Zanim wyszłam z łazienki wysuszyłam włosy, aby potem zapleść je w warkocz. Ogarnęłam też cztery śpiwory, żeby było gdzie spać. Kiedy upłynęło dokładnie 30 minut, do pokoju wparowały(mówię dosłownie) dziewczyny.
-Jesteśmy! - krzyknęła Lily.
-Mamy picie! - rym razem Alicja.
-Oraz przekąski! - a teraz Roksana. Zachichotałam. Usiadłyśmy w kręgu, rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się. Nawet niewiem kiedy zasnęłyśmy.
Rano dobrze że była sobota, bo była 10. Szybko wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Wyszykowana wyszłam i zobaczyłam że dziewczyny śpią. Co się dziwić, jak około 4 nad ranem zasnęłyśmy.
Uśmiechnęłam się szatańsko. Stanęłam pod drzwiami, żeby mieć szybką ucieczkę.
-Aquamenti! -(tak to się pisze? Dop. Aut.) wykrzyknęłam i szybko wybiwgłam na korytarz zamykając drzwi. Usłyszałam tylko krzyk "BIAŁA! ". Kiedy byłam na dole nie wiedziałam gdzie się ukryć.
-Jest pewnie na dole! - usłyszałam krzyk Lily, szybko wybiegłam na korytarz. Spojrzałam w tył czy nikt mnie nie goni. Co było błędem, ponieważ wylądowałam na podłodze. Przedemną stali zdziwieni huncwoci. Uśmiechnęłam się słodko i wstając pobiegłam dalej.*-****
-No weźcie! - krzyknęłam do Belli.
-Później podziękujesz! - odkrzyknęła. Dyrekcja wymyśliła żeby zrobić przejażdżkę powozami. 5 osoby do jednego powozu. Ich był przedostatni. Skierowałam się do ostatniego. Pewnie będę jechać z małolatami. Jakie wielkie było moje zdziwienie gdy ujrzałam tam...
-Merlin chyba mnie nie lubi. -rzekłam. Siedzieli tam Huncwoci. Byli tam Lunafyk, Rogacz, Łapa i Glizdogon,Alicja,Lily, Roksana. Co dziwne Roki siedziała na kolanach u Łapy, a Lily u Rogacza.
-Jesteś na nas skazana. -powiedział Łapa.
-Musisz usiąść komuś na kolanach. -rzekł Rogacz.
-To ja może zostanę. - odparłam wycofując się.
-Niestety każdy musi jechać, inaczej szlaban na miesiąc. Słowa McGonagall. -zaczęła Lily.
Westchnęłam. Weszłam do powozu, kiedy miałam się zastanowić komu usiąść na kolana, powóz ruszył. Upadłam na Lupina. Głupie motyle w brzuchu i durne serce! Skarciłam się w myślach.
-Myślałam że mam wolną wole. -odparłam siadając wygodniej.
-Mi tak to nie przeszkadza. -powiedział uśmiechnięty Lunatyk.
Ostatnio była pełnia. Więc Remus był osłabiony, a teraz jest pełny energi. Zarumieniłam się i patrzyłam na testrale.
-Dlaczego taka jesteś? - spytał Rogacz.
-Sama niewiem już co robić. -powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Nie rozumiem. -odezwał się Syriusz.
-Jeżeli będziemy się przyjaźnić będę musiała powiedział wam o czymś okropnym.
-Możesz nam powiedzieć. -powiedziała Lily.
-Jesteśmy przyjaciółmi. -odezwała się Alicja.
-Może innym razem. -powiedziałam smutna. Poczułam coś na moim prawym ramieniu. Spojrzałam tam, okazało się że Remus położyła tam swoją głowę, przytulając mnie.
-Poczekamy,aż będziesz gotowa. -rzekł. Nagle testrale się spłoszyły.
-Złapcie się czegoś! - wykrzyknęłam.
Testrale pobiegły w stronę zakazanego lasu. NiewiemLily. biegły, aż się zerwały, niestety my uderzyliśmy w drzewo. Leżałam na Lupinie. Podczas jazdy trzymał mnie.
-Nic ci nie jest? - spytał.
-To czy tobie nic nie jest? - spytałam z troską, podnosząc się. Dobrze że wzięłam swój plecak.-Wszyscy cali? - spytałam patrząc na innych.
-Taa... - powiedziała Roki wstając, ale po chwili upadła na ziemie wyjąc z bólu. Od razu podbiegł do niej Syriusz. Po chwili też byłam obok. -Albo nie. Chyba skręciłam sobie kostkę.
-Chyba napewno. -zdjęłam plecak i szukałam potrzebnych rzeczy.
Kiedy skończyłam, kostka była usztywniona.
-No nieźle. - Skomentowała Lily
CZYTASZ
Książkowa depresja | Remus Lupin
FanfictionDziewczyna która nie mogła w wieku 11 lat jechać do szkoły magi zwanej "Hogwart". Lecz jej rodzice zastępczy zgadzają się na żeby dziewczyna pojechała na czwarty rok nauki. Poznaje sławnych huncwotów. Co jeśli spotka tam przyjaciółkę? Co jeśli nie...