20.

459 54 39
                                    

           

Wrzesień

                Od czasu naszych zaręczyn minęło już kilka miesięcy. Między nami jest cudownie, cieszę się, że podjęliśmy taki krok naprzód. Krótko po oficjalnej kolacji z naszymi rodzicami zorganizowaliśmy małą imprezę dla naszych znajomych. Wszyscy przyszli z czego się bardzo ucieszyliśmy. Każdy z nas jest ostatnimi czasy bardzo zajęty. Wszyscy mają na głowie pracę, studia, codzienne obowiązki. Nawet Vilde i Magnusowi udało się na chwilę wyrwać z ich rodzinnego gniazdka. Dzieci zostawili pod opieką swoich rodziców.

Dziewczyna bardzo się stresowała gdyż od chwili narodzin nie zostawiła bliźniaczek na tak długo pod czyjąś opieką. Często ich odwiedzaliśmy. Zabieraliśmy dziewczynki na krótkie spacery, bawiliśmy się z nimi dzięki czemu Vilde i Magnus mieli choć krótką chwilę dla siebie. Widok Evena z bliźniaczkami na rękach jest bezcenny. Mojemu narzeczonemu bardzo pasują dzieci przy boku.

Na imprezie wyznaliśmy naszym znajomym, że się zaręczyliśmy. Wszyscy byli wniebowzięci. Dziewczyny bardzo się wszystkim podekscytowały i także zaczęły planować nasz ślub. Zaśmialiśmy się z Evenem widząc ich przejęte twarze i słysząc rozmowy, gdyż nawet się jeszcze nie zastanawialiśmy nad datą, formą i miejscem tego wydarzenia. Mamy na to czas, nie chcemy się śpieszyć, podchodzimy do tego na luzie, aczkolwiek wiem, że niebawem czeka nas poważna rozmowa i snucie planów.

Od jakiegoś czasu Even jest bardzo zajęty. Często przynosi ze sobą pracę do domu, siedzi po nocy kończąc jakieś projekty. Rozumiem to, wiem, że praca jest dla niego bardzo ważna, ale powoli zaczyna brakować mi jego bliskości. Nie lubię sam zasypiać. Dziwnie się czuję w takim dużym łóżku gdy nie mam go przy swoim boku.

Martwię się o niego. Nie chcę by się przepracowywał. Even wygląda na bardzo zmęczonego. Jest blady, ma podkrążone oczy, źle się odżywia, mało śpi. Nie podoba mi się to. Zacząłem nawet podejrzewać nawrót jego choroby, ale chłopak zapewnił mnie, że czuje się dobrze, wciąż bierze lekarstwa i gdy będzie się coś działo to od razu mi o tym powie.

Zwykły piątkowy wieczór w naszym mieszkaniu. Po wspólnej kolacji Even wraca do pracy w gabinecie. Kończy jakiś ważny projekt. Mówi, że to prawdopodobnie najważniejszy projekt w jego karierze, ale nie chce mi nic zdradzić. Zapalam kilka świeczek zapachowych i małą lampkę stojącą w rogu pokoju. Nalewam sobie odrobinę czerwonego wina i zasiadam przed telewizorem opatulony białym, miękkim kocem. Na sobie mam luźne, ciepłe dresy i lekko już wyciągnięty sweter. Uwielbiam takie piątkowe wieczory. Mogę odpocząć po całym tygodniu, mam chwilę dla siebie, mogę poleniuchować, obejrzeć jakiś głupi serial, albo poczytać książkę. Brakuje mi tylko Evena przy moim boku- wtedy byłoby idealnie.

Piję kolejną lampkę wina, oglądam jakiś denny dokument, jednak muszę przyznać, że wciągnąłem się w temat  i z zapartym wdechem czekam na rezultaty diety i ćwiczeń prawie dwustukilowej Diany.

-Evi, chodź pomasować mi stópki.- wołam mojego ukochanego, jednak wiem, że i tak nie przyjdzie bo ma dużo pracy.

-Już idę słońce.- ku mojemu zdziwieniu Even odkrzykuje mi z sąsiedniego pokoju.

                Po krótkiej chwili gasi lampkę w gabinecie i udaje się do kuchni. Wyciąga z górnej szafki kieliszek. Często mam problem by dosięgnąć do tego miejsca i muszę stawać na palcach i nieźle się nakombinować by dać sobie radę gdy mojego narzeczonego nie ma w domu. Even nie ma z tym najmniejszego problemu- pieprzony wielkolud...

                Chłopak podchodzi do mnie, bierze z niskiego stolika butelkę wina, nalewa sobie odrobinę trunku i siada na kanapie, zostawiłem mu mało miejsca gdyż położyłem się na jednej z poduszek i wyciągnąłem nogi na całą długość sofy. Ev wyciąga spod koca moje stopy i kładzie je sobie na kolana. Powoli ściąga moje ciepłe, wełniane skarpetki, delikatnie całuje obie z moich stóp, co wywołuje u mnie cichy śmiech, po czym zaczyna masować moje nóżki. Uwielbiam kiedy to robi.

-Nareszcie skończyłem projekt.- mówi z uśmiechem na twarzy.

-O, super. Jak wyszło?- pytam spoglądając na blondyna.

-Myślę, że dobrze, nawet bardzo dobrze.-uśmiecha się pod nosem.- Teraz będę miał trochę więcej czasu dla ciebie.- pochyla się nad moją twarzą i delikatne całuje moje usta.- Jutro zabieram Cię na małą wycieczkę.

***Cześć kochani! Mam okropny humor- złe się czuje, jestem chora, a jutro muszę zaprezentować ważny projekt na uczelni😩😭

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

***
Cześć kochani! Mam okropny humor- złe się czuje, jestem chora, a jutro muszę zaprezentować ważny projekt na uczelni😩😭

Co tam u Was słychać? Pogadajcie ze mną bo dawno mnie tu nie było!!! 😂❤️❤️😊

Alt Er Hope. / EvakWhere stories live. Discover now