Rozdział szósty

20.6K 709 52
                                    

Giovanna oglądała fortepian. Zobaczyła idącego szybkim krokiem Białookiego. Kierował się w stronę schodów. Miał zacięty wzrok. Brunetka odepchnęła się od instrumentu. Podbiegła do niego.

- Coś się stało? – powiedziała i położyła rękę na jego przedramieniu.

Wybawca Giov spojrzał na nią z góry. Uśmiechnął się.

- Nie wtrącaj nosa w nie swoje sprawy – zwrócił się do niej, wciąż idąc.

Giovanna nie dawała mu spokoju. Szła obok niego.

- Mówiłeś, że jestem członkiem waszej "rodziny".

Mężczyzna zatrzymał się. Stanął naprzeciwko niej. Złapał za ramiona brunetki.

- Czy ty musisz wszystko wiedzieć? – powiedział spokojnie.

Dziewczyna zadarła nos do góry. Patrzyła mu w oczy. Boże, są takie piękne.

- Wierz mi, dla ciebie będzie lepiej nie wiedzieć wielu rzeczy – powiedział i wszedł na korytarz.

Brunetka westchnęła. Poszła za nim. Otworzyła drzwi do jego pokoju. Weszła. W pokoju było pusto. Musiał być w łazience. Giovanna usiadła na jego łóżku. Skrzyżowała nogi. Sięgnęła książkę leżącą na nocnym stoliku. Z łazienki dobiegł odgłos puszczonej wody z prysznica. Dziewczyna zaczęła czytać kawałek książki. W drzwiach ukazał się Vincenzo. Stał na samych bokserkach. Dziewczyna nie odrywała wzroku od lektury. Mężczyzna chrząknął. Giovanna uniosła głowę. Cholera, ale on ma ciało. Całe umięśnione i bardzo dobrze zbudowane. Wąskie biodra, szerokie, bardzo szerokie ramiona, mocne, umięśnione nogi.

- Nigdy nie nauczysz się pukać? – powiedział roześmiany.

- Chyba nie – zażartowała brunetka.

Mężczyzna podszedł do szafy. Wyciągnął białą luźną koszulę. Założył ją na siebie. Podszedł do komody. Otworzył szufladę i wyciągnął skarpetki.

- Ciekawa ta książka – rzekła brunetka. – Wciągająca.

- A co wzięłaś? – podszedł do niej i nachylił, aby spojrzeć na tytuł.

W tym momencie ktoś zapukał i otworzył drzwi. W progu stał zaskoczony Francesco. Zlustrował do połowy odzianego Ojca Chrzestnego. Zamilkł na chwilę, po czym odezwał się niepewny.

- Paolo też z nami idzie?

- Nie – odparł Vinz. – Jeszcze niech nie wychodzi z domu.

Farbowany stał i nie ruszał się, patrząc na nich.

- Możesz już iść – powiedział najwyższy.

Franc ocknął się i zamknął drzwi. Dziewczyna zaśmiała się i spojrzała na swojego wybawiciela. Ten uśmiechnął się tylko. Podszedł do lustra. Założył spodnie i skarpetki. Brunetka przypatrywała się. Mężczyzna poperfumował się.

- Lepiej ci będzie, jak będziesz miał troszkę roztrzepane włosy – odezwała się.

Biołooki odwrócił się i podszedł. Uklęknął przed nią na jednym kolanie.

- Proszę – nachylił głowę.

Giov poprawiła mu włosy.

- Dobra. Wychodzimy – powiedział i czekał na Giovannę przy drzwiach.

Wyszli na korytarz.

- A mogę jechać z wami? – zapytała.

- Nie – uciął krótko mężczyzna. – Jeszcze się tobie coś stanie i będę miał kolejny kłopot.

NiepokornaWhere stories live. Discover now