Rozdział trzydziesty dziewiąty

8.7K 347 28
                                    

Vincenzo gwałtownie zahamował i nie zważając na jęki Ilario, który wił się z tyłu, kopiąc Franca, rzekł, odwracając gwałtownie głowę w stronę Giovanny:

- Nic ci nie jest?

Brunetka zaprzeczyła głową i nie odrywała twarzy od dłoni, zasłaniając się. Mężczyzna westchnął i złapał za jej ręce, odsłaniając czerwoną od płaczu twarz dziewczyny, patrzyła do boku i ciężko oddychała. Ojciec Chrzestny zamarł i ocknął się, chwycił głowę brunetki i przyłożył do zagłębienia swoich obojczyków, poczuł, że skórę pokryło coś mokrego, mimo to gładził czarne włosy Giov i trzymał jej drżące plecy.

- Kochasiu - odezwał się farbowany z tyłu. - Nie chcę ci przeszkadzać, ale zamiast jednego poszkodowanego w samochodzie, będziesz miał dwóch - odparł, dysząc i starając się nie zostać bardziej zgniecionym przez kolegę.

Białooki prychnął i unosząc głowę ukochanej tak, aby patrzyła na niego, powiedział cicho:

- Już jest dobrze - delikatnie dotknął wargami jej ust.

Giovanna opadła plecami na szybę i była nieprzytomna. Jasno włosy wysiadł i otworzył tylne drzwi, wyciągnął krzyczącego Ilario, mówiąc:

- No dobra stary, trzymaj się mnie mocno - zarzucił jego ciało na siebie i z wysiłkiem wymalowanym na twarzy skierował w stronę drzwi rezydencji.

Farbowany westchnął i zaśmiał się pod nosem, marszcząc brwi i patrząc na siniaki na swoim ciele.

- Zafiuciały kutas - zaśmiał się i wyjrzał zza tylnego fotela.

Jego mina zrzedła, kiedy zobaczył brunetkę patrzącą ślepo w dal, podrapał się po karku i uśmiechnął się ciepło.

- Nie idziesz?

Panowała cisza, a mężczyzna przygryzł wargę.

Co tu robić? Co tu robić?

- Giovanna?

Brunetka zamrugała i odwróciła powoli głowę w jego stronę, mężczyzna przeraził się, widząc jej smutne, jak nigdy oczy.

- Mmm.. wszy... wszystko w porządku? - z gracją uniósł się i wcisnął na przedni fotel, nachylając w stronę dziewczyny. - Nie wyglądasz za dob...

- Nie wiem co mam robić - załkała. - Sama nie wiem, co czuję. Do niego i... i... do nich...

Farbowanego zatkało i przez chwilę siedział z otwartymi ustami.

Cholera. Powinna o tym pogadać z Paolo, jest w podobnym wieku i chyba lepiej zna się na sprawach sercowych. Z kolei Giov, nie zostawiła mnie, kiedy miałem kryzys, kiedy Madleigne zjawiła się tak niespodziewanie.

- Franc? - brunetka wpatrywała się w mężczyznę.

Farbowany otworzył szeroko oczy.

- Co? Yyy... Chwila, ale o czym ty mówisz?

Dziewczyna zgarbiła się i oparła stopy o krawędź fotela, zginając kolana i obejmując je rękoma.

- Ja... ja kocham Vinza, ale kiedy zobaczyłam yy... Be... Benedictto to coś we mnie drgnęło.

Francezko zastygł i patrzył się na Giov, jak gdyby był w transie.

- Jestem przerażona - szepnęła.

Drzwi otworzyły się i Vinz włożył głowę do środka pojazdu, zmarszczył brwi.

- Co wy tu jeszcze robicie? I czemu jesteście tacy dziwni?

Dolna warga Giovanny zaczęła drżeć i czarno włosa wtuliła się w Ojca Chrzestnego, ściskając jego koszulę na plecach.

- Przepraszam - powiedziała.

- Za co? - zdziwił się.

- Że przez chwilę zwątpiłam - wytarła nos o rękaw i przymknęła oczy, zaciągając się męskim perfumem Białookiego.

Vinz gładził jej plecy i spojrzał pytająco na przyjaciela, ten tylko uniósł ręce do góry w geście obronnym.

- Giov, pogadaj jeszcze z Paolo - rzekł Franc i zamknął samochód, wymijając parę. - Choć z tego, co widzę, to chyba powoli twój problem znika.

Dziewczyna uśmiechnęła się do ukochanego i zadzierając głowę, gładziła małą dłonią jego polik pokryty bliznami.

- Kocham cię - powiedziała.

Vincenzo zamarł, niby to wiedział, ale nigdy nie usłyszał tego wprost od niej. Przed oczyma miał jadących w samochodzie rodziców, mówiących te słowa. Patrzył tępo w dal, a jego powieki drżały, serce łopotało.

- Ja też - wypowiedział to cicho. - Możesz, możesz po... powiedzieć to jeszcze raz?

Brunetka stanęła na palcach i wyszeptała coś do ucha mężczyzny, on przymknął powieki i nie zauważając, że zaczęło padać, przytulił dziewczynę, stojąc z nią na deszczu jeszcze długo.


Franc wszedł do salonu i usłyszał ciche przekleństwa. Przekroczył próg kolejnego pokoju i zobaczył rudą głowę pochylającą się nad ramieniem bruneta z wykrzywionymi ustami z bólu.

- Nie jęcz tak - warknęła kobieta. - Sam się o to prosiłeś - mówiła i zaszywała ranę Ilario.

- Nie umiesz być delikatna? - powiedział, zaciskając oczy.

- Umiem, ale ostatnio, coś za często muszę się wami zajmować - mówiła już łagodniejszym głosem i przemyła ranę. - Co wy wyprawiacie?

- Nie chcesz wiedzieć - westchnął mężczyzna i jego głowa opadła na oparcie kanapy.

Beatrice uklęknęła na drugie kolano i przypatrywała się rozciętej skórze.

- Tak w ogóle wiesz, gdzie jest Paolo? - powiedziała i przegryzła nić zębami. - Ostatnio coś za często znika.

- Nie. Nie śledzę go - prychnął i zakrył biceps rękawem koszulki.

- Nie mogłem się do niego dodzwonić - Frnacezco w końcu się odezwał.

Ruda kobieta obejrzał się na niego i zagryzła wargi.

- Odpisał mi później, że coś załatwia - farbowany dokończył i oparł pośladkami na blacie.

Vincenzo trzymając dłoń brunetki, przekroczył próg i rzekł donośnym głosem:

- Co jest? Czemu wszyscy się dzisiaj tak zachowują?

- Paolo nie wrócił jeszcze - odparł Ilario i rozciągnął kark.

Ojciec Chrzestny głośno westchnął i wyjął telefon, klikając zieloną słuchawkę, przyłożył urządzenie do ucha, słychać było sygnał, a potem głos kobiety:

Połączenie zakończone

Białooki chwycił płaszcz i krzyknął:

- Jadę po niego!

- Chwila ty wiesz, gdzie on jest!? - krzyknęła za mężczyzną narzeczona młodziaczka.

Opadła na ziemię i potarła czoło.

- Co ja z nim mam...

Brunetka rozejrzała się po pokoju i smętnie weszła do góry, rzuciła się na łóżko Vinza, przetarła oczy i chwyciła bluzę ukochanego, wtuliła się w nią, czuła znany zapach mężczyzny i spokojnie zasnęła.

Kochani, ktoś się stęsknił? Ja szczerze się za wami stęskniłam. Przepraszam, że ostatnio dodaję rozdziały rzadko, ale mam dużo na głowie, na szczęście od soboty mam ferie, więc postaram się nadrobić i nie mam zamiary porzucać tego opowiadania, więc się nie martwcie. Napiszcie, co sądzicie i, czy nie zepsułam opowiadania, bo mam wrażenie, że ciągnie się, jak flaki z olejem. Dodałam nowe opowiadanie: "Odpisz sarkazmem", serdecznie zapraszam tu macie opis: Złe dziewczyny są z Marsa, czyli historia, w której bez deszczu nie byłoby kwiatów. Eleonora w końcu po wielu miesiącach loguje się na konto, które chciała usunąć, jednak tego nie robi, a to za sprawą tajemniczej wiadomości. Chat : w którym złe dziewczynki jadą po złych chłopcach.

NiepokornaWhere stories live. Discover now