2-20

3.6K 215 62
                                    

-Lily... Co ja mam zrobić? - spytałam siedzącą obok mnie rudą. Leżymy pod jednym z drzew na błoniach.

-Powiedzieć prawdę. Może akurat do końca roku Remus ci się oświadczy? - spytała. Pokręciłam głową na niezgodę.

P. Lily

Veronica trochę już przesadza. Skoro ona nie powie prawdy to ja z niej to wymuszę!

I nawet mam plan!

P. Veronica

Była właśnie kolacja. Nie miałam ochoty nic jeść.

-Kochanie, musisz jeść. -powiedział Luniek obejmując mnie. -Nie chcę żeby coś się stało z moją przyszłą żoną.

Uśmiechnął się, kiedy zobaczył że strzeliłam buraka. Remus nałożył mi coś na talerz i kazał zjeść. Nie sprzeciwiłam się.

Po kolacji siedzieliśmy wszyscy w dormitorium chłopców.

-No to gramy w butelkę! - krzyknęła Roki,Alicja,Syriusz i James. Reszta się zaśmiała.
-Ja pierwsza! - wykrzyknęła Roki, zakręciła butelką która wylądowała na Jamesie.

-Wyzwanie!

-Więc idź do McSztywnej i powiec że skończył ci się papier toaletowy i czy może ci go porzyczyć. -odparła dumnie. Ona, Alicja i James poszli sprawdzić czy napewno zrobi zadanie.

Było słychać aż u nas krzyk profesorku. Po chwili przybiegła roześmiana trójka.

-Suriuszu,więc przebierz się za jednorożca i tańcz makarenę. -rzekł Rogacz, gdy butelka wylądowała na Łapie. On poszedł i po chwili tańczył przed nami w stroju jednorożca.

Kiedy był już normalnie ubrany, zakręciał.

-Ruda, powiec Prawda czy wyzwanie? - spytał.

-Prawda.

-Więc w jakich chłopakach byłaś zakochana przed Jamesem? - uśmiechnął się.

-A więc tak: Pit puchon o rok starszy od nas, to było na pierwszym roku. Iron to było chwilowe zauroczenie oraz Smarkeus. -odparła.

-Że on!? - spytali Łapa i Rogacz. Lily wyjaśniła że to tylko było zauroczenie. Zakręciła i wypadło na mnie.

-Wyzwanie. -uśmiechnęła się przepraszająco.

-Masz w tej chwili wszystkim głośno i wyraźnie powiedzieć o tym. -rzekła. Nie mogłam uwierzyć.

-Wyzwanie to wyzwanie. -zniecierpliwiła się Alicja. Westchnęłam.

-Przepraszam ale niewiem dlaczego mam to mówić, ale dobra. Kiedy skończę Hogwart automatycznie zostaje żoną Dereka Linersa. -powiedziałam z wyczuwalnym żalem. Spuściłam głowę.

-Nie da się z tym nic zrobić? -Spytała Roksana.

-Przed końcem szkoły musi sie jej ktoś oświadczyć. Oczywiście musi się zgodzić. -wyjaśniła za mnie Lily.

Graliśmy dalej.

Rano obudziłam się przytulona do Lupina. Trzymał mnie tak mocno, że nawet gdybym próbowała, to i tak bym się z tąd nie wydostała. Wtuliłam się w niego. Coś tam mamrotał pod nosem.

-Kocham cię.-wyszeptałam ledwo słyszalnie.

-Ja ciebie też.-usłyszałam zaspany głos mojego chłopaka.- Jeżeli tak zawsze będzie kiedy gramy w butelkę, chętnie bym to często powtarzał.

-Też. Ale zostały nam ostatnie 2 miesiące bycia razem...

Coś wymamrotał pod nosem.

*****-

Stałam na środku.

Nie mogłam uwierzyć.

W ręce trzymałam puchar.

Wszyscy klaskali, wywatowali.

Nagle podszedł do mnie Remik i podniósł mnie obracając wokół własnej osi. Przez półtora miesiąca bardzo dziwnie się zachwywał. (Tak jest już czerwiec)

Nagle uklęknął na jedno kolano i wyjął małe pudełeczko.

-Tu przed całym Hogwartem! Chcę cię spytać o jedną rzecz! Czy ty, Veronico Renes, wyjdziesz za mnie! - spytał.

-Tak, tak, tak... Tysiąc razy tak! - wstał, założył mi pierścionek, a ja pocałowałam go zrzucając swoje ręce na jego szyję. Odwzajemnił pocałunek.

*-*-*-*-*

-Tylko pisz raz od czasu.

-Dobrze, mamo. -powiedział i przytulił mnie i swojego ojca. Pognał do pociągu.

-Jak on szybko rośnie. - odparł mój mąż.

-Masz rację kochanie. -rzekłam.

-To jak?  Trzeba się zbierać do Potterów, bo nas zabiją. Zgadza się pani, panno Lupin? - zaśmiał się chwytając mnie za rękę.

-Oczywiście.




Wooow

Dotrzymaliście do

Konca tej opowieści.

Gratulację

Niestety to koniec tej

Książki, ale nie znaczy to

Że nie będzie kolejnej.

A teraz dobranoc!

Książkowa depresja | Remus LupinWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu