31.

586 27 3
                                    

*Brook*
Wstałam i podeszłam do chłopaka. Położyłam dłonie na jego policzkach i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.

Wiem, to zdrada. Ale nie kiedy Nick nic nie wie, prawda? Zadbam o to, żeby się nie dowiedział.

Pociągnęłam Leo do tyłu i razem opadliśmy ma łóżko. Potem wiadomo co się działo. Oczywiście zabezpieczyliśmy się.

*następnego dnia rano*
Obudziłam się z bólem głowy. Podniosłam się do siadu i rozejrzałam po pomieszczeniu. Przeraziłam się. Przecież to nie mój pokój. Nagle zauważyłam Leondre śpiącego obok mnie. Od razu przypomniało mi się wszystko, co się wczoraj zdarzyło. Opadłam na poduszkę. Nie, to nie miało się zdarzyć. Proszę, niech ktoś powie, że to nie prawda. Kurwa, to jasne, że to prawda. Boże, jestem idiotką, zdradziłam swojego chłopaka. A przecież kocham Nicka. Co mam teraz zrobić? Przecież mu nie powiem. Może się nie dowie. Oby.

Położyłam się na boku i spojrzałam na twarz śpiącego chłopaka. Jego grzywka zasłaniała mu twarz. Słodko tak wyglądał.

Nie, nie myśl tak, Brook.

Zabrałam włosy z jego twarzy i nagle otworzył oczy. Spojrzał na mnie i, tak jak ja kilka minut temu, podniósł się do siadu z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Poszłam w jego ślady.

- Powiedz, że nie stało się to, co myślę - powiedział. Opuściłam głowę i nic nie mówiłam.

- Kurwa...Przecież twój chłopak mnie zabije -

- Leo, miejmy nadzieję, że się nie dowie - uspokajałam go.

- Na pewno się dowie -

- A może nie? Jeśli nikt się nie dowie, to on też - powiedziałam.

- Może masz rację. Ale musę przyznać, że to była wspaniała noc - westchnął, uśmiechając się.

Na chwilę zapomniałam o Nicku i przypomniałam sobie to przyjemne uczucie z wczoraj. Ta, było pięknie.

Uśmiechnęłam się.

- W końcu bynajmniej nie byłeś taki przygnębiony, jak przez ostatni czas w szkole - powiedziałam. Leo od razu posmutniał. Chyba nie powinnam tego mówić.

- Przepraszam, jeśli...- nie dokończyłam, chłopak mi przerwał, muskając moje wargi swoimi. Odwzajemniłam pocałunek.

- Nie przepraszaj. Brook, ja...jestem...- zastanawił się - Nieważne.

- No dobrze -

Przyjrzałam się chłopakowi. Teraz zauważyłam, że nie ma na sobie koszulki. Spojrzałam na jego klatkę piersiową. Cudowny widok.

Zaraz, mam na sobie jego koszulkę. Rany, przez chwilę myślałam, że nie mam żadnych ubrań. W sumie to mam tylko tą koszulkę.

- Idę się ubrać - powiedziałam i wstałam. Kucnęłam i zebrałam moje ubrania z podłogi. Poszłam do łazienki, która na szczęście była w pokoju. Weszłam do środka i ubrałam się. Spojrzałam w lustro. Miałam lekko rozmazany makijaż, ale może nikt nie zauważy, jak będę wracać do domu. Wyszłam z łazienki. Leo miał już na sobie swoje spodnie. Oddałam mu jego koszulkę, którą założył. Usiadłam jeszcze na łóżku. Obok niego leżała moja torebka. Podniosłam ją i wyjęłam telefon. Miałam kilka wiadomości. No dobra, sporo wiadomości. Cztery od Nicka, dwie od mamy i jedną od taty. Sprawdziłam je wszystkie.

Od: Nickuś
Brook, gdzie jesteś?

Od: Nickuś
Czekam ma ciebie przed domem Josha, pośpiesz się

I dwie z dzisiaj:

Od: Nickuś
Kurwa, Brooklyn wracaj do domu, twoi rodzice się martwią

Od: Nickuś
Ja z resztą też, mam nadzieję, że nic ci się nie stało

I od mamy:

Od: Mama
Kochanie, gdzie jesteś? Wracaj do domu

Od: Mama
Wróć dzisiaj przed 13, inaczej zgłosimy na policję twoje zaginięcie. Martwimy sie z tatą

11.38. Zdarzę.

Od: Tata
Brook, wracaj do domu, mama odchodzi od zmysłów

- Leo, muszę już wracać do domu, rodzice się martwią - powiedziałam, powoli wstając z łóżka.

- Jasne, odprowadzę cię -

- Nie wiem, czy to dobry pomysł. W końcu Nick może być w moim domu albo może zobaczyć nas po drodze -

- No tak, nie pomyślałem - odparł, delikatnie się uśmiechając.

Poszłam do domu.

love not lovely | L.DWhere stories live. Discover now