Rozdział 15

3.1K 231 18
                                    

-Veronica, jak miło cię widzieć. -uśmiechnął się.

-Spadaj. -odparłam.

-Co się stało? - spytał zdziwiony.

-Co się stało?!- spytała zła Lily.

-Przez ciebie Veronica przechodzi przez piekło! - krzyknęła Alicja.

-Jakie piekło?

-Przez ciebie straciłam chłopaka i większość moich przyjaciół. Zniszczyłeś mi życie nie rozumiesz!? - odparłam zła.

-Teraz przynajmniej możemy być razem. -podszedł do mnie. Gdy był już strasznie blisko, wyciągnęłam różdżkę i przyłożyłam do jego szyi.
-Nigdy. Nie. Będziemy. Razem. -wycedziłam przez zęby. Po chwili ominęłam go i weszłam do WS. Po chwili dołączyły do mnie dziewczyny. Najgorsze że jedyne wolne miejsca były koło Huncwotów. Niechętnie skierowałyśmy się na miejsce.

-Nie wierzę. Co on sobie myślał?! - rzekła zirytowana Lily, usiadłyśmy do stołu.

-Ja nadal niemogę uwierzyć. Czy on pomyślał że jak będziesz wolna, to popędzisz do niego i będziecie parą!? - rzekła zła Alicja.

-Ale widziałaś jego minę, gdy ta podłożyła mu różdżkę? - spytała teraz rozbawiona Lily. Wybuchnęłyśmy śmiechem.

-Nie da się tego zapomnieć. -rzekłam.

-Miał taką przestraszona minę. Śmiać się chciało. -odparła brązowooka.

-Hej!-usłyszałyśmy krzyk Pottera, który siedział przed nami. -Kochanie czemu zadajesz się z tą egoistką? - spytał.

-Dla ciebie Panią egoistką. -uśmiechnęłam się złośliwie. Prychnął. -Dobra dziewczyny, ja spadam. Muszę jeszcze powtórzyć niektóre zaklęcia na jutro. Wam też tak radzę. -wstałam i skierowałam się do wyjścia z WS.

Kiedy szłam do dormitorium, zastanawiałam się trochę nad moim życiem.

Kiedy byłam w dormitorium, wzięłam pierwszą lepszą książkę z zaklęciami i zaczęłam czytać.

Po jakiś 20 minutach usłyszałam jakieś krzyki, postanowiłam to sprawdzić. Na dole stały Lily i Alicja. Dopiero gdy zeszłam zauważyłam że obydwie są oblepione jakąś dziwną mazią.

-Co tu się stało? - spytałam.

-Ci o to ludzie *wskazała na Huncwotów* wymyślili kolejny żart. -wytłumaczyła Lily. Westchnęłam zrezygnowana.

-Rozumiem że macie coś do mnie, ale nie powinniście mieszać w to dziewczyn. -rzekłam.

-Nie nasza wina że akurat przyjaźnisz się z Alicją i Lily, choć nie powinnaś. - rzekł Potter. Naprawdę nie chcę przerabiać tego po raz kolejny.

-To my będziemy decydować z kim się przyjaźnimi! - wykrzyknęła Lily.

-Lily, Alicja idźcie i się ogarnijcie. Ja to załatwie. -uśmiechnęłam się. Dziewczyny wolno poszły do swoich dormitoriów. -Dobra, czego chcecie?

-Żebyś przestała przyjaźnić się z Lily i Alicją. -syknęła Roki.

-To one decydują czy chcą się ze mną przyjaźnić, czy nie. Ja ich do niczego nie zmuszam. - powiedziałam ze szkockim spokojem.

-Nie udawaj. Przecież wiemy, że prędzej czy później znudzisz się tą przyjaźnią. -odparł Balck.

-Tak jak Remusem. -dodał Potter. Zacisnęłam dłonie w pięści.

-Po pierwsze: nikim się nie znudziłam. Po drugie: nadal kocham Remusa. Po trzecie: to chyba nie wy decydujecie z kim się przyjaźnię, a z kim nie!? - zirytowało mnie to.

-Dobrze wiem że jest inaczej. - powiedział, dotychczas cicho siedzący, Lupin.

-Nie wiem kto nagadał ci takich bzdur, ale jeśli nie wierzysz mi, to możesz zapytać o to Lily czy Alicji. One wiedzą kto to wszystko zaplanował. A teraz, dobranoc. -pobiegłam do swojego dormitorium. Wykonałam wieczorną rutynę i poszłam spać.

****

Jest styczeń. Święta spędziłam w domu z moją ciotką. Pierwszy raz byłam szczęśliwa. Ale po świętach jest Sylwester i trzeba wracać do Hogwartu. Wracamy w czwartek, więc zajęć nie będzie. W piątek sobie je odpuszczę z powodu wyjścia do Zakazanego Lasu. Miałyśmy iść tam we trójkę, ja, Lily i Alicja, ale nie chcę ich narażać. Są dla mnie jak rodzina.

Siedziałam w przedziale i patrzyłam na widoki za oknem. Do przedziału weszła Lilka.

-Siemka. -uśmiechnęła się.

-Hej. -odparłam smętnie.

-Co się stało? - spytała siedając przedemną.

-Całe ferie o nim myślałam.
-Znajdziesz kogoś lepszego. Może to tylko zauroczeni...? - rudowłosa sama nie była pewna swoich słów.

-Taa... Napewno.

-Z resztą... Trzeba ustalić kiedy wychodzimy do Zakazanego Lasu. -powiedziała zmieniając temat.

-Myślę że za tydzień lub dwa. -skłamałam. Miałam zamiar już jutro wyruszyć. W domu ćwiczyłam dużo zaklęć.

Ale nie tylko, ćwiczyłam też moją sprawność. Rozmawiałyśmy chwilę. Aż Lily powiedziała że musi iść na zebranie prefektów. Nie wspomniałma o tym?  To teraz wiecie. Lily i Remus są prefektami. Wzięłam książkę i zaczęłam ją czytać. Usłyszałam otwierane drzwi, wszedł przez nie Mike.

-Czego!? - spytałam sucho.

-A przyszedłam się z tobą przywitać... -zaczął się do mnie zbliżać. Byłam w rogu, nie miałam jak uciec. Złapał mnie za ręcę i przygwoździł do siedzenia. Próbowałam się wyrwać. Zaczął mnie całować. Obkręcałam głowę. Po moich policzkach spływały łzy. Kiedy odsunął się lekko odemnie krzyknęłam.

-Pomocy!

Walnął mnie w twarz.

-Cicho bo ktoś cię usłyszy! - syknął.

Znów miał mnie pocałować, ale ktoś go odepchnął do tyłu.

-Zmiataj stąd! -usłyszałam głos Pottera.

-I nie waż się do niej zbliżać! - tym razem odezwał się Black. Usłyszałam jak coś mruknął pod nosem i uciekł.

-Boże! Co się stało? -zobaczyłam przestraszona Lily. Od razu mnie przytuliła, odwzajemniłam gest. Opowiedziałak w skrócie cała historię. Niedługo po tym pociąg się zatrzymał.

Książkowa depresja | Remus LupinWhere stories live. Discover now