21. Lonely days

1.6K 123 37
                                    

Kiedy ma się już ponad trzydzieści lat, trudno jest nie myśleć o wszystkich błędach z przeszłości. Nie analizować ich i wymyślać na nowo scenariuszy różnych sytuacji. Dlatego Tom siedząc w salonie swojego apartamentu, nie potrafił pojąć, dlaczego znalazł się w takiej, a nie innej sytuacji — gapiąc się samemu w telewizor bez większego znaczenia. Niemal od razu zgodził się sam ze sobą, że samotność to najgorszy wróg człowieka. Dodatkowo zdaje się być wyjątkowo nieustępliwy i tylko czeka, by znaleźć kolejną, świeżą ofiarę.

Choć, prawdę mówiąc, Tom wcale nie był aż taki samotny, bo w końcu tuż przy jego boku spał spokojnie wtulony w miękkie, ozdobne poduszki białorudy szczeniak, zmęczony po prawie całym dniu szczekania.

- Ty to masz dobrze... - delikatnie pogłaskał go palcem po głowie i dodał z westchnieniem - chyba wolałbym być tobą; spać cały dzień, przejmować się, tylko kiedy w końcu dam ci jedzenie i kiedy pójdziesz sobie pobiegać...

Delikatnie wyswobodził się z objęć szczeniaka i podążył w stronę kuchni w nadziei, że zastanie tam cokolwiek znaczącego. Pusto. Jak zawsze. Nawet nie chodzi o praktyczny brak żywności w lodówce, czy szafkach, a o tą duchową nicość. Nie miał nawet z kim porozmawiać o swoim dniu, który był jednym z tych cholernie trudnych, o których człowiek po prostu musiał głośno pomyśleć. To ten dzień, który daje największego kopniaka w tyłek i nawet nie pyta, czy przypadkiem nie przesadził. Nie mógł i nawet nie chciał kolejny raz zwalać się na głowę Luke'owi, który ma własne życie i pomimo ich prawdziwej przyjaźni, dobrze wie, że czasem trzeba odpuścić. Benedict ma dziecko i póki, co więcej, własnych zmartwień, niż przyjemności, a sióstr i mamy nie chce znów martwić swoim mizernym życiem. Z trudem przyszło mu powiedzenie im, że znów jest singlem, a co dopiero wyżalanie się na swoją samotność.

Lauren.

Dlaczego o niej myślał? Nawet jej nie znał, skąd mógłby wiedzieć, czy nie jest przypadkiem mężatką z piątką dzieci, która nie uznaje obrączek? A może jest rozwódką? Może woli kobiety i nawet by na niego nie spojrzała w romantyczny sposób?

Dlaczego by w ogóle miała to robić Tom? Nie potrafisz utrzymać przy sobie żadnej kobiety. Teraz nagle będziesz próbował pieprzyć pracowników?

Spojrzał na samego siebie w lustrze, znajdującym się nieopodal salonu i w jakiś sposób obrzydził go widok, który w nim ujrzał. Kuchnia już go nie interesowała, po prostu zamówi sobie catering na kolejny miesiąc i jeden życiowy problem z głowy.

Chyba.

Oczywiście wmawiał sobie, że w nowym domu kuchnia będzie najbardziej eksploatowanym pomieszczeniem — codzienne śniadania, obiady i kolacje, jak tylko czas pozwoli. Nie sam, a z kimś ważnym. Nowy dom, nowy ty — to nowe motto nie opuszczało jego głowy, a sam Tom trzymał się go jak ostatniej deski ratunku. Może ta głupia nowa kuchnia właśnie nią była?

Tom spojrzał na scenariusz, którego powinien się już od dawna uczyć, jednak nie potrafił nawet przewrócić jednej strony. W końcu zmusił się, siadł przed nim i jeszcze chwile się zastanawiał, po czym uznał, że drzemka będzie najlepszym rozwiązaniem. Bo w końcu to ona sprawia, że człowiek żyje dłużej oraz pozostaje o wiele zdrowszy, tak przynajmniej gdzieś usłyszał i lubił trzymać się tej wersji. Może w końcu sen przyniesie mu coś więcej niż wspomnienia związane z Taylor. Może powinien przestać w końcu zakochiwać się jak dwunastolatek w każdej pierwszej napotkanej kobiecie? A może powinien i w dodatku dawać z siebie dwieście procent? Te pytania bombardowały jego głowę z prędkością światła, dlatego uznał, że jednak jego słodka drzemka została zaprzepaszczona. Otworzył jedno oko i znów spoglądnął na scenariusz leżący na stoliku obok sofy. Toczył tę walkę z samym sobą jeszcze przez jakieś dziesięć minut, dopóki nie usłyszał dźwięku dzwonka jego telefonu.

london callιng | тoм нιddleѕтon opowiadanie PLTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon