15.

822 34 2
                                    

*3 lata temu*
- Szybko! Bo się spóźnimy! - krzyknął mój przyjaciel, który był o wiele dalej ode mnie. Nie potrafiłam biegać tak szybko jak on, ale próbowałam go dogonić.

- Leo, zaczekaj! Nie nadą...- nie dokończyłam, bo potknęłam się o jakiś kamień i upadłam jak długa na mokrą trawę. Strasznie bolała mnie noga. Spojrzałam w stronę Leo, który w ogóle się nie zatrzymywał. Nie mam pojęcia, czemu on się tak śpieszy. Zdąrzylibyśmy idąc tempem ślimaka.

Postanowiłam nie wołać go, w końcu sam się zorientuje, że nie ma mnie z nim. Mam taką nadzieję.

Przewróciłam się na plecy i spojrzałam na ciemne, wypełnione gwiazdami niebo. W tym momencie zapomniałam o ucieczce z domu i goniącym nas psie.

Niebo o tej porze wyglądało pięknie. Zamknęłam na chwilę oczy i głośno wypuściłam powietrze. Słyszałam jakieś kroki, wiedziałam, że to Leo.

- Śpisz? -

Otworzyłam oczy. Nade mną stał Leo, przyglądając mi się.

- Nie - odpowiedziałam - Tylko odpoczywam - spojrzałam gdzieś indziej.

Ja i Leo byliśmy przyjaciółmi od naprawdę dawna, ale ostatnio często się kłóciliśmy lub po prostu nie odzywaliśmy się do siebie.

- Tak, jasne. Coś się stało? -

- Po co się tak śpieszysz, co? - podniosłam się do pozycji siedzącej - Nie nadąrzam za tobą - teraz wstałam. Nie czekając na odpowiedź po prostu ruszyłam przed siebie.

-Wracasz do domu? - zapytał, nie ruszając się z miejsca. Zatrzymałam się. Po chwili zawróciłam.

- Pomyliłam kierunki - powiedziałam, nadal udając złą, jednak nie za dobrze mi to szło. Uśmiechnęłam się pod nosem.

Brunet zaśmiał się i ruszył za mną. Resztę drogi nie odzywaliśmy się do siebie, ale czułam, że jest wszystko okej.

Po jakichś piętnastu minutach byliśmy już przed domkiem na drzewie. Weszłam do środka, a za mną Leo. Wyjęłam z kieszeni scyzoryk i podeszłam do jednej ze ścian domku.

- Daj mi to, jeszcze się pokaleczysz - powiedział Leo stając obok mnie. Ja tylko przewróciłam oczami i oddałam przedmiot przyjacielowi.

Po niecałej minucie na drewnianej ścianie znajdował się napis:

L+B=<3

- Pięknie - powiedział po chwili Leo. Nic nie powiedziałam, a tylko pocałowałam chłopaka w policzek, chociaż wcale nie miałam zamiaru tego robić. Chłopak spojrzał na mnie, a ja zarumieniłam się. Nie wiedząc, co zrobić, żeby uniknąć tej niezręcznej sytuacji, po prostu wyszłam z domku i pobiegłam między drzewa.

- Hej! Brook, zaczekaj! - Leo ruszył za mną. Szanse na to, że uda mi się go zgubić są...małe.

Po kilku minutach biegania zmęczyłam się. Nigdzie nie widziałam Leo, więc postanowiłam zatrzymać się i odpocząć. Głośno wzdychałam, serio się zmęczyłam. Nagle usłyszałam łamanie gałęzi. Przestraszyłam się, miałam nadzieję, że to tylko Leo. I na szczęście, był to właśnie on. Chociaż nie wiem, czy do końca mnie to cieszy.

- Brook...- odwróciłam się w stronę chłopaka, jednak nie spojrzałam na niego, a na trawę.

- Jest już późno, musimy wracać - powiedziałam i chciałam zrobić pierwszy krok, jednak coś mnie powstrzymało.

- Kocham cię - usłyszałam. Nie mogłam ruszyć się z miejsca, nogi się pode mną uginały. Chłopak podszedł do mnie i przytulił mnie. Po jakimś czasie zorientowałam się, co się dzieje i odwzajemniłam uścisk.

- Ja ciebie też - wyznałam w końcu.

Długo na to czekałam.

love not lovely | L.DOnde histórias criam vida. Descubra agora