Rozdział 13

3.9K 230 70
                                    

-Crucio!

Po moim ciele przeleciał ból. Ale bardzo słaby. Po moich policzkach płynęły łzy.

-Dlaczego to robisz? - spytała swoim piskliwym głosikiem Jęcząca Marta.

-Dlatego że jestem beznadziejna. Crucio!

-A dlaczego tak myślisz? -zadała kolejne pytanie.

-Bo zakochałam się w moim przyjacielu. Ale boje się mu to wyznać. -mówiłam przez łzy.

-A może on czuje to samo?

-Skoro by mnie kochał to dlaczego oszukiwał? - spojrzałam na nią.

-Może nie chciał cię skrzywdzić?

-Najlepiej będzie to zakończyć. Tu i teraz. -spojrzałam w lustro. Skierowałam tam różdżkę. Kocham cię Remusie. - Avada Ka...

- Expelliarmus! - usłyszałam formułkę zaklęcia a moja różdżka odleciała na drugi koniec łazienki.

-To ja zmykam. -rzekła Jęcząca Marta i po chwili jej nie było. Odwróciłam się w stronę wyjścia z łazienki. Zobaczyłam tam miodowe tęczówki chłopaka którego kocham. Położył swoją dłoń na moim policzku i wytarł łzy.

-Dlaczego? Dlaczego chciałaś się zabić? - spytał łamiącym się głosem.

-Bo nie jestem nikomu potrzebna. -powiedziałam.

-Ja cię potrzebuję. -powiedział. Zbliżył się do mnie i pocałował. Po chwili, jakby sobie coś przypomniał i uciekł. Stałam tam chwilę skołowana. Po chwili poszłam w stronę PW. Siedzieli tam Huncwoci. Poza Luniakiem. Poczułam jak ktoś mnie przytulił. To Roksana.

-Nie rób tak więcej! - usłyszałam załamany głos Roki I Lily.

-Nie mogę obiecać... -powiedziałam.

-Masz tego nie robić! - krzyknął Rogacz.

-Nie chcemy stracić przyjaciółki! - odezwał się Łapa. Zostałam uwięziona w uścisku. Po chwili wypuścili mnie i poszłam spać.






Rano jak wstałam, zrobiłam poraną rutynę. O 6:30 wyszłam do PW. Nikogo nie było. Usiadłam i zaczęłam czytać. O około 7 zaczął ktoś schodzić po schodach. Spojrzałam tam. To był Remus. Podszedł do mnie.

-Jeśli chodzi o wczoraj... -zaczął.

-Wiem. Chciałeś mnie pocieszyć. Nic nie szkodzi.

-Nie o to chodzi. Po prostu... Yyyy... J-jaa... -zaczął się jąkać. Wstałam i złapałam go za rękę.

-Po prostu to powiec. Nie ważne co to, nadal będziemy przyjaci... -nie dokończyłam.

-Ale ja nie chcę być tylko przyjaciółmi! - powiedział. -Od początku piątego roku zakochałem się w tobie! Ale wiem że ty tego nie odwzajemniasz. A jeśli nawet to nie możemy być razem. Ja jestem chory i jeśli nie chcesz mnie znać to ja to zrozumiem. -powiedział smutnym tonem. Walnęłam go z liścia. -Ałł...-złapałam go za krawat i przyciągnęłam do siebie. Złączyłam nasze usta w pocałunku, który po chwili odwzajemnił. Złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. A ja rzuciłam mu ręcę na szyję. Usłyszeliśmy śmiechy. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w bok. Stali tam Huncwoci i Huncwotki, a James trzymał w ręku aparat, za to Lily trzymała jakieś dwa papiereki.

-W końcu! - usłyszeliśmy krzyk Roki.

-No nareszcie. Wiecie ile my musieliśmy na to czekać. -zaczął marudzić James.

-Aż całe dwa lata. -oznajmiła Lily.

-No to teraz jest tak: Ja chodzę z Roksana, James z Lily a Remus z Veronicą. -oznajmił Łapa i objął ramieniem Roki.

-I ja nawet nie wiedziałam o tym że Roki i Lily mają już chłopaków. -powiedziałam.

-W zasadzie my też nic o tym nie wiedziałyśmy. -rzekła Lily.

-Ja nadal jestem wolna, gdyż nie pamiętam kiedy Remus mnie pytał o to. -spojrzałam ukradkiem na Remusa. Podszedł do chłopaków i coś im szepnął. Spojrzałam na zegarek. -Zaraz zaczyna się śniadanie, chodźcie! - powiedziałam i skierowałam się z dziewczynami do WS. Lily po drodze dała mi zdjęcie które zrobił James. Pod WS spotkałyśmy Belle i Cyzie. roki i Lily weszły do środka.

-Co tam masz? - spytała Bella i zabrała zdjęcie. -Cyzia patrz! - krzyknęła.

-Udało się! - odkrzyknęła jej Narcyza.

-Ale co? - spytałam zdezorientowana.

-No trochę was skłóciłyśmy. -odparła nieśmiało Cyzia.

-Żebyś w końcu zrozumiała że zakochałaś się w Lupinie. Jesteście razem.-odezwała się Bella

- W zasadzie, nie pytał się mnie o to. -odparłam.

-Napewno dziś o to spyta. Inaczej będzie mieć problemy z nami. -oznajmiła Bella. Weszłyśmy do WS i usiadłam obok Roki i Lily. Po chwili przyszli chłopcy.

-Coś tu nie gra. -oznamiła Lily.

-Masz rację. -odparłam. Po chwili chłopcy stali na stole i zaczęli wygłaszać mowę.

-Chcielibyśmy przed cała szkoła zrobić coś nadzwyczajnego! - krzyknął Syriusz. Podszedł do Roki i podał jej rękę. Chwyciła ją i po chwili też stała na stole, to samo Lilka. Zaśmiałam się w duchu. Po chwili Luniak stanął przedemną i też wyciągnął rękę, oczywiście chwyciłam ją. Kiedy zostałam wciągnięta na stół chłopcy powiedzieli razem.

-Czy zostaniesz moją dziewczyną?

Dziewczyny od razu krzyknęły tak i przytuliły chłopców. Ja od razu pocałowałam Lupina. Po chwili na sali były wielkie oklaski.

-To znaczy tak? - spytał miodowooki kiedy się od siebie oderwaliśmy.

-To znaczy tak. -odparłam.


Książkowa depresja | Remus LupinWhere stories live. Discover now