9.

922 36 3
                                    

Po zajęciach poszłam do domu. W końcu nie porozmawiałam z Leo, ale mam nadzieję, że jeszcze kiedyś znajdziemy na to okazję.

W domu odrobiłam lekcje i z nudów posprzątałam pokój. Wieczorem pouczyłam się kilku przedmiotów, bo powoli zbliżały się kartkówki.

Nagle muzyka lecąca z mojego telefonu ucichła i wydobył się z niego dźwięk przychodzącego SMS'a. Wzięłam go w dłoń i sprawdziłam wiadomość.

Na ekranie zobaczyłam zdjęcie. Moje zdjęcie. Od razu upuściłam przedmiot. Z moich oczu poleciały łzy. Na zdjęciu miałam na sobie tylko dolną bieliznę.

Wybiegłam z pokoju. W pośpiechu założyłam kurtkę oraz buty i wyszłam z domu.

Poszłam do miejsca, które pokazał mi Leo, domek na drzewie. Po niedługim czasie znalazłam się na miejscu. Weszłam na drzewo i usiadłam wygodnie na zimnym drewnie. Pozwoliłam łzom spokojnie spływać po moich policzkach.

To nie byłam ja. To nie moje ciało.

Chciałam ponownie spojrzeć na to zdjęcie, ale przypomniało mi się, że nie wzięłam swojego telefonu. Cholera.

Nagle usłyszałam kroki. Przestraszona schowałam się na dachu domku, na który weszłam przez okno naprzeciwko wejścia. Spojrzałam na osobę, która właśnie wchodziła do środka. Leo. Zajrzałam do domku przez okno.

*Leo*

Usiadłem na podłodze i oparłem głowę o ścianę. Głośno westchnąłem. Wyjąłem telefon i jeszcze raz spojrzałem na to zdjęcie.

To na pewno nie ona. To nie jej ciało. Proszę, powiedźcie, że tak.

- Cholera...- szepnąłem. Cała szkoła widziała to zdjęcie.

Wstałem i podszedłem do jednej ze ścian domku. Spojrzałem na wycięty na niej napis.

L+B=<3

Mimowolnie uśmiechnąłem się na wspomnienia z dzieciństwa. Jak ja za tym tęsknię...

Nagle usłyszałem dziwny szmer nad sobą. Coś lub ktoś jest na dachu. Postanowiłem wejść przez okno na domek. Gdy byłem już na górze nikogo ani niczego nie zobaczyłem. Jednak w oddali ujrzałem poruszający się obiekt.

*Brooklyn*

Chłopak uśmiechnął się, wpatrując się w ścianę. Przechyliłam delikatnie głowę, zdziwiona jego zachowaniem. Poczułam jak moja noga z głośnym szmerem ześlizguje się z dachu. Szybko złapałam się gałęzi by nie spaść i w ostatniej chwili skoczyłam na domek. Prawie bym spadła. Usłyszałam kroki. Leo zbliżał się do okna. Szybko zeskoczyłam z drugiej strony i uciekłam. O mały włos.

Wróciłam do domu. Gdy byłam już w pokoju, rzuciłam się na łóżko. Głośno wypuściłam powietrze z ust. Podniosłam telefon z podłogi. Weszłam w wiadomości i spojrzałam na zdjęcie. Nie, to na pewno nie ja. Ale jednak ten ktoś to zrobił. Jutro wszystko się wyjaśni, mam taką nadzieję.

^^^^^
Wiem krótki, ale to nie moja wina tylko braku weny. Postaram się szybko napisać coś więcej, ale nauka :(

love not lovely | L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz