16

3.1K 218 13
                                    

Wstałam o 5 rano. Skierowałam się do łazienki, wykonać poranna rutynę. Kiedy byłam ubrana w wygodny strój, wzięłam swój plecak w którym miałam różne rzeczy. Między innymi jedzenie, picie, kompas, mapę, sztylet itp. Nie pytajcie skąd mam sztylet. Równo o 6 wyszłam z PW. Szłam korytarzem do wyjścia z zamku. Byłam coraz bliżej Zakazanego Lasu. Byłam coraz bliżej niebezpieczeństwa. Ale obiecałam uratować Jack'a. Spojrzałam na Hogwart, z uśmiechem wkroczyłam do Zakazanego Lasu. Przewidziałam podróż maximum do trzech dni. Czyli w niedzielę wrócę. A profiantu mam na conajmniej miesiąc, dla jednej osoby. Tak na wszelki wypadek. Kiedy błądziłam bez celu, postanowiłam wyjąć mapę i kompas. Wyznaczyłam teren który planuję zwiedzić dokładnie i znaleść kryjówkę tych zbójów.

Perspektywa Lily

Po tym jak wstałam postanowiłam iść po Veronicę. Ale nie było jej w dormitorium. Zeszłam do PW i tam też jej nie było. Postanowiłam zejść na śniadanie. Może poszła coś zjeść?  Bałam się i to nie na żarty. Kiedy nie zauważyłam jej i tam zlękłam się. Gdzie ona się podziewa?

****-*

Jest już środa a jej nadal nie ma. Większość osób szuka jej. Remus był jeszcze większym kłębkiem nerwów niż ja. A to był nie lada wyczyn. Nie dość że niedługo pełnia to jeszcze zaginięcie Białej. Siedze w PW.

-Gdzie ona może się spodziewać? - pytała co jakiś czas Alicja. Spojrzałam na Remusa. Wyglądał jeszcze gorzej niż zazwyczaj kiedy jest pełnia.

-Niedługo musicie iść. -powiedziałam do chłopców.

-Masz rację. Choćmy już. -zanim James wyszedł pocałował mnie w czoło.

-A co jeśli ona się nie znajdzie? - spytałam Alicji.

-Nawet tak nie mów. -powiedziała stanowczo.

Perspektywa Veronici

Mimo iż wiem gdzie się ukrywają, muszę pomyśleć jak go odbić. Znalezienie tego miejsca trwało wiele więcej niż się spodziewałam. Dzisiaj jest pełnia. Siedze na drzewie i wpatruję się w księżyc. Usłyszałam wycie. Uśmiechnęłam się na samą myśl o Remusie. Tak bardzo chciałam żeby mnie przytulił, pocałował. Ale to była przeszłość. Po chwili zasnęłam.


Miałam plan doskonały. Mimo iż wymyślałam go dwa dni, on musi się udać. Jest aktualnie piątek. Jak wszystko dobrze pójdzie nie zorientują się szybko. O zachodzie słońca wyruszyłam. Użyłam na sobie zaklęcia kameleona i skierowałam się w stronę drewnianego domku. Drzwi były otwarte na oścież. Weszłam bez problemu. Zauważyłam że jest tylko jeden z tych trzech debili. Pilnuje małego. Wyciągnęłam różdżkę i krzyknęłam.

-Drętwota!

Człowiek upadł na łóżko na którym siedział. Zdjęłam zaklęcie i wzięłam chłopca za rękę. Chłopiec szybko wziął jakiś plecak. Wybiegliśmy na dość daleki dystans od tamtej dwójki.

-Kim jesteś? - spytał. Usiedliśmy, a ja wyciągnęłam coś do jedzenia i picia, oczywiście dla chłopca. Patrzył to na mnie to na rzeczy które chciałam mu dać.

-Bierz. Nie jest zatrute. -wziął i zaczął wcinać. -Jestem Veronica, przyjaciółka twojej siostry Alicji.

-Co z nią? - spytał z troską.

-Z nią wszystko dobrze. Nie musisz się martwić. Odpocznijmy. Rano musimy wyruszać. Jeśli wyruszymy wcześnie dotrzemy przed zachodem słońca.-uśmiechnęłam się do chłopca. Oparłam się o pień drzewa. Chłopiec położył głowę na moje kolana. Był podobny do siostry.


-Hej, młody!  Wstawaj! -szturchnęłam czarnowłosego chłopca. Powoli zaczął się wybudzać.

-Cześć! - uśmiechnął się. Dałam mu coś do jedzenia i wyruszyliśmy w dalszą drogę.

Kiedy było południe chłopczyk zaczął rozmowę.

-Jaki jest Hogwart? - spytał.

-Jest wyjątkowym miejscem. Poznałam tam dużo przyjaciół.

-A masz chłopaka? - spytał beztrosko.

-Miałam.

-Dlaczego nie jesteście razem?

-Dlatego że mój kolega się we mnie zakochał i zrobił coś czego nie powinien.

-Czyli ty nadal go kochasz?
-Tak. Ale wiem że teraz nic nie zmieni tego co się stało. -usłyszałam jakiś szelest. -Stój.

-Co się stało? -spytał przerażony. Zza krzaków wyskoczyły dwa wilki.

-Obiecaj że teraz to co zobaczysz nie powiesz nikomu.

-Obiecuje. -po chwili zmieniłam się w moją animagiczną postać. Zaczęła się zacięta walka pomiędzy dwoma wilkami a jednym lisem. Może byłam poraniona, ale po jakimś czasie wilki postanowiły uciec. Zmieniłam się spowrotem w człowieka. -Jesteś ranna.

-To tylko zadrapanie. Musimy iść.

Zaczęliśmy iść. Chłopak opowiadał różne rzeczy. Kiedy księżyc był ku górze, wyszliśmy z Zakazanego Lasu i ujrzeliśmy Hogwart.


Książkowa depresja | Remus LupinWhere stories live. Discover now