33.

619 25 2
                                    

Na następnej przerwie znów miałam zamiar spotkać Nicka. Chciałam wyciagnąć z niego jakieś informacje na temat piątkowego dnia, bo, no cóż, nie lubię niespodzianek.

Tylko że nigdzie nie mogłam go znaleźć. Byłam już prawie wszędzie, ale nic. Jakby wyparował.

Nagle zauważyłam Leondre wychodzącego z męskiej toalety. Podeszłam do niego.

- Hej Leo, widziałeś może Nicka? Był w toalecie? - zapytałam

- Nie, nie widziałem go. A co? -

- Umm...nie, to nic ważnego - powiedziałam, delikatnie się uśmiechając.

- Okej - odpowiedział i już miał odchodzić, kiedy ktoś go zatrzymał. I niestety, był to Ryan. Ten, któremu zachciało się gwałtu.

- A ty gdzie się wybierasz? - złapał Leo za koszulkę i przyszpilił go do ściany. W mgnieniu oka dookoła pojawiło się zbiegowisko zbyt bardzo ciekawskich ludzi.

- Zostaw go! - próbowałam odepchnąć Ryana, ale uderzył mnie tak, że upadłam na zimną podłogę. Poczułam, jak z mojego nosa sączy się krew.

Nikt nie postanowił pójść po jakiegoś nauczyciela, albo sam zareagować. Wszyscy tylko stali dookoła i obserwowali. Idioci.

- Jak śmiałeś ją uderzyć! - krzyknął Leo i uderzył Ryana z pięści. Jednak Ryan był silniejszy i szybko spowrotem przytrzymał Leondre.

- Myślisz, że możesz się z nią zabawiać, bo mi się nie udało!? - krzyknął Ryan. Przeraziłam się. Czyli on już wie. Cholera.

- Byłem pijany! Nie wiedziałem co robię - odparł Leo. Chłopak uderzył z calej siły w twarz. Leo upadł na podłogę.

- A my dokończymy tamto spotkanie w toalecie - powiedział Ryan i wskazał na mnie.

- Spierdalaj! - krzyknęłam do odchodzącego chłopaka.

- A wy czego tu chcecie? Już koniec przedstawienia! - zwróciłam się do innych. Po moich słowach odeszli. W końcu też zadzwonił dzwonek na lekcje. Ale nie miał zamiaru na nią sie wybierać. Podeszłam do chłopaka.

- Leo? Żyjesz? - zapytałam i przyłożyłam dłoń do jego policzka.

- Tak...dzięki za próbę uratowania mnie - delikatnie się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech.

- To nic takiego - odpowiedziałam.

- Krwawisz - powiedział, powoli podnosząc się do siadu.

- To też nic takiego. Z toba jet znacznie gorzej - powiedziałam.

- Przesadzasz -

- Rozciął ci wargę i łuk brwiowy. Idziemy do pielęgniarki - powiedziałam i wstałam.

- Czekaj. On już wie...?-

- Ta... - odparłam i pomogłam wstać chłopakowi. Powoli zaczęliśmy się kierować do gabinetu pielęgniarki.

- Ale przecież nie było go na imprezie -

- Czyli...wie więcej osób...Kurwa - szepnęłam - Nick pewnie też już wie - spuściłam głowę.

- A może nie wie? -

Zatrzymałam się.

- Leo...to jest niemożliwe, żeby nie wiedział. W końcu Ryan na pewno by mu powiedział - poczułam, jak po moim policzku spłynęła łza. Ztarłam ją i spojrzałam na Leo. Po chwili podeszłam do niego i wtuliłam się w jego ciepłe ciało. Chłopak objął mnie swoimi rękoma. Tkwiliśmy w objęciach przez dłuższą chwilę.

- Chodźmy już - powiedziałam i ruszyliśmy dalej.

W końcu byliśmy już przed drzwiami do gabinetu. Zapukałam dwa razy i otworzyłam drzwi. Weszliśmy do środka.

- A wam co się stało? - zapytała  pielęgniarka, wstając od biurka - Pobiliście się? -

- Nie do końca - powiedział Leo.

- Jakis chłopak zaatakował Leo, a mnie tylko lekko uderzył - odparłam.

- Lekko? Słońce, przecież ty krwawisz - powiedziała kobieta. Później opatrzyła nas.

- Możecie iść do domu. Zwolnię was z lekcji. A tamten chłopak poniesie karę -

Wyszliśmy z gabinetu i udaliśmy sie do szatni. Założyłam kurtkę i zmieniłam buty. Leo zrobił to samo. W końcu opuściliśmy szkołę.

- Leo, przyjdziesz do mnie? Nie chce mi się siedzieć samej w domu - zapytałam.

- Jasne - odpowiedział. Skierowaliśmy się w stronę mojego domu.

love not lovely | L.DKde žijí příběhy. Začni objevovat