2. Start of something new?

3.3K 197 32
                                    


- Kurwa!
W salonie rozległ się krzyk, na tyle głośny, aby obudzić nawet umarłego. Tom niezdarnie wtoczył się do apartamentu, jednak to, co zastał, wykraczało poza jego granice pojmowania ludzkiej empatii. Kiedy Taylor poinformowała go o niechybnej wizycie jej asystentki, uznał, że tylko zabierze ubrania, a nie splądruje mu całe mieszkanie. Mniej ważne papiery i stare scenariusze okrywały podłogę niczym biały dywan, krzesła z kuchni leżały gdzieś w holu, a jego garnitury... Cóż one zostały potraktowane chyba najgorzej. Niektóre komplety zostały wyciągnięte z szafy i porozrzucane po podłodze. Licząc straty, zmierzał do swojej sypialni, w której o dziwo zastał, w porwaniu z dołem - porządek. Oczywiście gdzieniegdzie potłuczone szkło z ramek dało się we znaki, chrupiąc pod podeszwami, ale oprócz tego wszystko zdawało się być w normie.

- Wariatka. - mruknął pod nosem, wykręcając jej numer, jednak tak jak się spodziewał - zero reakcji. Przetarł dłonią twarz i westchnął głośno, po czym bez większego namysłu kliknął ikonkę ze zdjęciem jego managera.

- Luke?

- O Tom! Właśnie miałem do ciebie dzwonić! - mężczyzna odparł z lekką chrypą w głosie. - Co się stało, że nie odzywałeś się aż do powrotu?

- Sprawy się trochę... - Tom ogarnął wzrokiem podłogę skąpana w szkle i westchnął. - No nawet bardzo skomplikowały.

- To znaczy? - Luke momentalnie uniósł brwi, tak jakby doskonale widział, co się właśnie stało. - Jezu ona jest w ciąży. - bardziej stwierdził, niż zapytał.

- Boże co? - szatyn zamrugał oczami i z niedowierzaniem pociągnął ten temat dalej. - O czym Ty mówisz?

- Nooo... - urwał, po czym niepewnie kontynuował. - No nie wiem, myślałem, że to by bardzo skomplikowało sprawy?

- Zerwaliśmy. - odparł beznamiętnie. - To znaczy, ona zerwała ze mną.

- Okej to faktycznie skomplikowało sprawy. - mężczyzna usłyszał bolesny śmiech swojego przyjaciela i lekko się skrzywił. - Słuchaj, nie wiem, jaki miała powód, ale no nie ma co się załamywać, widocznie nie była...

- Nie była tego warta, tak wiem, mówisz mi to za każdym razem.

- Tom... - westchnął ciężko - Będę u ciebie za dwadzieścia minut.

- Za dwadzieścia minut, ale w The Three Greyhounds.

Mężczyzna rozłączył się i rozejrzał po pokoju ostatni raz, po czym wyszedł z apartamentu. Nie miał nawet siły dłużej patrzeć na to, w jakim jest stanie i tym bardziej próbować go wysprzątać. Gdyby tak zrobił to analogicznie, uznałby, że przydałoby się poważnie pomyśleć nad swoim życiem. Co może zrobić już ponad trzydziestolatek? Większość jego przyjaciół i znajomych, miało rodziny, których zazdrościł jak nic innego na tym świecie, bo niestety na udane życie romantyczne na razie nie mógł chyba liczyć. W drodze do baru cały czas zadawał sobie pytania, w jaki sposób iść naprzód? Jak ma pomóc samemu sobie w bólu i zapomnieć o nim? Niestety, ale nikt nie powiedział, że rozstania to łatwy orzech do zgryzienia, a zwłaszcza gdy spotykasz się z jedną z popularniejszych osób na tym świecie. Bądźmy szczerzy, to koszmarne doświadczane, tym bardziej, jeżeli jest się osobą o względnie wrażliwej duszy, która chciałaby zbawić cały świat. Tom westchnął na widok wyznaczonego miejsca i bez zawahania wszedł do środka. Rozglądnął się po sali, ale niestety Luke jak zwykle musiał się spóźniać, więc bez większego zastanowienia poszedł kupić piwo.
- Portera proszę.

- Tak wcześnie? - zażartował barman, na co Tom odparł lekkim wzruszeniem brwi. Spojrzał na zegarek i z zażenowaniem postarał się zignorować godzinę ledwo jedenastą.

- Bywa. - odparł beznamiętnie, po czym położył cztery funty na blacie i odebrał kufel od blondyna. Przewertował salę wzrokiem i dostrzegł dosyć przyjemny, cichy kąt w rogu, w którym mógł z łatwością się zaszyć.

- Tom! - szatyn odwrócił się w stronę wejścia i ujrzał swojego przyjaciela, który doszczętnie zmoczony praktycznie wbiegł do baru.

- Pada? - spytał, po czym zreflektował się, gdyż jego pytanie było dosyć niedorzeczne.

- Nie kurwa, lubię czasem się wykapać w fontannie z innymi bezdomnymi. - odparł wyjątkowo przekonująco, po czym usiadł przy stoliku. - Dobra mów co się stało.

- No co mam mówić? Zerwała ze mną. - wzruszył ramionami i wziął dosyć duży łyk piwa. - Było fajnie, wakacje były fajne, ja byłem fajny... No i to tyle tak właściwie.

- Ale... Ale miała jakiś powód?

- Znudziło się jej albo chciała byłego wkurwić, osobiście wolę tę drugą opcję. - westchnął i upił łyk ciemnego piwa.

- No tak druga opcja brzmi trochę... - spojrzał na swojego przyjaciela i poczuł, jak serce mu się ściska. - Tom nie załamuj się tym, proszę Cię...

- Nie załamuję. - westchnął. - Chyba każdy ma prawo do odrobiny smutku po zerwaniu?

- No tak naturalnie, ale błagam cię, żeby to nie trwało trzy lata...

- Muszę z czegoś żyć i jakoś pracować, spokojnie Luke.

- Mhm. Dobra ja idę po piwo, a ty tu czekaj i przypadkiem do niej nie dzwoń.
Tom skinął głową i praktycznie od razu wyciągnął swój telefon, sprawdzając, czy nie dostał przypadkiem jakiejś nowej wiadomości od jego byłej. Niestety, ale miał wrażenie, że Taylor zachowuje się tak, jakby nigdy dla niej nie istniał. Jednak w sumie to, czego ja się spodziewałem? Pomyślał i westchnął głęboko, chowając komórkę ze złością w kieszeń czarnych spodni.

- Wszystko widziałem - Luke odparł z przekąsem i postawił kufel z pszenicznym piwem na blacie. Mężczyzna zauważył lekkie zdziwienie w oczach swojego przyjaciela, który właśnie sączył ciemne i cholernie mocne piwo. - Ja nie wiem, jak Ty możesz pić takie diabelstwo, w dodatku tak wcześnie!

- Cóż, gdybym miał dziewczynę od trzech lat, to zapewne piłbym teraz sok pomarańczowy.

- Tom. - zaczął twardo - Błagam Cię, to nie koniec świata. Jestem nikim wyjątkowym i znalazłem miłość swojego życia, a za tobą szaleją miliony kobiet, więc?

- No tak niby tak, ale wiesz, zakładając, że randka trwa godzinę, to randki z nimi wszystkimi zajęłyby mi reszta życia i jeszcze zahaczyłbym o życie pośmiertne.

- Czasem mam wrażenie, że jesteś głupszy niż wszyscy inni myślą.

- Może - westchnął z uśmiechem.

- Może źle szukasz?

- Co masz na myśli?

- No nie wiem, może to, żebyś się nie brał za najpopularniejsze kobiety na tej Ziemi? - odparł z lekkim zdenerwowaniem - Modlę się, żebyś nie dostał własnej piosenki.

- O cholera właśnie... - zamyślił się. - Nie no bez przesady, byłem dla niej idealnym facetem, a takie piosenki się już raczej nie sprzedają...

- Dobra słuchaj, chodzi mi o to, że może przestań szukać wielkich celebrytek, czy piosenkarek, które całe swoje życie opierają na życiu medialnym, a może kogoś...

- Szarego?

- Zwykłego Tom. - poprawił go niemalże od razu.

- No tak, tak. - zamyślił się. - Ale na razie to...

- Co? - przerwał mu jego myśl.

- No jasne! - oczy mu zabłysły praktycznie od razu i z lekkim uśmiechem spojrzał na przyjaciela - Muszę się przeprowadzić.

- Nie ma sprawy Tom? - odparł niezbyt przekonany nowym pomysłem swojego przyjaciela. - Poszukam czegoś na wynajem i...

- Nie, nie - przerwał mu ze zirytowaniem. - Nie rozumiesz? Muszę mieć coś swojego, swój dom, z którym zrobię, co zechcę i urządzę, jak tylko zechcę!

- Okej to teraz będziesz się bawił w Toma budowniczego, architekta i dekoratora wnętrz?

- Co? Nie, no ty się tym zajmiesz oczywiście.

- Przepraszam, co? - Luke zakrztusił się powietrzem na wieść o nowym zadaniu przydzielonym mu przez swojego pracodawcę. Spojrzał na Toma z lekką irytacją i wyciągnął komórkę, aby przejrzeć swój grafik.

- Spokojnie Luke, po prostu załatw mi ekipę remontową, architekta czy tam dekoratora wnętrz albo architekta wnętrz, obojętne mi to.

- Jasne mogę to zrobić, ale może najpierw przydałby ci się dom? - odparł z przekąsem.

- No tak przydałby się... Coś znajdę, może dwupiętrowe mieszkanie?

- Brzmi nieźle - uśmiechnął się i wziął ostatni łyk piwa.

- No to załatwione, to chyba jakiś dobry pierwszy krok? - spytał z dozą niepewności w głosie.

- W stronę czego?

- Nie wiem jeszcze, ale czegoś na pewno.

- Zakończenia wczesnego kryzysu wieku średniego? - mężczyzna zażartował, ale od razu się zreflektował, kiedy tylko ujrzał zirytowany wyraz na twarzy Toma.

london callιng | тoм нιddleѕтon opowiadanie PLWhere stories live. Discover now