-Crucio!
Po moim ciele przeleciał ból. Ale bardzo słaby. Po moich policzkach płynęły łzy.
-Dlaczego to robisz? - spytała swoim piskliwym głosikiem Jęcząca Marta.
-Dlatego że jestem beznadziejna. Crucio!
-A dlaczego tak myślisz? -zadała kolejne pytanie.
-Bo zakochałam się w moim przyjacielu. Ale boje się mu to wyznać. -mówiłam przez łzy.
-A może on czuje to samo?
-Skoro by mnie kochał to dlaczego oszukiwał? - spojrzałam na nią.
-Może nie chciał cię skrzywdzić?
-Najlepiej będzie to zakończyć. Tu i teraz. -spojrzałam w lustro. Skierowałam tam różdżkę. Kocham cię Remusie. - Avada Ka...
- Expelliarmus! - usłyszałam formułkę zaklęcia a moja różdżka odleciała na drugi koniec łazienki.
-To ja zmykam. -rzekła Jęcząca Marta i po chwili jej nie było. Odwróciłam się w stronę wyjścia z łazienki. Zobaczyłam tam miodowe tęczówki chłopaka którego kocham. Położył swoją dłoń na moim policzku i wytarł łzy.
-Dlaczego? Dlaczego chciałaś się zabić? - spytał łamiącym się głosem.
-Bo nie jestem nikomu potrzebna. -powiedziałam.
-Ja cię potrzebuję. -powiedział. Zbliżył się do mnie i pocałował. Po chwili, jakby sobie coś przypomniał i uciekł. Stałam tam chwilę skołowana. Po chwili poszłam w stronę PW. Siedzieli tam Huncwoci. Poza Luniakiem. Poczułam jak ktoś mnie przytulił. To Roksana.
-Nie rób tak więcej! - usłyszałam załamany głos Roki I Lily.
-Nie mogę obiecać... -powiedziałam.
-Masz tego nie robić! - krzyknął Rogacz.
-Nie chcemy stracić przyjaciółki! - odezwał się Łapa. Zostałam uwięziona w uścisku. Po chwili wypuścili mnie i poszłam spać.
Rano jak wstałam, zrobiłam poraną rutynę. O 6:30 wyszłam do PW. Nikogo nie było. Usiadłam i zaczęłam czytać. O około 7 zaczął ktoś schodzić po schodach. Spojrzałam tam. To był Remus. Podszedł do mnie.
-Jeśli chodzi o wczoraj... -zaczął.
-Wiem. Chciałeś mnie pocieszyć. Nic nie szkodzi.
-Nie o to chodzi. Po prostu... Yyyy... J-jaa... -zaczął się jąkać. Wstałam i złapałam go za rękę.
-Po prostu to powiec. Nie ważne co to, nadal będziemy przyjaci... -nie dokończyłam.
-Ale ja nie chcę być tylko przyjaciółmi! - powiedział. -Od początku piątego roku zakochałem się w tobie! Ale wiem że ty tego nie odwzajemniasz. A jeśli nawet to nie możemy być razem. Ja jestem chory i jeśli nie chcesz mnie znać to ja to zrozumiem. -powiedział smutnym tonem. Walnęłam go z liścia. -Ałł...-złapałam go za krawat i przyciągnęłam do siebie. Złączyłam nasze usta w pocałunku, który po chwili odwzajemnił. Złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. A ja rzuciłam mu ręcę na szyję. Usłyszeliśmy śmiechy. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w bok. Stali tam Huncwoci i Huncwotki, a James trzymał w ręku aparat, za to Lily trzymała jakieś dwa papiereki.
-W końcu! - usłyszeliśmy krzyk Roki.
-No nareszcie. Wiecie ile my musieliśmy na to czekać. -zaczął marudzić James.
-Aż całe dwa lata. -oznajmiła Lily.
-No to teraz jest tak: Ja chodzę z Roksana, James z Lily a Remus z Veronicą. -oznajmił Łapa i objął ramieniem Roki.
-I ja nawet nie wiedziałam o tym że Roki i Lily mają już chłopaków. -powiedziałam.
-W zasadzie my też nic o tym nie wiedziałyśmy. -rzekła Lily.
-Ja nadal jestem wolna, gdyż nie pamiętam kiedy Remus mnie pytał o to. -spojrzałam ukradkiem na Remusa. Podszedł do chłopaków i coś im szepnął. Spojrzałam na zegarek. -Zaraz zaczyna się śniadanie, chodźcie! - powiedziałam i skierowałam się z dziewczynami do WS. Lily po drodze dała mi zdjęcie które zrobił James. Pod WS spotkałyśmy Belle i Cyzie. roki i Lily weszły do środka.
-Co tam masz? - spytała Bella i zabrała zdjęcie. -Cyzia patrz! - krzyknęła.
-Udało się! - odkrzyknęła jej Narcyza.
-Ale co? - spytałam zdezorientowana.
-No trochę was skłóciłyśmy. -odparła nieśmiało Cyzia.
-Żebyś w końcu zrozumiała że zakochałaś się w Lupinie. Jesteście razem.-odezwała się Bella
- W zasadzie, nie pytał się mnie o to. -odparłam.
-Napewno dziś o to spyta. Inaczej będzie mieć problemy z nami. -oznajmiła Bella. Weszłyśmy do WS i usiadłam obok Roki i Lily. Po chwili przyszli chłopcy.
-Coś tu nie gra. -oznamiła Lily.
-Masz rację. -odparłam. Po chwili chłopcy stali na stole i zaczęli wygłaszać mowę.
-Chcielibyśmy przed cała szkoła zrobić coś nadzwyczajnego! - krzyknął Syriusz. Podszedł do Roki i podał jej rękę. Chwyciła ją i po chwili też stała na stole, to samo Lilka. Zaśmiałam się w duchu. Po chwili Luniak stanął przedemną i też wyciągnął rękę, oczywiście chwyciłam ją. Kiedy zostałam wciągnięta na stół chłopcy powiedzieli razem.
-Czy zostaniesz moją dziewczyną?
Dziewczyny od razu krzyknęły tak i przytuliły chłopców. Ja od razu pocałowałam Lupina. Po chwili na sali były wielkie oklaski.
-To znaczy tak? - spytał miodowooki kiedy się od siebie oderwaliśmy.
-To znaczy tak. -odparłam.
![](https://img.wattpad.com/cover/101350864-288-k440376.jpg)
YOU ARE READING
Książkowa depresja | Remus Lupin
FanfictionDziewczyna która nie mogła w wieku 11 lat jechać do szkoły magi zwanej "Hogwart". Lecz jej rodzice zastępczy zgadzają się na żeby dziewczyna pojechała na czwarty rok nauki. Poznaje sławnych huncwotów. Co jeśli spotka tam przyjaciółkę? Co jeśli nie...