Prawie jak wojna.

1.4K 84 12
                                    

Tony zdecydował wylądować jakieś 5 kilometrów od bazy Hydry .. mieliśmy 15 minut aby się przygotować .. razem z Bonnie wyszłyśmy na zewnątrz jako pierwsze..

- Myślisz że wiedzą że nadchodzimy ? - pytam mojej przyjaciółki podziwiając cudowne sosny .. szkoda że Hulk je później rozwali..

- Przeczuwam coś złego .. mam tak jakby wizję .. ale nie chcę zapeszać .. - odwraca się na pięcie i wraca do samolotu , zostawiając mnie samą ..  poczułam jak moje włosy zaczynają fruwać w różne strony .. zbiera się na burze.. ale to dobrze , może grzmoty nas zagłuszą .. nagle obok mnie pojawia się Thor.. biedny jego włosy zasłaniają mu pół świata ..

-Wiem co czujesz.. też muszę walczyć przeciwko mojemu bratu.. - nigdy nie miałam tak okazji porozmawiać z Thorem.. zaczyna patrzeć mi prosto w oczy .. ciężko jest mi odczytać o czym teraz myśli..

- Przykro mi .. ciężka sprawa.. jesteśmy w tej samej sytuacji .. obydwoje zagrażają ludzkości .. - Loki to była masakra.. pamiętam jak opowiadali o nim .. na samą myśl przechodzą mnie ciarki ..nagle czuję ciężką dłoń która opada na moje ramie .. omal nie upadłam na kolano .. 

- Pamiętaj jeżeli masz jakiś problem .. wal śmiało .. - czy on mnie podrywa? Jego oczy się jakoś dziwnie świecą .. nagle słyszę jak ktoś zaczyna kaszleć .. odwracam się a tam Steve w towarzystwie Czarnej Wdowy .. 

- Thor .. wiemy że jesteś teraz wolny ale Caroline jest chyba zajęta.. - Natasha jak zwykle musi dorzucić kilka groszy ..

- Nie chyba tylko na pewno .. co nie Kapitanku ? - Stark też .. lekko zdenerwowana zaczęłam iść a za mną cała reszta .. - Pozwolisz że polecę i sprawdzę teren .. dosłownie minuta .. - poczułam tylko powiew wiatru .. i Starka już nie było .. Steve łączył nas w grupy były dwie.. Ja byłam razem z Kapitanem .. moim bratem , Bonnie , sokole oko też się znalazło no i Hulk.. miał być Thor ale Steve definitywnie zabronił .. czyżby był zazdrosny ? Czekaliśmy już jakieś 10 minut a Tony nadal nie dawał znaku życia..

- Słuchajcie .. nie możemy dalej zwlekać ruszamy ! - wydał rozkaz Steve .. jednak ktoś mu w tym planie przeszkodził ..

- Kapitanie mamy mały problem .. - Tony .. nawet ja się zaczęłam martwić .. - Ich tu nie ma .. Przeszukałem cały budynek .. a znalazłem .. - nie zdążył dokończyć bo obok nas pojawił się dziwny człowiek .. całkowicie okrwawiony .. wszyscy byli w gotowości .. myśleliśmy że zaatakuję ..

- Ludzie uciekajcie ! Mordercy ! Tutaj są mordercy ! - dosłownie upadł koło moich nóg.. jednak szybko zareagowałam i przytrzymałam go .. lekko ryzykując .. - Znam Cię .. pokazywała mi Twoje zdjęcie .. będziesz następna .. - okrwawionym palcem zaczął dotykać mojego policzka .. momentalnie odsunęłam się od niego .. 

- O czym ty mówisz człowieku ? Kim jesteś ? - do akcji wkroczył mój brat.. podchodząc do nieznajomego i podnosząc za manatki .. 

- Miałem być taki jak ona .. ale moje narządy się nie nadają .. wykrwawiam się .. ooo zobacz .. - zaczyna kaszleć a z jego ust wylatuje pełno krwi .. - Twoja siostra póki co jest jedyna .. ale będzie ich więcej .. - cały czas patrzy się w moją stronę .. zaczyna mnie przerażać .. po chwili zaczyna krzyczeć i upada na Ziemie..- Zabijcie ją póki czas.. później nie wygracie z nimi ... - ostatnimi siłami złapał oddech .. po chwili leżał już martwy .. Każdy stał w totalnym szoku.. 

- Gościu gadał od rzeczy .. - Stark .. poszanuj fakt że właśnie kolejna osoba nie żyje..

- Nie ma czasu , ruszamy .. - podchodzi do mnie Steve i chwyta za ręce.. - Może zostaniesz? 

Wszyscy patrzą na mnie wyczekująco ..

- To ja to zakończę .. - wyrywam mu się i idę przed siebie .. mam zamiar słuchać swojej intuicji .. nawet jeżeli dzisiaj zginę .. wiem że uratuję tysiące ludzi .. tego człowieka niestety nam się nie udało .. Rozdzielamy się .. nie wiem ile już tak maszerujemy .. z oddali widać budynek .. a w nim światło.. 

Kapitan ameryka.. captain america .. Steve rogers ..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz