Rozdział trzynasty

17.1K 660 59
                                    

Chciała wyjść, ale Vinz zagrodził jej ręką drogę, przykładając dłoń do ściany. Giovanna nie podnosiła głowy, nie powinna pić przy nim. Była zażenowana, choć nie pamiętała wielu rzeczy i tylko niektóre wydarzenia przez mgłę. Wiedziała jednak, że po pijaku robi różne rzeczy. O mój boże ma nadzieję, że nie rozbierała się przy nim! Striptiz? O nie błagała, żeby tego nie zrobiła. Po staniu tak przez minutę i biciu z myślami podniosła głowę i spojrzała zdenerwowana na swojego wybawcę, który uśmiechnął się tym swoim uśmieszkiem. Opuścił rękę i gestem przepuścił dziewczynę.

- Już skończyłem – zaczął wychodzić. - Możesz się umyć.

Brunetka spojrzała na jego umięśnione plecy zdezorientowana i chciała zrobić krok, ale się zachwiała i oparła o ścianę. Białooki odwrócił się i westchnął, podchodząc do Giovanny, chwycił ją i posadził na stołeczku pod prysznicem, puścił zimną wodę. Giov cicho pisnęła, woda była lodowata, przykleiła się do jego nogi. Po chwili szybko odsunęła, zdając sobie sprawę, z tego, co uczyniła. Kącik ust mężczyzny uniósł się do góry i zamknął wodę.

- Może mam cię jeszcze rozebrać? – zaśmiał się.

Dziewczyna szybko zaprzeczyła głową, po czym pożałowała tego, zaczęła wymiotować. Vincenzo szybko podszedł do niej, chwytając miskę. Trzymając jej włosy, objął od boku. Dziewczyna zakaszlała, a Białooki delikatnie pogłaskał jej plecy. Po chwili wstał i posprzątał, podszedł i ukucnął przed nią.

- Już lepiej? – zapytał zmartwiony i zniżył głowę, żeby spojrzeć od dołu w oczy dziewczyny.

- Mhm... – powiedziała. – Znacznie.

Wyszedł do siebie i zostawił Giovannę, aby się wykąpała. Dziewczyna czuła się teraz znacznie lepiej, po umyciu weszła do pokoju Vincenza. Spojrzała na niego i nic nie mówiąc podeszła do jego łóżka i położyła na brzegu. Szybko odleciała, mężczyzna patrzył na nią trochę zdziwiony, a trochę rozbawiony. Wstał, przykrył ją kołdrą i wyszedł po chwili siedzenia z nią. Zszedł na dół i zaczął wkładać buty. Beatrice podeszła do niego i oparła plecami o białą szafę w holu.

- Idziesz do niej?

Vincenzo przytaknął głową i podniósł się, sięgając płaszcz i zakładając go na siebie.

- Nie zjesz śniadania? – zapytała zatroskana i skrzyżowała ręce.

- Jak wrócę – odpowiedział.

Tak naprawdę, chciał je zjeść z Giov. Ponadto chciał jej dotrzymać towarzystwa, żeby nie jadła go sama.

- Rób, jak chcesz – powiedziała i odepchnęła od drzwiczek. – Powodzenia, załatw to, jak należy – poklepała go po plecach.

Vincenzo wyszedł i otworzył drzwi od Hammera. Przekręcił klucz i wyjechał, jazda nie zajęła mu długu, nie było raczej większych korków. Ojciec Chrzestny zaparkował i wysiadł, męskim krokiem znalazł się przy drzwiach, które otworzył. Kiwnął głową do sekretarki, a ta na chwilę zatrzymała kamery, Vinz wszedł do pokoju Sofi. Starsza pani stała przy oknie i patrzyła na bazylikę. Odwróciła się i promiennie uśmiechając, zaczęła kierować kroki w jego stronę.

- Spodziewałam się ciebie, bambino – usiadła w fotelu.

Vincenzo z pokerową twarzą podszedł do niej, ta skinęła, a on usiadł na kanapie. Podała mu filiżankę. Upiła łyk i kontynuowała:

- Domyślam się, po co tu przyszedłeś, ale mów.

Białooki poprawił się na siedzeniu i skierował ciało w jej kierunku, aby patrzeć na kobietę.

NiepokornaWhere stories live. Discover now