34. Somewhere in the Southern Italy

1.4K 97 31
                                    

Palermo o tej porze roku nie było najprzyjemniejszym miejscem do spędzania weekendowych wakacji. Wietrzna, dość chłodna aura spowiła to miasto na długi dzień i pomimo bycia rodowitym anglikiem przyzwyczajonym do nieprzyjemnej pogody, Tom nie mógł pojąć, dlaczego ciepłokrwista Lauren tak bardzo kocha Włochy, nawet okrutną zimą. W końcu otuleni w ciepłe płaszcze udali się z samego rana na długą, samotną wycieczkę po zakątkach stolicy Sycylii. Zadziwiało go to i intrygowało, jak wiele interesujących rzeczy mógł się dzięki niej dowiedzieć. Miejscowa architektura onieśmielała każdego fana europejskiego stylu.

— Już rozumiem, czemu wolisz Europę — zaśmiał się i objął ją szczelnie ramieniem. Czuł się kompletnie swobodnie, pomimo tego, że stali pod samą Fontanną Pretoria, przy której zazwyczaj roiło się od turystów, tak teraz mogli cieszyć się samotną chwilą. Spojrzał na jej zaciekawioną twarz i pochłaniające widoki oczy. Czym sobie tak nagle na to wszystko zasłużył? Nie potrafił się nadziwić temu faktowi, pomimo upływającego czasu.

— Co powiesz na to? — Uśmiechnęła się i wyciągnęła z torebki analoga, którego brała w każdą ciekawszą podróż. Zrobiła parę zdjęć otoczeniu i gdy zauważyła jakiegoś przechodnia, poprosiła go, by zrobił jedno także im. Pociągnęła Toma i przytuliła się do niego dość śmiało. Mężczyzna objął ją ramieniem, uśmiechając się szczerze do zdjęcia. Westchnął cicho, otrząsając się z przyjemnej chwili, która mogłaby trwać wiecznie. Po kolejnych długich godzinach spacerowania udali się na obiad do typowej klimatycznej sycylijskiej restauracji, gdzie mogli zadowolić się domowym włoskim makaronem. Oboje będą za tym na pewno tęsknić, bo ile pieniędzy by nie wydali, tej atmosfery po prostu nie da się podrobić. Ostatnim niespodziewanym punktem ich dnia, stał się miejscowy bar, z którego wydobywała się interesująca muzyka na żywo. Deszcz uderzał rytmicznie o szyby i chodniki. Padał od godziny, wprawiając praktycznie wszystkich na zewnątrz w ponury nastrój. Natomiast w środku panowała niezwykle radosna atmosfera, która przyciągnęła ich momentalnie. Bar przepełniony był lokalnymi mieszkańcami, ubranymi w typowo letni sposób. Na sali wszyscy się śmiali i rozmawiali, popijając wino, w dodatku kompletnie nie przejmując się jego ilością, a tym bardziej uciekającym czasem. Tom i Lauren weszli w głąb pomieszczenia, zamawiając do stolika butelkę białego domowego wina, które jak się okazało, przewyższyło ich dotychczasową tolerancję na siarczyny.

— Jak robić wino to porządne — zaśmiał się, mieszając alkohol w kieliszku.

— Chciałabym tak żyć — mruknęła pod nosem, spoglądając na starszą parę siedzącą pod oknem.

— Co masz na myśli? — Zapytał zaciekawiony.

— Zestarzeć się z kimś, przychodzić co sobotę do naszego ukochanego miejsca, tańczyć i dalej korzystać z życia — przemawiały przez nią szczere uczucia, wzmocnione mocną dawką wina. Tom spojrzał w tę samą stronę i z rozczulonym uśmiechem, przyznał jej rację.

— Czasem chciałbym zobaczyć moją mamę w takim stanie, ale... — Urwał, zbierając myśli. — Niestety nie trafiła dobrze. — Lauren złapała jego dłoń, dodając mu otuchy. — W każdym razie to już jedynie przeszłość.

Buongiorno mia bella! — Ni stąd, ni zowąd nad ramionami Lauren pojawił się jakiś mężczyzna, który z ogromnym zaangażowaniem wskazywał na pianino stojące po drugiej stronie sali. Blondynka zmarszczyła brwi i spojrzała na Toma, który używając swoich lingwistycznych sił, próbował wytłumaczyć mężczyźnie, że przyszli tu jedynie skryć się przed deszczem.

— Chyba się na ciebie obraził, wiesz? — Zażartował i pogłaskał palcem wnętrze jej dłoni. — Przyciągasz zbyt dużą uwagę, mia bella.

— Cóż... — Wzięła łyk wina i dodała. — Chyba w końcu jestem gdzieś większą atrakcją niż ty.

— Nie narzekałbym na to... — Zaczął i złożył na jej dłoni lekki pocałunek. — Ale tak szczerze mówiąc, to naprawdę nie chcę cię na to wszystko narażać.

london callιng | тoм нιddleѕтon opowiadanie PLWhere stories live. Discover now