2-5

2.8K 177 10
                                    

Zanim wyszłam z łazienki wysuszyłam włosy, aby potem zapleść je w warkocz. Ogarnęłam też cztery śpiwory, żeby było gdzie spać. Kiedy upłynęło dokładnie 30 minut, do pokoju wparowały(mówię dosłownie) dziewczyny.

-Jesteśmy! - krzyknęła Lily.

-Mamy picie! - rym razem Alicja.

-Oraz przekąski! - a teraz Roksana. Zachichotałam. Usiadłyśmy w kręgu, rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się. Nawet niewiem kiedy zasnęłyśmy.

Rano dobrze że była sobota, bo była 10. Szybko wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Wyszykowana wyszłam i zobaczyłam że dziewczyny śpią. Co się dziwić, jak około 4 nad ranem zasnęłyśmy.

Uśmiechnęłam się szatańsko. Stanęłam pod drzwiami, żeby mieć szybką ucieczkę.

-Aquamenti! -(tak to się pisze? Dop. Aut.) wykrzyknęłam i szybko wybiwgłam na korytarz zamykając drzwi. Usłyszałam tylko krzyk "BIAŁA! ". Kiedy byłam na dole nie wiedziałam gdzie się ukryć.
-Jest pewnie na dole! - usłyszałam krzyk Lily, szybko wybiegłam na korytarz. Spojrzałam w tył czy nikt mnie nie goni. Co było błędem, ponieważ wylądowałam na podłodze. Przedemną stali zdziwieni huncwoci. Uśmiechnęłam się słodko i wstając pobiegłam dalej.

*-****

-No weźcie! - krzyknęłam do Belli.

-Później podziękujesz! - odkrzyknęła. Dyrekcja wymyśliła żeby zrobić przejażdżkę powozami. 5 osoby do jednego powozu. Ich był przedostatni. Skierowałam się do ostatniego. Pewnie będę jechać z małolatami.  Jakie wielkie było moje zdziwienie gdy ujrzałam tam...

-Merlin chyba mnie nie lubi. -rzekłam. Siedzieli tam Huncwoci. Byli tam Lunafyk, Rogacz, Łapa i Glizdogon,Alicja,Lily, Roksana. Co dziwne Roki siedziała na kolanach u Łapy, a Lily u Rogacza.

-Jesteś na nas skazana. -powiedział Łapa.

-Musisz usiąść komuś na kolanach. -rzekł Rogacz.

-To ja może zostanę. - odparłam wycofując się.

-Niestety każdy musi jechać, inaczej szlaban na miesiąc. Słowa McGonagall. -zaczęła Lily.

Westchnęłam. Weszłam do powozu, kiedy miałam się zastanowić komu usiąść na kolana, powóz ruszył. Upadłam na Lupina. Głupie motyle w brzuchu i durne serce!  Skarciłam się w myślach.

-Myślałam że mam wolną wole. -odparłam siadając wygodniej.

-Mi tak to nie przeszkadza. -powiedział uśmiechnięty Lunatyk.

Ostatnio była pełnia. Więc Remus był osłabiony, a teraz jest pełny energi. Zarumieniłam się i patrzyłam na testrale.

-Dlaczego taka jesteś? - spytał Rogacz.

-Sama niewiem już co robić. -powiedziałam zgodnie z prawdą.

-Nie rozumiem. -odezwał się Syriusz.

-Jeżeli będziemy się przyjaźnić będę musiała powiedział wam o czymś okropnym.

-Możesz nam powiedzieć. -powiedziała Lily.

-Jesteśmy przyjaciółmi. -odezwała się Alicja.

-Może innym razem. -powiedziałam smutna. Poczułam coś na moim prawym ramieniu. Spojrzałam tam, okazało się że Remus położyła tam swoją głowę, przytulając mnie.

-Poczekamy,aż będziesz gotowa. -rzekł. Nagle testrale się spłoszyły.

-Złapcie się czegoś! - wykrzyknęłam.

Testrale pobiegły w stronę zakazanego lasu. NiewiemLily. biegły, aż się zerwały, niestety my uderzyliśmy w drzewo. Leżałam na Lupinie. Podczas jazdy trzymał mnie.

-Nic ci nie jest? - spytał.
-To czy tobie nic nie jest? - spytałam z troską, podnosząc się. Dobrze że wzięłam swój plecak.

-Wszyscy cali? - spytałam patrząc na innych.

-Taa... - powiedziała Roki wstając, ale po chwili upadła na ziemie wyjąc z bólu. Od razu podbiegł do niej Syriusz. Po chwili też byłam obok. -Albo nie. Chyba skręciłam sobie kostkę.

-Chyba napewno. -zdjęłam plecak i szukałam potrzebnych rzeczy.

Kiedy skończyłam, kostka była usztywniona.

-No nieźle. - Skomentowała Lily








Książkowa depresja | Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz