Rozdział pierwszy

60.2K 1.3K 301
                                    


- Myśleliście, że tego nie zauważymy?

Wszyscy milczeli.

- Kurwa, naprawdę myśleliście, że to tak zostawimy?

Rozległ się głośny dźwięk strzelaniny.

Mediolan - jedno z najbogatszych miast Europy. Ciepły klimat, cudowne zabytki. Miasto uważane za światową stolicę mody.

Giovanna siedziała w szkolnej ławce. Głowę podpierała na ręce. Zazwyczaj uważnie słuchała, co nauczyciel mówi, ale dziś miała na to totalnie wylane. Patrzyła przez okno. Wiatr poruszał liśćmi drzew.

- Giovanna, słuchasz? – wyrwał ją z myśli nauczyciel.

- Tak, tak.

Profesor wrócił do lekcji. Dziewczyna rozwaliła się na ławce. Siedziała sama. Nigdy nie potrafiła znaleźć sobie przyjaciół. Otaczała ją mała garstka koleżanek, nic więcej. Zadzwonił dzwonek i dziewczyna pakowała rzeczy.

- To co, idziemy? – zapytała Giovannę Lidia.

Dziewczyna uniosła głowę znad otwartego plecaka.

- A jasne, już, już.

Założyła za ucho pasmo swoich króciutkich czarnych włosów. Zapięła torbę i założyła na ramiona. Dziewczyny wyszły z budynku. Zawiał przyjemny wiatr. Brunetka cieszyła się, że robi projekt na biologię z Lidią. Giovanna sądziła, że gdyby jej koleżanka nie miała przyjaciółki, to ona by nią została. Ale Giov miała swoje zasady, których się trzymała. Szły razem zagadane. Mijały zabytkowe uliczki. Przechodziły obok największego mediolańskiego domu mody. Lidia zatrzymała się, chwytając koleżankę, by zrobiła to samo. Patrzyła na drugą stronę ulicy. Giov uczyniła to samo, obróciła głowę, miotając przy tym swoją krótką, czarną czupryną. Jej oczom ukazali się postawni mężczyźni. Jedni stali na prawo, drudzy naprzeciwko nich po lewej. Lidia zmrużyła oczy i wyciągnęła głowę przed siebie:

- To nie jest mój wujek?

Giov uniosła ramiona do góry. Nie znała rodziny koleżanki.

- Co on tu robi? – chwyciła brunetkę za nadgarstek i pociągnęła, prowadząc przez ulicę.

Samochody miały zielone światło. Trąbiły.

- Zwariowałaś?! – krzyknęła Giov, unikając auta, które prawie ją rozjechało.

Lidia ciągnęła brunetkę dalej. Podchodziły coraz bliżej. Do ich uszy doszły słowa:

- Kurwa, naprawdę myśleliście, że to tak zostawimy?

Giov widząc broń, otworzyła usta, jej źrenice powiększyły się.

- Wujku? – powiedziała oniemiała Lidia.

Rozległ się głośny dźwięk strzelaniny. Giov stała jak wryta. Po jej policzku spływała krew, która odprysnęła od skroni koleżanki. Lidia dostała kulką w głowę. Upadła. Giov zasłoniła usta rękoma i zaczęły napływać jej łzy do oczu. Była spanikowana. Rozejrzała się przestraszona. Wszędzie widziała pociski i krew. Do jej uszu dostawał się mocny, zagłuszający dźwięk kul. Dziewczyna skuliła głowę do ramion. Nagle ktoś pchnął brunetkę. Upadła na ziemie. Pisnęła z bólu. Nad nią tyłem do jej twarzy, stał bardzo dobrze zbudowany mężczyzna. Strzelał z karabinu przed siebie. Pochylił się wciąż strzelając. Nie patrząc, na nią chwycił pod ramię. Uniósł ją bez problemu. Kiedy magazynek broni stał się pusty, wyrzucił karabin do boku. Giov uniosła głowę do góry. Przestraszonymi oczyma patrzyła na mężczyznę. W jego białe, przeźroczyste oczy. Ten uniósł ją i przerzucił przez ramię. Serce Giovanny zabiło szybciej. Co on robi?
Dziewczyna położyła dłonie na jego umięśnionych plecach i odepchnęła od tułowia, by spojrzeć na niego.

- Co ty wyprawiasz idioto?!

Ten tylko obrócił głowę, zobaczył zdziwioną, oburzoną twarz dziewczyny i uniósł jeden kącik ust. Poprawił jej ułożenie na barku. Zniżył się na nogach i szybkim krokiem przeszedł do swoich ludzi. Pokazał głowa na cysternę. Młodziutki chłopaczek przestrzelił zawiasy cysterny i olej wylał się. Strzelił do płynu, zapalając go.

- Chyba cię już pytałam debilu, co ty do cholery wyprawiasz!?– wrzasnęła Giov.

- Teraz jesteś z nami. Nie masz innego wyboru bella* – prychnął przez śmiech, widząc oburzenie brunetki.

- Puszczaj mnie!

Białooki skierował się w stronę ogromnego, kuloodpornego, czarnego auta. Otworzył drzwi i wrzucił do środka Giovannę. Szybko trzasnął drzwiami i uchylając się od strzałów, pobiegł aby wsiąść z drugiej strony. Kiedy zamykał drzwi, młodziaczek wcisnął gaz do dechy.

...myślę, że najlepiej poznaje się miłość, gdy się najpierw popełni omyłkę, a potem ją naprawi...

* bella (z języka włoskiego: piękna)

NiepokornaWhere stories live. Discover now