-Veronica, jak miło cię widzieć. -uśmiechnął się.
-Spadaj. -odparłam.
-Co się stało? - spytał zdziwiony.
-Co się stało?!- spytała zła Lily.
-Przez ciebie Veronica przechodzi przez piekło! - krzyknęła Alicja.
-Jakie piekło?
-Przez ciebie straciłam chłopaka i większość moich przyjaciół. Zniszczyłeś mi życie nie rozumiesz!? - odparłam zła.
-Teraz przynajmniej możemy być razem. -podszedł do mnie. Gdy był już strasznie blisko, wyciągnęłam różdżkę i przyłożyłam do jego szyi.
-Nigdy. Nie. Będziemy. Razem. -wycedziłam przez zęby. Po chwili ominęłam go i weszłam do WS. Po chwili dołączyły do mnie dziewczyny. Najgorsze że jedyne wolne miejsca były koło Huncwotów. Niechętnie skierowałyśmy się na miejsce.-Nie wierzę. Co on sobie myślał?! - rzekła zirytowana Lily, usiadłyśmy do stołu.
-Ja nadal niemogę uwierzyć. Czy on pomyślał że jak będziesz wolna, to popędzisz do niego i będziecie parą!? - rzekła zła Alicja.
-Ale widziałaś jego minę, gdy ta podłożyła mu różdżkę? - spytała teraz rozbawiona Lily. Wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Nie da się tego zapomnieć. -rzekłam.
-Miał taką przestraszona minę. Śmiać się chciało. -odparła brązowooka.
-Hej!-usłyszałyśmy krzyk Pottera, który siedział przed nami. -Kochanie czemu zadajesz się z tą egoistką? - spytał.
-Dla ciebie Panią egoistką. -uśmiechnęłam się złośliwie. Prychnął. -Dobra dziewczyny, ja spadam. Muszę jeszcze powtórzyć niektóre zaklęcia na jutro. Wam też tak radzę. -wstałam i skierowałam się do wyjścia z WS.
Kiedy szłam do dormitorium, zastanawiałam się trochę nad moim życiem.
Kiedy byłam w dormitorium, wzięłam pierwszą lepszą książkę z zaklęciami i zaczęłam czytać.
Po jakiś 20 minutach usłyszałam jakieś krzyki, postanowiłam to sprawdzić. Na dole stały Lily i Alicja. Dopiero gdy zeszłam zauważyłam że obydwie są oblepione jakąś dziwną mazią.
-Co tu się stało? - spytałam.
-Ci o to ludzie *wskazała na Huncwotów* wymyślili kolejny żart. -wytłumaczyła Lily. Westchnęłam zrezygnowana.
-Rozumiem że macie coś do mnie, ale nie powinniście mieszać w to dziewczyn. -rzekłam.
-Nie nasza wina że akurat przyjaźnisz się z Alicją i Lily, choć nie powinnaś. - rzekł Potter. Naprawdę nie chcę przerabiać tego po raz kolejny.
-To my będziemy decydować z kim się przyjaźnimi! - wykrzyknęła Lily.
-Lily, Alicja idźcie i się ogarnijcie. Ja to załatwie. -uśmiechnęłam się. Dziewczyny wolno poszły do swoich dormitoriów. -Dobra, czego chcecie?
-Żebyś przestała przyjaźnić się z Lily i Alicją. -syknęła Roki.
-To one decydują czy chcą się ze mną przyjaźnić, czy nie. Ja ich do niczego nie zmuszam. - powiedziałam ze szkockim spokojem.
-Nie udawaj. Przecież wiemy, że prędzej czy później znudzisz się tą przyjaźnią. -odparł Balck.
-Tak jak Remusem. -dodał Potter. Zacisnęłam dłonie w pięści.
-Po pierwsze: nikim się nie znudziłam. Po drugie: nadal kocham Remusa. Po trzecie: to chyba nie wy decydujecie z kim się przyjaźnię, a z kim nie!? - zirytowało mnie to.
-Dobrze wiem że jest inaczej. - powiedział, dotychczas cicho siedzący, Lupin.
-Nie wiem kto nagadał ci takich bzdur, ale jeśli nie wierzysz mi, to możesz zapytać o to Lily czy Alicji. One wiedzą kto to wszystko zaplanował. A teraz, dobranoc. -pobiegłam do swojego dormitorium. Wykonałam wieczorną rutynę i poszłam spać.
****
Jest styczeń. Święta spędziłam w domu z moją ciotką. Pierwszy raz byłam szczęśliwa. Ale po świętach jest Sylwester i trzeba wracać do Hogwartu. Wracamy w czwartek, więc zajęć nie będzie. W piątek sobie je odpuszczę z powodu wyjścia do Zakazanego Lasu. Miałyśmy iść tam we trójkę, ja, Lily i Alicja, ale nie chcę ich narażać. Są dla mnie jak rodzina.
Siedziałam w przedziale i patrzyłam na widoki za oknem. Do przedziału weszła Lilka.
-Siemka. -uśmiechnęła się.
-Hej. -odparłam smętnie.
-Co się stało? - spytała siedając przedemną.
-Całe ferie o nim myślałam.
-Znajdziesz kogoś lepszego. Może to tylko zauroczeni...? - rudowłosa sama nie była pewna swoich słów.-Taa... Napewno.
-Z resztą... Trzeba ustalić kiedy wychodzimy do Zakazanego Lasu. -powiedziała zmieniając temat.
-Myślę że za tydzień lub dwa. -skłamałam. Miałam zamiar już jutro wyruszyć. W domu ćwiczyłam dużo zaklęć.
Ale nie tylko, ćwiczyłam też moją sprawność. Rozmawiałyśmy chwilę. Aż Lily powiedziała że musi iść na zebranie prefektów. Nie wspomniałma o tym? To teraz wiecie. Lily i Remus są prefektami. Wzięłam książkę i zaczęłam ją czytać. Usłyszałam otwierane drzwi, wszedł przez nie Mike.
-Czego!? - spytałam sucho.
-A przyszedłam się z tobą przywitać... -zaczął się do mnie zbliżać. Byłam w rogu, nie miałam jak uciec. Złapał mnie za ręcę i przygwoździł do siedzenia. Próbowałam się wyrwać. Zaczął mnie całować. Obkręcałam głowę. Po moich policzkach spływały łzy. Kiedy odsunął się lekko odemnie krzyknęłam.
-Pomocy!
Walnął mnie w twarz.
-Cicho bo ktoś cię usłyszy! - syknął.
Znów miał mnie pocałować, ale ktoś go odepchnął do tyłu.
-Zmiataj stąd! -usłyszałam głos Pottera.
-I nie waż się do niej zbliżać! - tym razem odezwał się Black. Usłyszałam jak coś mruknął pod nosem i uciekł.
-Boże! Co się stało? -zobaczyłam przestraszona Lily. Od razu mnie przytuliła, odwzajemniłam gest. Opowiedziałak w skrócie cała historię. Niedługo po tym pociąg się zatrzymał.
![](https://img.wattpad.com/cover/101350864-288-k440376.jpg)
YOU ARE READING
Książkowa depresja | Remus Lupin
FanfictionDziewczyna która nie mogła w wieku 11 lat jechać do szkoły magi zwanej "Hogwart". Lecz jej rodzice zastępczy zgadzają się na żeby dziewczyna pojechała na czwarty rok nauki. Poznaje sławnych huncwotów. Co jeśli spotka tam przyjaciółkę? Co jeśli nie...