Od razu po wejściu poczułam mocny zapach smacznego jedzenia. Weszłam do kuchni.
- Już jestem - oznajmiłam.
- To dobrze. Chcesz coś do jedzenia? - zapytała mama.
- Nie, dziękuję -
Poszłam do pokoju. Nie miałam ochoty na jedzenie. Mimo, że nie jadłam kilka godzin.
Zajrzałam do szafy. Przydałoby się wybrać na zakupy. Tylko z kim? Chyba lepiej będzie, jak pójdę sama.
Wyciągnęłam jakieś dresy i koszulkę i poszłam do łazienki. Pozbyłam się swoich ubrań i weszłam pod chłodną wodę. Po jakimś czasie wyszłam z kabiny, wytarłam się ręcznikiem i założyłam wcześniek zabrane ciuchy. Włosy związałam w luźnego koka. Wróciłam do pokoju. Od razu rzuciłam się na łóżko i włączyłam laptop. Resztę dnia spędziłam na oglądaniu seriali.
*następny dzień, w szkole*
- Cześć, mam pytanie - z nikąd pojawił się przede mną Leo.- Tak? - spojrzałam w jego oczy.
I w tym momencie jakby czas się zatrzymał. Taa, trochę jak w tanich romansach, ale takie miałam uczucie. Przez chwilę staliśmy w ciszy, nie więdząc, co powiedzieć. To znaczy, ja czekałam na odpowiedź, a chłopak chyba układał sobie w głowie to, co miał powiedzieć. Tylko szkoda, że nie zrobił tego wcześniej, bo zadzwonił dzwonek na kolejne lekcje. I cała ta piękna chwila rozwaliła się przez jakiegoś śpieszącego się kolesia, który potrącił moje ramię, przez co upadłam.
- Nic ci nie jest? - Leo podszedł do mnie i podał mi rękę. Złapałam ją i z pomocą chłopaka podniosłam się.
- Wszystko okej, na następnej przerwie, zadasz mi to pytanie, co...wiesz - speszyłam się, sama nie wiem czemu.
- Tak...dobra, ja lecę, bo spóźnię się lekcje i tobie też bym to radził - uśmiechnął się.
- Tylko, że ja nie mam skrzydeł - zażartowałam. Chłopak zaśmiał się odszedł. Jeszcze chwilę wpatrywałam się w jego oddalającą się sylwetkę, po czym poszłam w swoim kierunku.
Przez całą lekcję myślałam o Leondre, nie mogłam przestać zastanawiać się nad jego pytaniem. A co jeśli chce się umówić na randkę? Nie, wątpię w to i to bardzo. Nie znamy się najdłużej. Tak mi się wydaje...
- Brooklyn, o czym tak myślisz? - usłyszałam. Natychmiast wróciłam myślami do świata rzeczywistego i spojrzałam na nauczycielkę.
- Ymm...-
- Pewnie o swoim chłopaczku, Leo - powiedział jakiś chłopak. Większość klasy wybuchnęła śmiechem. Czyli jednak jeszcze im nie przeszło.
- W porównaniu do ciebie, ona potrafi myśleć - odezwał się jakiś głos.
- Zamknij się, Harry! -
- Dosyć! - kobieta odeszła od mojej ławki i wróciła do biurka.
- Zapiszcie pracę domową, zaraz będzie dzwonek -
Westchnęłam z ulgą. Spojrzałak w stronę rzekomego Harry'ego. Był to wysoki chłopak z postawionymi na żel włosami, miał na sobie czarną bluzę. Był przystojny.
Chłopak spojrzał w moim kierunku i uśmiechnął się. Odwzajemniłam gest i zapisałam pracę domową. Chwilę po tym zadzwonił dzwonek.
Teraz muszę odnaleźć Leo. Tylko nie mam pojęcia, gdzie może być. Postanowiłam pójść w stronę szkolnego sklepiku, może tam go znajdę.
Jednak, zanim dotarłam, Leo wyskoczył zza rogu.
- Szukałem cię -
- Ja ciebie też - posłałam mu uśmiech. Chłopak złapał mój nadgarstek i pociągnął w stronę sali gimnastycznej.
-Ej! To boli - powiedziałam, krzywiąc się. Chłopak puścił i zatrzymał się.
- Przepraszam. Po prostu stresuję się i...- podrapał się po karku.
- Aż takie to ważne? Gadaj -
- No więc...- wypuścił powietrze z ust - Musimy się spotkać. To bardzo ważne i...najlepiej dzisiaj. Masz czas? - powiedział szybko
- Tak, tylko o której? - zapytałam.
- Tak o...dziewiętnastej? -
- Może być -
- Super, to...do wieczora. A i spotkajmy się przy domku na drzewie - powiedział i odszedł.
- Okej...- powiedziałam bardziej do siebie i udałam się pod salę.
![](https://img.wattpad.com/cover/122392860-288-k516893.jpg)
YOU ARE READING
love not lovely | L.D
Fanfictionmiłość, radość, rozczarowanie, zdziwienie, smutek, złość i tak dalej tyle uczuć w sercu jednej dziewczyny *Bars and Melody nie istnieje*