliźniacy. -Co to za panienka obok ciebie Harry? - spytali. Przypominali mi Jamesa i Syrka.

-Jestem Veronica Renes. -powiedziałam. Inni jedli a ja tylko rozmawiałam. Spojrzałam na stół nauczycielki. Jeden z nauczycieli przypominał mi kogoś. Tylko kogo? Po kolacji wyszliśmy z WS.

-Eee!  POTTER! - usłyszeliśmy krzyk. Odwróciliśmy się w miejsce głosu. Zobaczyłam żywą podróbkę Lucjusza. -To twoja nowa dziewczyna?  Za ładna jak na ciebie. -wyśmiał go. Widziałam jak wszyscy kipieli ze złości. Już Potter miał się odezwać ale uprzedziłam go.

-Niestety muszę cię zawieść... Nie jestem jego dziewczyną.

-To kim jesteś, ślicznotko. -spytał.

-Jestem najładniejszą i najmądrzejszą dziewczyną w tej szkole. I właśnie przyznałeś mi rację. -zatkało go. Odeszłam w stronę wierzy Gryffindoru.

-Ale go zgasiłaś. -powiedziała Miona.

-Jak ty to robisz? - spytał Ron.

-Tylko mówiłam prawdę. -rzekłam.

Przez resztę wieczoru żartowaliśmy i się śmialiśmy.

Rano wstałam i obudziłam Mione. Miałam z nią dormitorium.




.

Książkowa depresja | Remus LupinWhere stories live. Discover now