2-11

2.5K 176 6
                                    

-Mam na myśli w Dolinie Godryka. -powiedziała przewracając oczami.

-Przeprowadziłam się tu z ciocią. -odparłam.

-To czemu cię wcześniej nie widzieliśmy? - spytał podejrzliwie Rogacz.

-Ponieważ leżałam w Św. Mungu.

-Nic ci nie jest? - usłuszałam zatroskany głos Lunatyka.

-Nie nic. -skierowałam się do Marty. -Idziemy?

-Jasne. -szłyśmy w kierunku wyjścia z placu.

-Widzisz, Luniak. Nie masz u niej już szans. Niewiem o co się pożarliście, ale widać że ci nie wybaczyła. -usłyszałam głos Blacka.

-Dla twojej wiadomości, Black. O nic się nie pokłóciliśmy... - syknęłam odwracając się do niego.

-Skoro tak... To dlaczego zerwaliście? - spytał James. Nie wiedziałam co powiedziać. Prawdę? Niee...
-To nie twój interes, Rogaczu. -rzekł obojętnie Remus.

-Chodźmy już. -szepnęła Binigs. Posłuchałam się jej i poszłyśmy się przejść.

-Przepraszam za to. -rzekłam po chwili ciszy.

-Nie musisz przepraszać. Nie wiedziałam że ty i Remus byliście parą. -powiedziała zmieszana.

-To było dawno...

-Dlaczego zerwaliście? - spytała nagle. -Przepraszam. Jak nie chcesz to nie mów...

-Po prostu się boję. Boje się że go kiedyś stracę. -powiedziałam zgodnie z prawdą. -Nie chcę go okłamywać. Ale boje się że jeśli pozna prawdę to mnie zostawi. -po moich policzkach spłynęło kilka łez. -I jeszcze to małżeństwo. To jakiś koszmar.

Marta przytuliła mnie nagle. Znałyśmy się kilka dni, niewiem czemu, ale jej ufałam.

-Już, spokojnie. Jak chcesz możesz mi powiedzieć, ale ja nie naciskam. Możesz mi zaufać. -rzekła. Odsunęła się odemnie.

-Ja wiem co może zdarzyć się w przyszłości. -rzekłam.

-Może?  Skoro to może się zdarzyć to nie musisz się bać. Jest możliwość że to się nie stanie. -zachichotała. Zrozumiałam że ona ma rację.

-Masz rację. -wytarłam łzy i również zachichotałam. Rozmawiałyśmy i się poznawałyśmy bardziej.

Skończyło się na tym, że siedziałyśmy na huśtawkach śmiejąc się.

-...i nie uwierzysz co ona wtedy zrobiła. -mówiła Marta.

-No mów.

-Sara miała ten talerzyk z ciastem, a Meena (czy. Mina) podeszła do niej. Uśmiechnęła się, wzięła talerzyk i rzuciła jej w twarz. Wszyscy na sali wpadli w śmiech, nawet chłopak Sary. -zaśmiałyśmy się. -A najlepsze było to że cała czerwona wróciła do pokoju.

-Fajnie macie w tym Ravenclaw'ie. -odparłam. Nie wspomniałam że Marta chodzi do Hogwartu i jest Krukonką?  To teraz wiecie. Jest ona również półkrwi.

-Noo... Ale i tak Iron i Patric nie pobiją huncwotów.

-Czasami mnie już irytują z tymi żartami.





Tak mijały wakacje. Rozmawianiem z Binigs, śmiejącymi się Huncami oraz unikaniem ich. Niechce im mówić narazie.

Książkowa depresja | Remus LupinWhere stories live. Discover now