2-16

2.5K 172 4
                                    

Poczułam jak ktoś głaszcze mnie po policzku. Otworzyłam po woli oczy.

-Dzień dobry. - usłyszałam piękny głos. Od razu rzuciłam się chłopakowi na szyję.

-Masz więcej tak nie robić. -zagroźłam.

-Dobrze, dobrze... -odsunęłam się od niego. -No to odpowiesz na wczorajsze pytanie? - uśmiechnął się jak prawdziwy Huncwot.

-Hmmmm... Tak. Kocham cię. -odparłam. Widziałam w jego oczach iskierki radości. Od razu mnie pocałował, co odwzajemniłam. Był taki delikatny, jakbym była z porcelany.

-Ehkehk...

Lunatyk oderwał się niechętnie odemnie. Spojrzał z wyrzutem na Jamiego.

-Nie miałeś kiedy przyjść? - spytał. Zachichotałam.

-Sorki nie wiedziałem, że będę wam przeszkadzać. Ale Biała musi szykować się do pierwszego zadania. -odparł.

-Ma rację... -rzekłam i na pożegnanie cmoknęłam Remika.

**-***

Stoję w namiocie i czekam aż przyjdzie dyrektor i minister magii. Czuje się jak na szpilkach.

-Hej, spokojnie. -odezwała się ze swoim akcentem Camille.

-No niewiem...

-Co to za ploteczki bezemnie? - podszedł do nas Will. Po chwili przyszli Dumbledore i Minister Magii.

-Wylosujecie teraz figurki smoków z którymi się zmierzycie. -odparł minister. Pierwsza podeszła Camille. Wylosowała ona Szwedzkiego Krótkopyskiego. Teraz podeszłam ja, wylosowałam najgorszego. Czyli Rogogona Węgierskiego.Za to Will wylosował Chińskiego Ognomiota. Szliśmy po kolei jak losowaliśmy.

Camille szybko uwinęła się ze swoim smokiem i zdobyła złote jajko. Wzięłam wdech i wyszłam z namiotu na "scenę". Przedstawienie czas zaząć. Po chwili smok został wypuszczony. Zaczął ziać ogniem, na szczęście schowałam się za najbliższym głazem. Szkoda że nie mam różdżki. Przebiegłam do następnego głazu, żeby podejść bliżej jajka. Niestety smok podpalił mój bandaż. Od razu zareagowałam, zrywając zakrwawiony bandaż i go gasząc. Moja rana zaczęła mocniej piec, zignorowałam to i myślałam jak podejść smoka.

Nagle wpadłam na pomysł. Miałam w kieszeni pięć nasionek. Spytacie jak one mogą pomóc?  Są oczywiście zaczarowane, trzeba tylko je wyrzucić a one uronią zapach, który każdy czuje inaczej. Rzuciłam dwie fasolki jak najdalej mogłam. Smok pobiegł do zapahu, a ja miałam okazję żeby zabrać jajo. Udało mi się.

Książkowa depresja | Remus LupinWhere stories live. Discover now