Rozdział 11 To ma być ból?

4K 250 44
                                    

Poprawki

Nie uniknęłam zaklęcia. Spojrzała na mnie zdziwiona. Czemu?  Bo stałam niewzruszona tym zaklęciem. Przyzwyczaiłam się do takiego bólu.

-To ma być ból? - spytałam rozczarowana.

-J-jak ty?! Przecież to zaklęcie bólu! - rzekła. Podeszłam do niej i przyłożyłam różdżkę do jej szyji.

-Zapamiętaj - rzekłam spokojnie. - Prawdziwy ból zadaje się psychicznie, a nie fizycznie. Po stracie kogoś ci tak bliskiego, sama chcesz się zabić. -poczułam jak ktoś mnie odciąga do tyłu. Okazał się nim być Łapa.

-Co ty wyprawiasz!? - spytała zła Roki.

-Zapamiętaj to. -Rzekłam w stronę leżącej na ziemi Alicji. -I następnym razem postaraj się bardziej nad tym zaklęciem. Nawet nic nie poczułam. Chociaż było zabawnie. -zachichotałam.

-O czym ty mówisz?! - spytała Lily. James i Remus pomogli wstać Alicji.

-Oni mogą mu coś zrobić! - krzyknęła wtedy kiedy zaczęłam odchodzić w stronę zamku. Zatrzymałam się i popatrzyłam na nią.

-No to czekam na te dwa słowa, a później na promień który wyleci z twojej różdżki i trafi we mnie. -poczekałam chwilę. -Skoro nie. Doznasz smaku bólu którego ja poczułam już dużo razy.

Znów zaczęłam iść w stronę zamku. Ciekawe kto jest tym wilkołakiem, którego czasami pilnowałam. Oraz te dziwne zwierzęta. Czyżby animadzy?  Z tą myślą kierowałam się do PWG.

































Siedze sama w jednym z przedziałów i myślałam. Wszyscy się odemnie odwrócili. Ale najbardziej bolały mnie ostatnie słowa Lupina.

-Nie rozumiesz!?  Mogłaś skrzywdzić Alicję!! -krzyknął miodowooki. -Wszystko nam powiedziała!

-Tak?  Naprawdę!  To ciekawe jakie kłamstwo wcisnęła wam tym razem!!

-Wiesz co?!!  Mam cię dość!  Dość!  Jesteś najgorszą osobą jaką spotkałem!! - rzekł i odszedł. Dziewczyna stała tam i patrzyła w miejsce gdzie on przed chwilą stał. Zdała sobie sprawę że bez niego jest nikim. Ale po chwili ogarnęła ją nienawiść do nich.

-Ciekawe jak sobie radzi w tej chwili Harry. - szepnęłam sama do siebie. Nagle do przedziału przyszli moi znajomi z Slytherinu. -Cześć.

-Przykro mi. -powiedziała Bella, siadając obok mnie i tuląc.

-Nie był ciebie wart. -powiedziała Cyzia i usiadła naprzeciw mnie. Obok jej Lucjusz, a później Regulus.
-A po drugie to Huncwot. -odparli chłopcy.

-Może ich nienawidzę, ale i tak boli mnie okropnie że wierzą jej niż mi. -po moich policzkach zaczęły lecieć łzy. Bella mocniej mnie uściskała.

-Nie jest wart twoich łez. -pocieszali mnie.

-Przynajmniej wy mi wierzycie.

Na stacji spotkałam moją ciocię. Przytuliłyśmy się i deportowałyśmy do jej domu.

Przez dwa miesiące wakacji przypomniałam sobie wszystko. Moja nienawiść do Huncwotów rosła z każdym dniem. Zmieniłam kolor włosów.

Ciocia nie miała nic przeciwko temu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Ciocia nie miała nic przeciwko temu. Stoimy na peronie.

-Będę tęsknić, kochanie. -odparła kobieta.

-Też będę.

-Tylko znajdź sobie jakiegoś fajnego chłopaka w tym roku. -puściła oczko. Zarumieniłam się. Całe wakacje dostawałam listy z przeprosinami od Luniaka. Trzeba przyznać że naprawdę coś do niego poczułam. -Chyba że już masz i się nie pochwaliłaś.

-Veronica!!! - usłuszałam krzyk, po chwili przedemną stał Remus. -Dzieńdobry. -przywitał się z moją ciocią.

-Dzieńdobry młodzieńcze. Takiego typu, kochana. Do zobaczenia. Pisz tylko. -rzekła ciotka i deportowała się.

-Co chcesz Lupin? - spytałam. Chwycił mnie za nadgarstek. Chwyciłam bagaż, bo Lupin zaczął ciągnąć mnie w kierunku pociągu. Po chwili byliśmy w jednym z wolnych przedziałów. -Więc?  Czego chcesz? - zirytowałam się.

-Chciałem porozmawiać. Widzę że wypiękniałaś przez te wakację. -uśmiechnął się, nie dość że znów poczułam te durne motyle w brzuchu to jeszcze się zarumieniłam. -Nie odpisywałaś na listy. Martwiłem się.

-Nie odpisywałam, bo nie chciałam.
-Naprawdę cię przepraszam. Co mam zrobić byś zrozumiała? - spytał.

-Niewiem. Wymyśl coś. -wyszłam z przedziału i po chwili znalazłam przedział gdzie siedzi Bella. Siedzieli tam Lucjusz, Regulus, Cyzia, Bella i ich przyjaciel Rudolf Lestrange. Rozmawialiśmy długo. Kiedy byliśmy przy powozach, niewiem czy ona zrobiła to specjalnie ale, Bella, Lucjusz, Cyzia, Regulus i Rudolf usiedli razem i szybko odjechali. Usiadłam w następnym powozie. Ale chyba Merlin mnie znienawidził i zesłał na mnie Huncwotów. Zignorowałam ich i podziwiałam testrale.

-Na co tak patrzysz, Renes? - spytał z kpiną Potter.

-Na pewno nie na ciebie, Potter. -odpyskowałam.

-Więc na co? - drążył temat Black.

-Na testrale. Ale jesteś zbyt głupi żeby je widzieć. -zaśmiałam się.

-Te... co? - spytał Petter. Przewróciłam oczami.

-Testrale. To magiczne stworzenia które widzą osoby, które ujrzały kogoś śmierć. -odezwał się Lupin i spojrzał na mnie.

-To i tak nic nie zmienia, Remus. -rzekłam patrząc na niego.

-Proszę. Co mam zrobić? - spytał.

-Wymyśl coś. Jesteś mądry.

-O co chodzi? - spytał Potter.

-O to co powiedziałem, Białej i teraz tego mocno żałuję. -rzekł smętnie.

-Co tyś jej powiedział? - spytał zdziwiony Łapa.

-Cytuję " Jesteś najgorszą osobą jaką spotkałem" .-byli zdziwieni, no poza Remusem. Żal mi go było. Głupie serce.

-Remus... -zaczął Potter.

-Będziemy... -tym razem powiedział Łapa.

-Pogadać! - krzyknęli obydwaj. Pochwili powozy się zatrzymały. Kiedy miałam zejść, potknęłam się o coś, a raczej ktoś to spowodował. Naszczęście Remus wyszedł pierwszy i mnie złapał.

-Dzięki.

Książkowa depresja | Remus LupinWhere stories live. Discover now