Rozdział osiemnasty

16.6K 530 23
                                    

Giov usiadła z Francezco w fotelach jakiejś starej bawialni. Osłupiały jeszcze mężczyzna opadł na fotel i wpatrywał się w ścianę. Dziewczyna usiadła w siadzie skrzyżnym na siedzeniu i skierowała ciało w stronę przyjaciela. Zacisnęła usta, nie mogąc powstrzymać uśmiechania się.

- Trafiłam na jedno z tych waszych spotkań? – powiedziała i przysunęła swój fotel bliżej jego.

Farbowany przytaknął i wiercił wzrokiem dziurę w ścianie. Brunetka przekrzywiła głowę i pomachała mu dłonią przed twarzą. Ten obejrzał się na nią i wrócił do rzeczywistości.

- Co ty tutaj robisz?– powiedział, lekko śmiejąc i przejechał dłońmi po włosach. – Nie doceniałem cię.

Na twarzy Giovanny pojawił się zadowolony banan. Białooki na pewno jej nie zabije, w razie czego jej przyjaciel ją obroni. Spojrzała na niego ciepło, ale on był znów pogrążony w myślach. Wydawał się czymś przejęty.

- Dobrze, więc zacznę od tego, że za wszelką cenę musimy udupić takich jednych – zwróciła się rudowłosa do Francuski. – Trzeba to zrobić delikatnie.

Kobieta pokiwała głową i poprawiła wisiorek na szyi.

- W jakim sensie, udupić, że tak się wyrażę, jak wy.

- Mają wpaść za działki – podszedł do niej Ojciec Chrzestny i rozłożył na stole wykazy transakcji, które wyhakował wcześniej Paolo.

Francuska podeszła do kartek i zerknęła na nie, spojrzała znów na najwyższego, aby kontynuował.

- Musimy zrobić to w taki sposób, żebyśmy przy okazji my też nie wpadli.

Kobieta pokiwała głową i potarła podbródek. Oparła się o blat i zakręciła w zamyśleniu pasemko swoich brązowych, kręconych już włosów, spiętych w kitkę. Rozłożyła ręce:

- No dobrze, to da się zrobić, tak myślę.

Znów zlustrowała bilingi znajdujące się obok niej.

- Mam pytanie. Dlaczego?

Ojciec Chrzestny stanął obok niej i także oparł się o krawędź blatu.

- To oni pierwsi weszli w ścieżkę wojenną z nami.

- No dobra, dobra, to się domyśliłam. Ale czemu?

Rudowłosa wzruszyła ramionami i uniosła swoje wyregulowane brwi do góry.

- Tego jeszcze nie wiemy. Naszym priorytetem teraz jest jak najszybciej się ich pozbyć, zanim oni zrobią to z nami.

- Dobra, idę na to. Mam jeden warunek. Chcę wysoką premię i kogoś do ochrony – rozejrzała się po kilkunastu mięśniakach siedzących w ciszy jak wytresowane pieski.

Kobiecie to nie przeszkadzało. Nie ma myśleć, ma po prostu zabić każdego sukinsyna, który będzie chciał ją dotknąć.

- Załatwione – powiedział Białooki i uścisnął delikatną dłoń prawniczki.

Machnął ręką na jakiegoś pakera, a on potulnie skinął głową, Francuska uśmiechnęła się. Wszyscy zaczęli się zbierać, a Madleigne wychodząc, dodała:

- Chcę na za nie długo znać wszystkie wasze transakcje. Upewnijcie się, że nikt nie będzie miał do nich dostępu, to sprawiłoby mi duży kłopot i dodatkową robotę.

Jej twarz stała się zacięta i skierowała kroki w stronę bawialni.

Giovanna, która usiłowała coś podsłuchać przez drzwi, nagle się od nich odsunęła. Wykorzystała to, że jej przyjaciel nawet na nią nie zwraca uwagi. Usłyszała głosy i wydedukowała, że spotkanie dobiegło końca. Otworzyła drzwi i niepewnie wyszła z pokoju, mijając się na korytarzu z Francuską. Ta weszła do pokoju, który właśnie opuściła Giovanna. Stanęła w drzwiach i lodowato spojrzała na Franca. Mężczyzna patrzył przed siebie, jakby, zamiast pilnować brunetki, kazano mu pilnować ściany przed nim.

NiepokornaWhere stories live. Discover now