Poprawki
Nie uniknęłam zaklęcia. Spojrzała na mnie zdziwiona. Czemu? Bo stałam niewzruszona tym zaklęciem. Przyzwyczaiłam się do takiego bólu.
-To ma być ból? - spytałam rozczarowana.
-J-jak ty?! Przecież to zaklęcie bólu! - rzekła. Podeszłam do niej i przyłożyłam różdżkę do jej szyji.
-Zapamiętaj - rzekłam spokojnie. - Prawdziwy ból zadaje się psychicznie, a nie fizycznie. Po stracie kogoś ci tak bliskiego, sama chcesz się zabić. -poczułam jak ktoś mnie odciąga do tyłu. Okazał się nim być Łapa.
-Co ty wyprawiasz!? - spytała zła Roki.
-Zapamiętaj to. -Rzekłam w stronę leżącej na ziemi Alicji. -I następnym razem postaraj się bardziej nad tym zaklęciem. Nawet nic nie poczułam. Chociaż było zabawnie. -zachichotałam.
-O czym ty mówisz?! - spytała Lily. James i Remus pomogli wstać Alicji.
-Oni mogą mu coś zrobić! - krzyknęła wtedy kiedy zaczęłam odchodzić w stronę zamku. Zatrzymałam się i popatrzyłam na nią.
-No to czekam na te dwa słowa, a później na promień który wyleci z twojej różdżki i trafi we mnie. -poczekałam chwilę. -Skoro nie. Doznasz smaku bólu którego ja poczułam już dużo razy.
Znów zaczęłam iść w stronę zamku. Ciekawe kto jest tym wilkołakiem, którego czasami pilnowałam. Oraz te dziwne zwierzęta. Czyżby animadzy? Z tą myślą kierowałam się do PWG.
Siedze sama w jednym z przedziałów i myślałam. Wszyscy się odemnie odwrócili. Ale najbardziej bolały mnie ostatnie słowa Lupina.
-Nie rozumiesz!? Mogłaś skrzywdzić Alicję!! -krzyknął miodowooki. -Wszystko nam powiedziała!
-Tak? Naprawdę! To ciekawe jakie kłamstwo wcisnęła wam tym razem!!
-Wiesz co?!! Mam cię dość! Dość! Jesteś najgorszą osobą jaką spotkałem!! - rzekł i odszedł. Dziewczyna stała tam i patrzyła w miejsce gdzie on przed chwilą stał. Zdała sobie sprawę że bez niego jest nikim. Ale po chwili ogarnęła ją nienawiść do nich.
-Ciekawe jak sobie radzi w tej chwili Harry. - szepnęłam sama do siebie. Nagle do przedziału przyszli moi znajomi z Slytherinu. -Cześć.
-Przykro mi. -powiedziała Bella, siadając obok mnie i tuląc.
-Nie był ciebie wart. -powiedziała Cyzia i usiadła naprzeciw mnie. Obok jej Lucjusz, a później Regulus.
-A po drugie to Huncwot. -odparli chłopcy.-Może ich nienawidzę, ale i tak boli mnie okropnie że wierzą jej niż mi. -po moich policzkach zaczęły lecieć łzy. Bella mocniej mnie uściskała.
-Nie jest wart twoich łez. -pocieszali mnie.
-Przynajmniej wy mi wierzycie.
Na stacji spotkałam moją ciocię. Przytuliłyśmy się i deportowałyśmy do jej domu.
Przez dwa miesiące wakacji przypomniałam sobie wszystko. Moja nienawiść do Huncwotów rosła z każdym dniem. Zmieniłam kolor włosów.
Ciocia nie miała nic przeciwko temu. Stoimy na peronie.
-Będę tęsknić, kochanie. -odparła kobieta.
-Też będę.
-Tylko znajdź sobie jakiegoś fajnego chłopaka w tym roku. -puściła oczko. Zarumieniłam się. Całe wakacje dostawałam listy z przeprosinami od Luniaka. Trzeba przyznać że naprawdę coś do niego poczułam. -Chyba że już masz i się nie pochwaliłaś.
-Veronica!!! - usłuszałam krzyk, po chwili przedemną stał Remus. -Dzieńdobry. -przywitał się z moją ciocią.
-Dzieńdobry młodzieńcze. Takiego typu, kochana. Do zobaczenia. Pisz tylko. -rzekła ciotka i deportowała się.
-Co chcesz Lupin? - spytałam. Chwycił mnie za nadgarstek. Chwyciłam bagaż, bo Lupin zaczął ciągnąć mnie w kierunku pociągu. Po chwili byliśmy w jednym z wolnych przedziałów. -Więc? Czego chcesz? - zirytowałam się.
-Chciałem porozmawiać. Widzę że wypiękniałaś przez te wakację. -uśmiechnął się, nie dość że znów poczułam te durne motyle w brzuchu to jeszcze się zarumieniłam. -Nie odpisywałaś na listy. Martwiłem się.
-Nie odpisywałam, bo nie chciałam.
-Naprawdę cię przepraszam. Co mam zrobić byś zrozumiała? - spytał.-Niewiem. Wymyśl coś. -wyszłam z przedziału i po chwili znalazłam przedział gdzie siedzi Bella. Siedzieli tam Lucjusz, Regulus, Cyzia, Bella i ich przyjaciel Rudolf Lestrange. Rozmawialiśmy długo. Kiedy byliśmy przy powozach, niewiem czy ona zrobiła to specjalnie ale, Bella, Lucjusz, Cyzia, Regulus i Rudolf usiedli razem i szybko odjechali. Usiadłam w następnym powozie. Ale chyba Merlin mnie znienawidził i zesłał na mnie Huncwotów. Zignorowałam ich i podziwiałam testrale.
-Na co tak patrzysz, Renes? - spytał z kpiną Potter.
-Na pewno nie na ciebie, Potter. -odpyskowałam.
-Więc na co? - drążył temat Black.
-Na testrale. Ale jesteś zbyt głupi żeby je widzieć. -zaśmiałam się.
-Te... co? - spytał Petter. Przewróciłam oczami.
-Testrale. To magiczne stworzenia które widzą osoby, które ujrzały kogoś śmierć. -odezwał się Lupin i spojrzał na mnie.
-To i tak nic nie zmienia, Remus. -rzekłam patrząc na niego.
-Proszę. Co mam zrobić? - spytał.
-Wymyśl coś. Jesteś mądry.
-O co chodzi? - spytał Potter.
-O to co powiedziałem, Białej i teraz tego mocno żałuję. -rzekł smętnie.
-Co tyś jej powiedział? - spytał zdziwiony Łapa.
-Cytuję " Jesteś najgorszą osobą jaką spotkałem" .-byli zdziwieni, no poza Remusem. Żal mi go było. Głupie serce.
-Remus... -zaczął Potter.
-Będziemy... -tym razem powiedział Łapa.
-Pogadać! - krzyknęli obydwaj. Pochwili powozy się zatrzymały. Kiedy miałam zejść, potknęłam się o coś, a raczej ktoś to spowodował. Naszczęście Remus wyszedł pierwszy i mnie złapał.
-Dzięki.
YOU ARE READING
Książkowa depresja | Remus Lupin
FanfictionDziewczyna która nie mogła w wieku 11 lat jechać do szkoły magi zwanej "Hogwart". Lecz jej rodzice zastępczy zgadzają się na żeby dziewczyna pojechała na czwarty rok nauki. Poznaje sławnych huncwotów. Co jeśli spotka tam przyjaciółkę? Co jeśli nie...