Rozdział czterdziesty

9.1K 396 7
                                    

Vincenzo rozejrzał się dokoła i wymijając kamery, otworzył metalowe drzwi, wszedł po rozwalających się schodach opuszczonego budynku. Przejechał dłonią po włosach i idąc klatką schodową, skakał po stopniach. Wyjrzał zza miejsca, gdzie powinna znajdować się szyba, nie dotykając parapetu, na którym były kawałki szkła, wyjrzał. Mediolan skąpany był w pomarańczowych barwach zachodu, Ojciec chrzestny zaciągnął się powietrzem i odblokował ekran, żeby zobaczyć, która jest godzina, uśmiechnął się, widząc na tapecie naburmuszoną Giov. Pogładził kciukiem ekran i westchnął, zablokował urządzenie i włożył do tylnej kieszeni od spodni.

- Nawet to nie jest piękniejsze od niej – zaśmiał się pod nosem i odwrócił głowę od widoku wieczornego Mediolanu.

Przeszedł przez korytarz i otworzył mocarne drzwi prowadzące na dach. Na krawędzi ze zwieszonymi nogami siedział Paolo, jego głowę zakrywał biały kaptur od modnej bluzy, na udach w obcisłych spodniach trzymał laptopa i klikał w klawiaturę, nieraz spoglądając na ekran drugiego urządzenia, leżącego obok niego. Czasem kładł drogie białe buty na krawędzi i podpierał urządzenie kolanem. Białooki westchnął i podszedł do niego, młody chłopak odwrócił głowę gwałtownie i zdezorientowany spojrzał na przysiadającego się obok niego przyjaciela.

- Coś tak sądziłem, że ciebie tu znajdę – poklepał po szerokich plecach Paola.

- Muszę złamać te zabezpieczenia – powiedział i spojrzał na bank. – Do tego ustawić przełączanie świateł i zostało mi jeszcze trochę transakcji do usunięcia.

Telefon młodszego zapalił się i wydał dźwięk powiadomienia.

- Ktoś się o ciebie martwi – zaśmiał się Vinz i odchylił głowę do tyłu. – Faktycznie tutaj jest przyjemnie.

Oliwkowooki zerknął na telefon i przeczytał szeptem:

- Od moje kochanie: Paolo gdzie jesteś? Napisz tylko, że nic ci nie jest, żebym się nie martwiła. Jeśli będziesz wracał, odbierz mój płaszcz z pralni.

Chłopak zastukał o klawiaturę komórki i zablokował go.

- Patrz na to – rzekł przyjaciel Vinza.

Ojciec Chrzestny otworzył oczy i się wyprostował. Paolo spojrzał na skrzyżowanie i nacisnął klawisz, światło nagle zmieniło się na czerwone. Auta zahamowały, chłopak śmiejąc się, nacisnął znów przycisk i światło zmieniło się na zielone, potem nacisnął na klawiaturę i po dwóch sekundach znów zapaliło się czerwone. Vinz wywrócił oczyma i rzekł:

- Na fajnie, ale pośpiesz się, zimno mi.

Chłopak parsknął i wpisał kod, a na ekranie laptopie wyświetliło się:

DANE ZOSTAŁY USUNIĘTE.

Ciemnoblond mężczyzna zamknął z impetem laptopa i potarł dłonie o siebie.

- Skończone – rzekł i rozciągnął ręce, wyciągając je złączone do góry, zrzucił z głowy kaptur i poprawił słuchawki przełożone przez szeroki kark.

Ojciec Chrzestny pokiwał głową, trzymając telefon przy uchu. Ktoś w telefonie powiedział:

Połączenie z Giovanna zakończone.

Białooki potarł potylice i wypuścił powoli powietrze. Spojrzał na widok swojego rodzinnego miasta, uśmiechnął się delikatnie i zarzucił rękę na bark Paolo i powiedział z chrypą od siedzenia na zimnie:

- To, co mały, zbieramy się?

Młodziaczek pokiwał głową i wstał na równe nogi.

- A... i jeszcze muszę coś odebrać dla Beatrice.

- Na luzie – machnął dłonią.

Chłopak uśmiechnął się i ręką pokrytą tatuażami, chwycił swojego laptopa i pozostały sprzęt.


Vincenzo wszedł do rezydencji i rozejrzał się.

- Jakoś tu za cicho – pomyślał i skierował się w stronę kuchni.

- Kochanie! – krzyknął Paolo i widząc swoją narzeczoną, pocałował czule, wręczając jej ubranie w foli. – Przyniosłem twój płaszcz.

- Mniejsza o to – zaśmiała się i położyła głowę na jego klatce piersiowej. – Najważniejsze, że przyniosłeś swój tyłek.

- Ja tam wolę twój – powiedział, zerkając w jej oczy i gładząc rude włosy.

- Oj Paolo – powiedziała czule i pogładziła go po buzi.

Vinz potarł zmęczony czoło i włączył ekspres, wziął kawę do ręki i wszedł po kręconych schodach na górne piętro. Idąc, upił łyka i zamrugał. Otworzył drzwi i zatrzymał się, spojrzał na śpiącą brunetkę, wtulającą się w jego gigantyczną bluzę. Zamknął po cichu drzwi, odstawił powoli kawę na stolik nocny i zdjął zegarek, który włożył do szuflady. Podchodząc do łóżka, zgarnął z twarzy dziewczyny włosy i pocałował w czoło, złapał za bolący bark i rozmasował go. Położył się obok Giov, delikatnie odwrócił ją i zamknął w ramionach. Ukochana zamruczała i ruszyła się, mlasnęła i spokojnie oddychała, mając zamknięte oczy. Białooki objął ją szczelnie i wpatrywał się w jej drobny nos, ciemne rzęsy, które po chwili uniosły się, odsłaniając ciemne oczy czarnowłosej. Mężczyzna założył krótki kosmyk włosów brunetki za ucho, dziewczyna znów zamknęła oczy i położyła swój polik na jego, wtuliła, ziewając przeciągle. Vincenzo zaśmiał się i bawił jej włosami, położył ręce na jej talii i przygryzając wargę, zjechał ręką niżej, dziewczyna mruknęła i chwyciła jego dłoń, kładąc wyżej. Ojciec Chrzestny zmarszczył czoło i znowu położył rękę na jej pośladku. Giovanna otworzyła oczy i patrząc z góry w jasne oczy ukochanego, powiedziała:

- Nie dasz mi spać?

Vinz zaśmiał się i uniósł brwi. Giov wywróciła oczami i podpierając się łokciem o materac, złączyła ich usta, przechyliła głowę i otarł nosem o nos Vinza, mężczyzna przygryzł dolną wargę brunetki i zacisnął ręce wokół jej bioder, przyciągając bliżej, dziewczyna siedziała mu na brzuchu i zgarbiła, nachylając się.

- Czyli nie dasz – westchnęła.

Vinz przejechał dłonią po poliku czarnowłosej i chwytając za szyję, najdelikatniej jak umiał, przyciągnął, dziewczyna upadła na niego i zaśmiała się.

- Nie śmiej się jak głupia – parsknął rozbawiony i pocałował, zjechał niżej do szyi, a Giovanna zamknęła oczy.

- Jesteś bardzo złym mężczyzną – powiedziała.

- Myślałem, że takich lubisz – odparł, nie przerywając.

- Może – spojrzała do boku. – Lubię takich, którzy mnie mocno kochają.

- Ja ciebie kocham najmocniej.

Giov wzięła w ręce szczękę Vincenzo.

- Wiem głupku – odpowiedziała i pocałowała go.

Ojciec Chrzestny podniósł się, a dziewczyna pisnęła. Vinz przewrócił ją na plecy i zawisnął nad brunetką.

- A jak bardzo złych mężczyzn lubisz?

Giov cała czerwona na twarzy, pokazał swoje zęby, uśmiechając się szeroko.

- Bardzo?

Ojciec Chrzestny zagryzł wargę i zbliżył blisko swoją twarz do jej.

- Jesteś pewna?

Dziewczyna nieśmiało pokiwał głową i schowała, zakrywając ramieniem. Vincenzo uśmiechnął się i zaczął obcałowywać klatkę piersiową brunetki.

- Chyba czeka nas długa noc – mruknął i poczuł dłoń ukochanej w swoich włosach.                                                                   

NiepokornaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang