24. I am truly sorry about last night

1.6K 104 36
                                    

Zimne noce nie wydają się wcale takie okropne, zwłaszcza gdy można w spokoju zamknąć się w czterech ścianach. Lauren leżała na kanapie w swoim wynajętym mieszkaniu, już kolejną godzinę z rzędu. Obok niej na stoliku znajdował się telefon, który boleśnie przypominał jej o rozmowie, jaką niechybnie musi przeprowadzić. To była chyba jednym z najgorszych błędów, który popełniła w całym swoim życiu i nie potrafiła nic z tym zrobić. Pocałunku nie można ot, tak cofnąć i zapomnieć, chociaż oddałaby wiele by mów to zrobić. Z drugiej strony, dlaczego on się do niej nie chciał odezwać? Przeprosić? Oddać rzeczy? Burza szalejąca na polu zdawała się nie ustępować praktycznie tak samo, jak melancholijny nastrój Lauren. Ten głupi pocałunek bądź co bądź zasiał w niej ziarno niepewności co do własnych uczuć, z którymi niestety musiała się w końcu zmierzyć. Otuliła się szczelniej kocem i wyciągnęła rękę po swoją komórkę. Muszę odzyskać ten pieprzony laptop... Już miała wybierać numer Toma, gdy kolejna fala niepewności zalała jej umysł. A może wyślę maila? Nie, nie to zbyt formalne w tym momencie... To może smsa? Blondynka zmarszczyła brwi i wybrała kontakt Esther.

Lou:

Co ja mam zrobić?

Nie musiała długo czekać, gdyż wiadomość od jej koleżanki przyszła niemal natychmiast.

Esther:

ZADZWOŃ.

Lou:

Ale kiedy ja nie chcę...

Esther:

TO CHCIEJ I MNIE NIE DENERWUJ.

Lou:

Błagam nie...

Esther:

To trzeba było pić herbatę cały wieczór.

Lou:

Jesteś okropna. A sms może być?

Esther:

Jak musi.

Kobieta jęknęła boleśnie i z trudem wybrała kontakt Toma. Wiadomość do niego napisała wcześniej w notatniku i przez dziesięć minut walczyła ze sobą, aby kliknąć to głupie „wyślij".

Lou:

Tom, jestem niemal pewna, że zostawiłam u Ciebie mój laptop. Jest możliwość, abym go odzyskała do jutra?

Blondynka zacisnęła powieki, najmocniej jak umiała i rzuciła telefonem na drugi koniec kanapy. Za jakie grzechy musiała czuć się jak skończona idiotka, gdy powinna układać sobie życie w najlepszy i najbardziej perfekcyjny sposób. Miała wrażenie, że leżała już co najmniej pół wieczności w tej właśnie pozie, choć minęło zaledwie pięć minut. Tom wcale nie zwlekał z odpowiedzią, gdyż po chwili usłyszała jak jej telefon zawibrował. Do końca łudziła się, że to po prostu Esther albo jej mama, jednak niestety musiała zmierzyć się z prawdą.

Tom:

Cześć Lauren, oczywiście nie ma żadnego problemu, choć wydaje mi się, że Twój laptop będzie potrzebować wymiany. Gdzie chciałabyś się spotkać, bym mógł Ci go oddać?

- Kurwa - mruknęła pod nosem. Gdzie niby się miała spotkać? W kawiarni i przy okazji zamówić sobie z nim kawę? Lub może przyjść znów do niego i wypić kolejne dwie butelki wina? - Ja nie wierzę...

Wybrała szybko numer do Esther, modląc się, żeby odebrała.

- No co się dzieje? - spytała.

- Pomóż mi... - jęknęła - Gdzie ja mam się z nim spotkać?

- Hmm... Z jednej strony spotkanie na neutralnym gruncie będzie totalnie niezręczne, a z drugiej nie masz prawa teraz zjawić się w jego mieszkaniu.

london callιng | тoм нιddleѕтon opowiadanie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz