Rozdział dwudziesty ósmy

11.3K 475 50
                                    

Vinz stał przy swoim łóżku i załadowywał broń. Otworzył drzwi i krzyknął:

- Giov, choć tu na chwilę.

Usłyszał, jak dziewczyna biegnie i zaraz ujrzał jej roztrzepaną czuprynę. Stanęła w drzwiach i oparła o framugę.

- Co jest?

- Pakuj się.

Brunetka uniosła brwi i podrapała po głowie.

- W sensie? Może to sprecyzuj.

- Weź od Beatrice coś do jedzenia i ubierz ciepło, pomożesz mi w czymś, musi to być osoba, której ufam - powiedział niskim głosem.

Giov uśmiechnęła się szeroko i podeszła do Białookiego i wyciągając szyję, pocałowała, zatracając się w bezpiecznym objęciu Ojca Chrzestnego. Mężczyzna zaciągnął się przyjemnym zapachem brunetki. Giovanna szybko odkleiła się od ukochanego i wybiegła rozradowana z pokoju, a Białooki prychnął pod nosem i nie mógł zapanować nad uśmiechem, jaki ukazał się mu na twarzy. Dziewczyna wbiegła do swojej sypialni i wyjęła brudnozieloną bluzkę z długim rękawem, wcisnęła w czarne luźne spodnie i włożyła mocarne czarne buty, a potem zawiązało ciasno. W podskokach wyszła z pokoju i zeszła na dół. Zobaczyła, że Franc pakuje jakiś sprzęt do szmacianej torby, Giov zeszła z ostatniego schodka, a mężczyzna zapiął materiał i przerzucił przez swoje ogromne ramie.

- O, czyli ciebie, też bierze – zaśmiał się. – Nie narób nam więcej roboty.

Brunetka parsknęła i uniosła oczy do góry, ale potem widząc, że farbowany się śmieje, poszła w ślady za nim. Poczuła, jak ktoś chwyta ją za dłoń i kieruje ich w stronę drzwi, uniosła głowę i zobaczyła obok siebie Białookiego. Weszli do Hamera, ruszyli, po pół godziny jazdy w ciszy Ojciec Chrzestny zaparkował w lesie. Mężczyźni wysiedli, a dziewczyna zrobiła to samo. Podeszła do bagażnika, który otworzył Vinz, wyjęli torbę i jakieś kable. Dziewczyna patrzyła na nich w ciszy i chwyciła kabelek, który podał jej farbowany. Vinz nachylił się i do metalowej kulki przyczepił zielony sznurek. Chwycił w dłoń, to co trzymała Giov i torbę, zamknął klapę od bagażnika i włączył alarm w aucie. Zaczął iść w głąb lasu. Brunetka podbiegła do niego i szła szybko, aby dotrzymać mu kroku.

- Rozkładaj to, co pół metra przy tym murze – wskazał głową na rezydencje prześwitującą przez korny drzew.

- Pewnie, ale czyj to dom? – zapytała dziewczyna i wyjęła parę bomb i spojrzała w oczy Vinza.

- Benedictta – westchnął. – Nie martw się, nie zrobię mu krzywdy, muszę mu coś uświadomić.

Dziewczyna pomachała głową i zaczęła, układać miny tak jak powiedział Białooki. Uniosła się na chwilę i mignął jej Franc. Farbowany montował jakiś sprzęt na jednej z gałęzi przy ogrodzeniu. Kiedy skończyli, podszedł do niej Vincenzo i zakładając jej kosmyk za ucho, powiedział:

- Zbierajmy się już.

Wrócili do samochodu i odjechali, a dziewczyna spojrzała w lusterko na miejsce, gdzie przed chwilą pracowali nad czymś dziwnym. Westchnęła głośno i opadła na fotel, oparła głowę o ramię swojego wieżowca.

Giovanna się myła i po jej plecach ściekała woda, przeczesała dłonią włosy i poczuła wiejący chłód. Chciała się odwrócić, jednak ktoś przytknął jej usta do szyi. Brunetka spięła się i zobaczyła rękę na swoim brzuchu. Szum spod prysznica bębnił jej w uszach, doskonale wiedział, kto to był i obróciła się, spojrzała do góry w białe oczy Vinza. Miał na sobie całą przemoczoną koszule i spodnie. Chwycił dłonią jej polik i po długiej chwili patrzenia na nią w ciszy, zbliżył mozolnie ich twarze do siebie i kiedy już miał ją pocałować, szepną:

- Dopiero w samotności, możemy być prawdziwym sobą – po czym delikatnie musnął usta dziewczyny.

Giovanne przeszedł dreszcz, a woda spływała po niej ciurkiem. Założyła ręce wokół szyi Vincenza. Na chwilę mężczyzna odkleił się od warg brunetki i położył czoło na jej, chwytając teraz obiema rękoma za głowę dziewczyny. Serce brunetki biło niesamowicie szybko, nosem trąciła nos ukochanego, unosząc jego twarz i pocałowała w czoło. Uśmiechnęła się anielsko do Vinza i zamknęła wodę, złączyła ich usta i przeciągle ruszała nimi, Ojciec Chrzestny uniósł lekko brunetkę i wyszedł z nią spod prysznica, zarzucił na brunetkę szlafrok, ale nie kończył pocałunku, dziewczyna zaplotła nogi wokół niego. Białooki wszedł do sypialni i usiadł na materacu i gładził plecy Giov pod materiałem. Dziewczyna odsunęła twarz od jego i zbliżyła usta do jego ucha.

- Nie wiem jak to powiedzieć, ale ja nie chce na razie tego robić – szepnęła. – Nie jestem chyba gotowa.

Vincenzo pokiwał głową, a Giovanna z ulgą położyła podbródek na jego ramieniu. Jednak nie na długo, bo mężczyzna musnął jej szyję, a potem znów złączył ich wargi w pocałunku. Mozolnym, długim i przepełnionym uczuciami. Uśmiechnął się ciepło do Giovanny, a ona robiąc to samo, spuściła wzrok. Kącik ust Vinz poszedł do góry i całując Giov w czoło, powiedział:

- Pamiętaj, że miłość, nigdy, ale to przenigdy nie będzie łatwa.

Giovanna zaśmiała się i przytaknęła.

- Podobno, jak się kogoś kocha, to chce się słyszeć jego głos bardziej od ciszy. Chyba ciebie kocham.

Vinz zmarszczył brwi i poprawiając ułożenie dziewczyna na swoich nogach, dotknął wargami jej mostka na klatce piersiowej.

- Sądzę, że to byłaś ty. Ktoś skradł kawałek mojego serca. Sądzę, że to definitywnie byłaś ty.

Giov zachichotała i pociągnęła nosem, poprawiając swoje mokre włosy.

- Możliwe, że to byłam ja.

- Nie, to na pewno ty – powiedział i przechylił do tyłu, kładąc się plecami na prześcieradle.

Brunetka podparła się na łokciu i mając głowę troszkę ponad jego, gładziła mu drugą dłonią polik.

- To trochę dziwne, że jesteśmy razem. Nie jestem dla ciebie... za...

- Jesteś dla mnie za doskonała – dokończył i sturlał ich na ziemie.

Giovanna wylądowała w ramionach mężczyzny i przygryzła wargi, a potem cmoknęła Białookiego.

- Wiesz moje życie bez ciebie, jest tylko lecącym czasem – rzekł Vinz i patrzył w okrągłe, świecące ciemne oczy brunetki.

- Wiem, z tobą czas wydaje się, jakby trwał wieczność – dokończyła Giov i nieporadnie wstała.

Ojciec Chrzestny zrobił to samo i unosząc rozbawioną Giov, zaczął iść w stronę łazienki.

- Co ty robisz? – piszczała. – Ja już się umyłam!

- Ale ja nie – powiedział seksownym głosem i zamknął drzwi od prysznica.

NiepokornaWhere stories live. Discover now